Wbrew wcześniejszym zapowiedziom rządowa agencja, która ma przejąć od firm paliwowych obowiązek tworzenia zapasów ropy i paliw, nie wykupi wszystkich zgromadzonych przez nie rezerw. Takie są przynajmniej założenia jednego z dwóch scenariuszy opracowywanych obecnie przez Ministerstwo Gospodarki, do których udało się nam dotrzeć.

Wykup nawet w 2010 roku

Scenariusz ten powstał w resorcie niedawno. Nazwano go alternatywnym, bo ten tzw. podstawowy, jedyny, który poznała opinia publiczna, zakładał, że państwo zdejmie z przedsiębiorców obowiązek tworzenia zapasów, odpowiadających 90 dniom krajowej konsumpcji paliw. Zgodnie z nim Agencja Rezerw Materiałowych odkupi od firm 100 proc. zgromadzonych przez nie zapasów ropy i produktów naftowych. Operacja ta byłaby jednak niezwykle kosztowna – według różnych szacunków rząd musiałby na ten cel wydać od 7 do 10 mld zł.
W Programie Prac Legislacyjnych Rady Ministrów Termin zapisano, że ustawę zmieniającą sposób finansowania zapasów obowiązkowych ropy naftowej i paliw rząd powinien przyjąć w I półroczu 2010 r. – Termin zakupu zapasów uzależniony będzie od wybranej przez rząd opcji zmiany systemu – usłyszeliśmy w Departamencie Ropy i Gazu MG. Możliwe więc – co przyznaje resort – że cała operacja wykupu nastąpi już w przyszłym roku.
Reklama

Dług mocno wzrośnie

Jeśli wykup prowadzony byłby zgodnie ze scenariuszem podstawowym, rząd mógłby wpędzić się w poważne kłopoty. Wejście w życie ustawy oznaczałoby bowiem niemal pewne przekroczenie przez dług drugiego progu ostrożnościowego, bo Agencja Rezerw Materiałowych – która zaciągnie kredyt pod wykup zapasów – jest podmiotem sektora finansów publicznych. Zdaniem ekspertów niewiele da też wprowadzenie w życie ustawy od początku 2011 r. Według prognoz MF PKB ma wynosić wówczas 1,4 bln zł – czyli wydatek na wykup rezerw, tak jak w 2010 roku – wynosiłby około 0,7 proc. PKB. Ministerialna prognoza dla wielkości długu – nieuwzględniająca skutków ustawy – to 54,5 proc. PKB. Drugi próg w tej sytuacji również zostałby więc przekroczony.



Co oznacza przekroczenie przez dług progu 55 proc. PKB? Jeśli nastąpi to w przyszłym roku, to budżet na rok 2012 będzie musiał być praktycznie zrównoważony. To oznacza konieczność głębokiego cięcia wydatków i szukania dodatkowych dochodów. Ustawa o finansach publicznych zakazuje w takiej sytuacji podwyższania płac w sferze budżetowej. A waloryzacja emerytur i rent byłaby ograniczona: mogłyby one wzrosnąć tylko o inflację, a nie – jak dziś – o wskaźnik inflacji plus co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia.
– Jeżeli o te 10 mld zł miałby powiększyć się dług publiczny w przyszłym roku, to byłby to duży problem. Potrzeby pożyczkowe netto samego budżetu wynoszą 80 mld zł. Dodatkowe 10 mld zł do sfinansowania mogłoby stanowić kłopot – mówi Piotr Kalisz, ekonomista Citi Handlowego. Dodaje, że i bez planów MG ryzyko, iż w 2010 lub w 2011 roku dług publiczny przekroczy 55 proc. PKB, jest bardzo duże. – Oczywiście kwota 10 mld zł to nie jest aż tak wiele, żeby nic się nie dało zrobić. Można zacisnąć pasa w innych częściach sektora finansów publicznych. Tylko wątpię, żeby się zdecydowano na takie zacieśnienie – zaznacza. Zapytaliśmy MF, czy plany MG zostały uwzględnione w projekcjach dotyczących długu publicznego. Wczoraj nie uzyskaliśmy na nie odpowiedzi.

Zmiany niewiele pomogą

Ryzyko idące za realizacją scenariusza podstawowego skłoniło MG do opracowania drugiego projektu. Z jego założeń wynika, że ARM tylko częściowo przejęła obowiązek fizycznego utrzymywania zapasów obowiązkowych. Jak ustaliliśmy, Agencja będzie utrzymywać zapasy odpowiadające 60 dniom krajowej konsumpcji paliw, a przedsiębiorcom pozostawiony zostanie obowiązek magazynowania zapasów odpowiadających 30-dniowej konsumpcji na zasadach obecnie obowiązujących. To wariant oszczędnościowy, bo jednorazowo rząd musiałby na ten cel przeznaczyć 4–6 mld zł. Problem w tym, że wówczas i tak dług publiczny wzrośnie – w najlepszym wypadku do poziomu 55 proc. PKB.
Nowy projekt krytykują poza tym firmy paliwowe – nadal będą musiały bowiem gromadzić i utrzymywać rezerwy. – A właśnie zniesienie tego obowiązku było głównym powodem, dla którego resort gospodarki przystąpił do projektu zmiany systemu zapasów – podkreśla Leszek Wieciech, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego. Eksperci obawiają się również, czy nie wpłynie to na wzrost kosztów funkcjonowania całego systemu zapasów, co z kolei przełoży się na wzrost cen paliw.
ikona lupy />
Wpływ wykupu zapasów na poziom długu publicznego / DGP