Tester wody, zarządca rajskiej wyspy, hodowca trawy do wódki – poszukiwanie pracownika do niekonwencjonalnej pracy jest dla biznesu świetną reklamą. Tak dobrą, że w ten sposób próbuje zwrócić na siebie uwagę coraz więcej firm.
Opis pracy: ciśnięcie spacji, lans, lans, Top Ten na High Score, stała rywalizacja z innymi uczestnikami.
Wymagania: bezbłędna stylówka i pozytywne flow, forma iście olimpijska i tężyzna fizyczna godna sportowca, ponadprzeciętny refleks i sprawność psychomanualna, umiejętność sprawnego pociągania za sznurki, mocne poczucie motywacji do osiągnięcia najlepszych high scores.
W zamian firma oferuje: kartę pływacką, wyjściowe japonki w kolorze sinokoperkowego różu i ponętną opaleniznę.
Oto, jak sponsor zawodów kitesurfingowych poszukuje Super Kajtka, czyli po prostu instruktora tego sportu na zawody. Przerost formy nad treścią? Według ekspertów to tania i skuteczna metoda na rozreklamowanie się. Tak skuteczna, że w ostatnim czasie świat marketingu i reklamy wręcz zalała fala podobnych ogłoszeń.
Reklama

Najlepsza praca świata

Zaczęło się od skromnego ogłoszenia na stronie internetowej australijskiego ministerstwa turystyki. W styczniu ubiegłego roku władze prowincji Queensland rozpoczęły poszukiwania zarządcy wysp tropikalnych, który miałby zamieszkać w willi z basenem na wyspie Hamilton wchodzącej w skład Wielkiej Rafy Koralowej z półroczną pensją wynoszącą równowartość 300 tys. zł. Brzmiało tak bajecznie, że ogłoszenie zatytułowano „The Best Job in the World”.
„Najważniejszym z nielicznych obowiązków będzie informowanie wydziału turystyki i całego świata o tym, co się dzieje na wyspach Wielkiej Rafy Koralowej” – podawały na swojej stronie internetowej władze Tourism Queensland, lokalnej organizacji zajmującej się promocją turystyki. Zarządca miał odwiedzić jak najwięcej wysp z 900 należących do wielkiej rafy, a swoje wrażenia opisać w internetowym blogu. Godziny pracy – elastyczne. Wystarczy, że teksty, zdjęcia i filmy wideo będzie zamieszczał raz w tygodniu.
Tourism Queensland nie ukrywała, że nie tyle szuka zaradnego zarządcy, ile chce zwrócić uwagę świata na zapomniane rajskie wyspy. I udało jej się to. W ciągu kilku tygodni zgłosiło się ponad 35 tys. chętnych, a o nietypowej ofercie pracy donosiły media z całego świata. Wybrano 15 kandydatów, a selekcję potraktowano jako ciąg dalszy kampanii reklamowej, więc ogłoszenie zwycięzcy – został nim Brytyjczyk Ben Southall – retransmitowało blisko 80 stacji telewizyjnych z całego świata, a BBC w prime timie pokazała blisko godzinny reportaż o konkursie.

>>> Czytaj też: Polacy spędzają miesięcznie 90 milionów godzin w drodze do pracy

Przetestuj łóżko

Akcja marketingowa była tak skuteczna, że na Międzynarodowym Festiwalu Reklamy w Cannes kampania Tourism Queensland otrzymała grand prix w trzech najważniejszych kategoriach – co nie zdarzyło się w 50-letniej historii konkursu. I chociaż pod koniec swojej 5-miesięcznej umowy Southall niemalże umarł poparzony przez meduzę, wyspa Hamilton została skutecznie rozreklamowana. Jeszcze podczas trwania castingu zgłosiło się siedem firm turystycznych, by zarezerwować loty dla ponad 5 tysięcy turystów ze Skandynawii. W Niemczech specjalizujące się w tym regionie biuro podróży Boomerang Reisen ma o 20 procent więcej chętnych. Łącznie, jak pochwaliła się Tourism Queensland, do regionu w ciągu roku przybyło 1,6 mln turystów, czyli o połowę więcej niż w ostatnich 10 latach.
W ślady Australijczyków poszli inni. Irlandzka agencja podróży ogłosiła kilka miesięcy temu, że zamierza zatrudnić testerów podróży poślubnych. Wybrana para ma przez pół roku mieszkać w pięciogwiazdkowych hotelach na całym świecie. Na trasie zwiedzania są miejsca zarówno w Europie, jak i Afryce, Azji i Stanach Zjednoczonych. Do ich zadań będzie należało opisywanie swoich wrażeń na blogu oraz napisanie raz w miesiącu artykułu do „The Irish Times”. Wyłonieni w kwietniu testerzy dostają miesięcznie 20 tysięcy euro. Mniej płatna, choć także pociągająca, jest wciąż aktualna oferta testerki luksusowych łóżek: wyłoniona kandydatka ma spać na łóżkach, które produkuje pracodawca, i stworzyć raport będący spisem wrażeń. Pensja: tysiąc funtów miesięcznie.

