Naukowiec podtrzymuje ustalenia oenzetowskiego Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (ang. IPCC) dowodzące, iż ocieplenie klimatu jest naukowym faktem. "E-maile wykradzione z uniwersytetu powiększyły grono sceptyków przekonanych o tym, iż nauką manipuluje się dla wyolbrzymienia globalnego ocieplenia. Myślę, że i wcześniej wielu ludzi było do tej sprawy (ocieplenia klimatu - PAP) nastawionych sceptycznie" - powiedział de Boer.

Uniwersyteckie e-maile zdają się sugerować, iż czołowi naukowcy w świecie omawiali między sobą sposoby ukrycia danych przed opinią publiczną i zdezawuowania niektórych prac. Okoliczności sprawy bada zarówno uniwersytet jak i IPCC. De Boer wystąpił w obronie metodycznego i rygorystycznego przeglądu danych dokonanego przez 2,5 tys. naukowców zaangażowanych w pracach IPCC. "Myślę, że są to najbardziej wiarygodne naukowo badania na temat zmian klimatycznych" - podkreślił.

W poniedziałek rozpoczyna się w Kopenhadze dwutygodniowe spotkanie z udziałem przedstawicieli 192 państw, które stawia sobie za cel wypracowanie całościowego pakietu walki z globalnym ociepleniem i dopomożeniem ofiarom tego zjawiska w państwach rozwijających się. Ustalenia z Kopenhagi mają zastąpić Protokół z Kioto z 1997 roku, wygasający w 2012 r. Przewidywał on, iż emisja gazów wywołujących globalne ocieplenie do tego czasu zmniejszy się o 5,2 proc. w stosunku do poziomu z 1990 roku.

UE zabiega o prawnie wiążące porozumienie w Kopenhadze, deklarując gotowość redukcji emisji gazów cieplarnianych o 20 proc. do 2020 r. w stosunku do poziomu z 1990 r. i redukcji ich o 30 proc. w razie gdyby taka była wola uczestników spotkania. USA proponują zmniejszenie swoich emisji w kilku stadiach. Do 2020 roku chcą je zmniejszyć o 17 proc. w stosunku do 2005 r. Chiny i Indie gotowe są ograniczyć intensywność emisji CO2 w proporcji do jednostki PKB.

Reklama