Minister finansów Jacek Rostowski powiedział w piątek w Sejmie m.in., że dzięki działaniom rządu Polska wygrała z kryzysem. "Teraz musi wygrać z długiem. Decyzja premiera, że nie będzie startował w wyborach prezydenckich jest dowodem i jego, i naszej determinacji, że z długiem Polska wygra" - podkreślił. Zapowiedział, że relacja długu publicznego do PKB nie przekroczy w tym roku 53 proc., a w kolejnych latach 55 proc. W jego opinii, stan polskiej gospodarki jest bardzo dobry.

Główny ekonomista PricewaterhouseCoopers prof. Witold Orłowski uważa, że biorąc pod uwagę kondycję gospodarki światowej, można się zgodzić z tezą, iż sytuacja Polski jest bardzo dobra. "W zeszłym roku nastąpił cud, że w taki sposób przeszliśmy kryzys. W tym roku możemy uważać, że jesteśmy w bardzo komfortowej sytuacji. Jeżeli jednak nie weźmiemy pod uwagę sytuacji na świecie, to obiektywnie polska gospodarka ma szereg kłopotów" - ocenia Orłowski. Według niego, w tym roku będzie rosło bezrobocie, a wzrost gospodarczy będzie dość powolny. "Ale w porównaniu z innymi krajami jesteśmy w znakomitej formie i tu minister Rostowski ma rację. Co więcej, ten stan zdaje się nie przemijać" - zaznaczył.

Zwrócił uwagę, że globalny kryzys będzie miał wiele odsłon. Po bardzo ostrym kryzysie finansowym i recesji wiele krajów będzie się borykało z problemami finansów publicznych. "Polska nie jest w najgorszej sytuacji pod tym względem, ale jest prawdą, że nasza sytuacja pod względem długu i finansów publicznych nie jest komfortowa. Musimy ją opanować" - zaleca Orłowski. Jego zdaniem, liczby dotyczące relacji długu do PKB podane przez ministra Rostowskiego świadczą o tym, że jesteśmy na granicy ześlizgnięcia się w "coś bardziej niebezpiecznego", na co nie możemy sobie pozwolić.

Orłowski zwrócił uwagę na ryzyka, np. poziom kursu walutowego, który może szybko zmienić relację długu do PKB. Około jednak trzecia polskiego długu jest bowiem wyrażona w walutach obcych. "Ważne byłoby nieprzekroczenie granicy 55 proc. PKB, bo to wymagałoby podjęcia automatycznych, radykalnych działań wynikających z ustawy o finansach publicznych" - powiedział ekonomista. Jego zdaniem, działania takie nie są obecnie niezbędne, a odczułoby je kilka milionów osób. Chodzi np. o zamrożenie płac w sferze budżetowej.

Reklama

Ekonomistka z Raiffeisen Bank Marta Petka-Zagajewska powiedziała PAP, że prognoza, iż tegoroczny dług publiczny wyniesie 53 proc., jest zgodna z przewidywaniami banku. Według niej, relacja długu do PKB wyniesie 52,8 proc. "Przekroczenie progu 55 proc. jest tak bardzo bolesne, że każdy rząd zrobi wszystko, aby do tego nie dopuścić. Jeżeli nie zrealizuje się jakiś element mocnego ryzyka, to próg 55 proc. nie zostanie osiągnięty" - oceniła. Zaznaczyła jednak, że Polsce nie uda się szybko zejść z długiem poniżej progu 50 proc.

Zdaniem ekonomistki jeśli przyjmie się, że kryzys mamy już za sobą, to nie można powiedzieć, iż Polska gospodarka jest w najlepszej kondycji. Obecne prognozy nie zakładają szybkiego powrotu do wzrostu gospodarczego na poziomie jak przed kryzysem, kiedy przekraczał on 6 proc. PKB. "W ciągu dwóch lata czeka nas umiarkowany, ok. 3-proc. wzrost. To - jak na Polskę - nie jest świadectwem bardzo dobrej kondycji gospodarki. To raczej wynik poniżej potencjału. Pokazuje, że jeszcze przez jakiś czas będziemy musieli odrabiać straty kryzysowe" - powiedziała ekonomistka. Dodała, że w 2010 r. czeka nas wzrost bezrobocia i bardzo słaby popyt konsumpcyjny.

Zdaniem Petki-Zagajewskiej, walka z długiem publicznym powinna była być priorytetem znacznie wcześniej. "Kondycja finansów publicznych jeszcze przed kryzysem była wskazywana jako pięta achillesowa wielu państw, do których zaliczała się także Polska. Ale dopiero pojawienie się realnego niebezpieczeństwa uderzenia w próg 55 proc. relacji długu do PKB było impulsem, że na tym polu zacznie się coś dziać" - powiedziała. W piątek w Sejmie minister Rostowski powiedział, że w następnym dziesięcioleciu kraje zachodniej Europy będą zadłużone, więc to kraje o niskim zadłużeniu będą miały przewagę konkurencyjną. "Będą najbardziej przyciągały inwestycje i stymulowały inwestycje krajowe, a one tworzą miejsca pracy" - wyjaśnił.

Według Rostowskiego, Polska musi przeprowadzić "spokojne lecz stanowcze" reformy. Dodał, że przekazał prezydentowi pakiet czterech projektów ustaw reformujących finanse publiczne i liczy na to, iż prezydent ich nie zawetuje. W projektach są m.in. propozycja "odsztywnienia" wydatków na wojsko, reguła wydatkowa, która będzie wymuszała na przyszłych rządach "by nie poddawały się euforii wydatkowej w czasach dobrej koniunktury gospodarczej", wprowadzenie do powszechnego systemu emerytalnego policjantów i żołnierzy, nowa podstawa wymiaru rent.