Sektor bankowy zaczyna więc przyznawać, że w interesie całej gospodarki i jego samego jest powstanie przepisów ograniczających nakręcanie bez opamiętania akcji kredytowej i nie straszą już, że zmniejszą skalę finansowania o 80 proc. Nadzór finansowy zaczyna rozumieć, że nie można stosować tej samej miary do wszystkich kredytobiorców. Zaczyna się mówić o tym, że w przypadku klientów o największych dochodach, bez dużego ryzyka można podnieść limit umożliwiający bezpieczną obsługę kredytu powyżej 50 proc. dochodów.

>>> Polecamy: Rekomendacja T ma obowiązywać od 2011 roku

Można się tylko dziwić, że dopiero teraz, po ponad roku prac nad rekomendacją, wspólne wnioski zastąpiły wielomiesięczną ostrą wymianę poglądów, odbywającą się w dużej mierze za pośrednictwem mediów. Może lepiej późno niż wcale.