"Sytuacja na świecie przypomina lata 30. XX w."

Dalio to jeden z najbardziej znanych inwestorów z Wall Street. Jego fundusz, w szczycie, był wart 150 mld dolarów. W rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Financial Times" wskazał, że powiększające się nierówności majątkowe, ideologiczna polaryzacja i erozja zaufania w społeczeństwie napędzają w USA polityczne ekstrema.

Uważam, że to, co dzieje się obecnie politycznie i społecznie, jest analogiczne do sytuacji na świecie w latach 1930–1940 – stwierdził.

Jako przykład nadzwyczajnej, jak na USA, ingerencji państwa w sektor prywatny podał decyzję Trumpa o przejęciu 10 proc. udziałów w firmie Intel. Ocenił, że jest to zachowanie typowe dla "autorytarnego przywództwa wynikającego z chęci przejęcia kontroli nad sytuacją finansową i gospodarczą" w kraju.

Wzrost populizmu rodzi autorytaryzm

Wyjaśnił ten fenomen w ramach teorii "wielkiego cyklu" własnego autorstwa (po polsku jest ona wyłożona w jego książce pt. „Jak radzić sobie ze zmieniającym się porządkiem świata. Zasady”).

– Klasycznie, rosnące nierówności majątkowe i polaryzacja ideologiczna prowadzą do wzrostu populizmu zarówno po prawej, jak i lewej stronie sceny politycznej. Występują pomiędzy nimi różnice, których nie da się rozwiązać na drodze demokratycznej. W efekcie demokracje słabną, a autorytarne przywództwo umacnia się. Dlaczego? Bo znaczący procent społeczeństwa chce, by rząd przejął kontrolę nad systemem i sprawił, że wszystko będzie działało na jego korzyść – wyjaśnia Dalio.

Jest jednym z niewielu rekinów nowojorskiej giełdy, którzy publicznie krytykują politykę Donalda Trumpa. – Opisuję tylko związki przyczynowo-skutkowe, które kształtują rzeczywistość. Teraz wielu ludzi (inwestorów – red.) milczy, bo boi się odwetu, jeśli skrytykuje władzę – uważa biznesmen.

USA czeka "fiskalny zawał"

Inwestor ocenił, że ostatnia agresywna ingerencja Trumpa w funkcjonowanie Fed(System Rezerwy Federalnej, czyli amerykański bank centralny) może odbić się na wartości dolara i światowym porządku monetarnym. Dodał, że inwestorzy zagraniczni zaczęli lokować swój kapitał w złocie zamiast w amerykańskich obligacjach rządowych.

Ostrzegł też, że niekontrolowany wzrost długu publicznego – skumulowany przez lata rządów prezydentów z obu partii, podbitym jeszcze przez trumpowski "One Big Beautiful Bill" – może doprowadzić do kryzysu fiskalnego.

Ogromny deficyt prawdopodobnie wywoła "zadłużeniowy zawał" w stosunkowo niedalekiej przyszłości. Powiedziałbym – w ciągu trzech lat, plus minus rok lub dwa – alarmuje Dalio.

Biznesmen porównał USA do układu krążenia ciała zatykanego blaszką miażdżycową, gdy obsługa długu blokuje inne wydatki. Zaznaczył, że Waszyngton wydaje około 7 bilionów dolarów rocznie, a zbiera z podatków jedynie 5 bilionów. To wymusza ogromne emisje nowych papierów dłużnych w momencie, gdy inwestorzy zaczynają wątpić w bezpieczeństwo obligacji rządowych. – Popyt na dług prawdopodobnie nie nadąży za podażą – zauważa właściciel Bridgewater.