Obserwator Finansowy: Czego bardziej potrzebujemy w Polsce – równoważenia budżetu czy podtrzymywania wzrostu gospodarczego?

Prof. Dariusz Rosati: Równoważenie budżetu jest potrzebne dla podtrzymania wzrostu gospodarczego w długim okresie. W ubiegłym roku wydatki publiczne wzrosły łącznie o ponad 3 proc. PKB i takie wsparcie fiskalne dla gospodarki było wtedy pożądane. Ale w efekcie deficyt całego sektora finansów publicznych niemal się podwoił, do 7,1 proc., powodując wzrost zadłużenia publicznego z 47 do 51 proc. PKB. Dalsze zadłużanie się jest już ryzykowne i trzeba deficyt ograniczać – zwłaszcza po doświadczeniach greckich, które pokazały, jaką pułapką może być wzrost zadłużenia. A ograniczać trzeba tam, gdzie wydatki nie mają specjalnego znaczenia dla rozwoju – czyli w tych dziedzinach, w których pieniądze są wydawane w sposób bardzo nieefektywny i niesprawiedliwy, najczęściej na cele socjalne.

Czyli?

Największym marnotrawstwem jest w Polsce niski – ustawowy i faktyczny – wiek emerytalny. Dlatego jedno z najważniejszych źródeł oszczędności dla budżetu to wydłużenie wieku emerytalnego kobiet do 65 lat i stworzenie zachęt dla dłuższego pozostawania na rynku pracy.

Reklama

Ale to da efekty w najlepszym razie za 10 lat.

Tak właśnie argumentujemy od lat i dlatego nic nie zostało zrobione. Więc trzeba to w końcu zacząć, bo nawet jeśli pełne efekty mielibyśmy zobaczyć za 10 lat, to jakieś oszczędności będą od zaraz. Na przykład jeśli wiek emerytalny kobiet byłby podnoszony co dwa lata o rok.

Panie, które mają dzisiaj 59 lat, dowiedziałyby się, że nie odejdą na emeryturę za rok, tylko za dwa lata?

Kobietom w wieku przedemerytalnym (np. w okresie dwóch lat przed emeryturą) można pozostawić prawo wyboru – czy chcą przejść na emeryturę, czy dalej pracować. Pozostałe przechodziłyby na emeryturę w coraz starszym wieku – najpierw 61 lat, potem 62 lata itd. – ale oczywiście zarabiając dłużej, miałyby później odpowiednio wyższą emeryturę.

Nie obawia się Pan tego, że Trybunał Konstytucyjny uzna, że mamy tu do czynienia z naruszeniem praw nabytych?

Trybunał tego nie zakwestionuje. To nie jest prawo nabyte w tym sensie, że każdemu przy urodzeniu obiecano przejście na emeryturę w określonym wieku. Wiek emerytalny jest decydowany w drodze ustawy.

A jaka byłaby z tego oszczędność dla budżetu?

Oszacowanie takich oszczędności wymaga zebrania szeregu danych, skomplikowanych wyliczeń, w naszej rozmowie możemy tylko podać bardzo przybliżone dane. Ale załóżmy, że mamy w Polsce ok. osiem milionów ludzi na emeryturach. W tej grupie jest mniej więcej 20 roczników. Jeśli podzielimy osiem milionów przez 20 lat, to wychodzi ok. 400 tys. osób odchodzących co roku na emeryturę. Z tego połowa to kobiety. Więc bardzo z grubsza można liczyć, że przedłużenie wieku emerytalnego oznaczałoby, że co roku 200 tys. osób nie przechodzi na emerytury, tylko nadal pracuje. Licząc przeciętną emeryturę 1,5 tys. złotych, czyli 18 tysięcy złotych rocznie, i mnożąc to przez te dwieście tysięcy otrzymujemy jakieś 3,5 miliardów złotych rocznie.

O tyle co roku mniejsze byłyby wydatki ZUS?

Mniejsze wydatki ZUS to mniejsza dotacja budżetowa potrzebna na wypłatę bieżących emerytur. Co roku o 3,5 mld mniej, z roku na rok. A więc za dwa lata to już 7 mld rocznie, a za pięć lat już 17 mld złotych rocznych oszczędności. A skumulowanych o wiele więcej.

Pełna treść artykułu: Jak zmniejszyć deficyt o 23 miliardy złotych