>>> Polecamy: Egzotyczne rynki pracy budzą coraz większe zainteresowanie wśród Polaków

Skosztuj wody

– Takie ogłoszenia o pracę to tworzenie publiczności dla produktu – tłumaczy Aleksandra Ślifirska, dyrektor zarządzający Kobold Public Relations, agencji specjalizującej się w PR w sektorze rynku pracy. – Niekonwencjonalne ogłoszenie o pracę coraz częściej wykorzystywane jest przez menedżerów wielu firm do promocji marki – tłumaczy nowy trend.
O wieloetapowej rekrutacji robi się głośno, w ciągu krótkiego czasu markę firmy proponującej pracę poznają tysiące internautów, czytelników, telewidzów. Tak właśnie było, gdy w grudniu ubiegłego roku w Polsce firma Rosetex ogłosiła, że poszukuje testerów prezerwatyw (wymagania: ponadprzeciętna sprawność fizyczna, poczucie humoru i umiejętność radzenia sobie w sytuacjach stresowych). Efekt: co najmniej kilkadziesiąt artykułów w internecie i kilka prasowych. Ledwie kilka tygodni później producent filtrów do wody firma Brita zaczęła poszukiwać testera wody kranowej z pensją 20 tysięcy złotych za cztery miesiące picia wody. Zgłosiło się 3 tysiące chętnych, a proces rekrutacji trwał kilka miesięcy. Zrobiono z niego dodatkową reklamę firmy: eksperci z dziedziny chemii sprawdzali siłę zmysłu smaku i powonienia kandydatów. Ostatecznie w maju pierwszym w Polsce degustatorem wody kranowej został Krzysztof Stankiewicz, doktor nauk chemicznych z Poznania. Jego zadaniem jest podróżowanie po całej Polsce i organoleptyczne badanie jakości wody, czyli picie jej i pobieranie próbek do badań laboratoryjnych.

Tydzień ekshibicjonisty

– Na coraz bardziej konkurencyjnym rynku firmy szukają spektakularnych pomysłów, by się wyróżnić. Niektóre nie mają też innego wyjścia, bo tradycyjna reklama ich produktów czy usług jest zakazana – dodaje Elżbieta Flasińska z Grupy Pracuj, do której należy portal z ogłoszeniami Pracuj.pl. Tak właśnie ustawę o wychowaniu w trzeźwości obchodzą producenci alkoholu. „Praca dla testera wódki”, „Zatrudnimy opiekuna zespołu 12 pięknych ambasadorek firmy”, „Poszukiwany hodowca trawy żubrowej” – takie pomysłowe oferty pracy reklamują w ostatnich miesiącach kolejne marki alkoholi, a zarazem nie łamią prawa, bo oficjalną reklamą nie są.
W czerwcu pojawiło się zaskakujące ogłoszenie o poszukiwaniu Duszy Towarzystwa 2010 roku. Poszukiwany mężczyzna miał być „combo Brada Pitta, Johnny’ego Deppa i Woody’go Allena” i jak najlepiej znać się na Facebooku. Zgłosiło się 500 chętnych, którzy dopiero na castingu dowiedzieli się, o co konkretnie chodzi. Za specyficzną akcją rekrutacyjną stały LG Electronics Polska oraz agencja marketingowa Harder&Harder, które przyszykowały kampanię reklamową dla telefonu LG GT540 Swift. – Na potrzeby projektu postanowiliśmy zamknąć na tydzień człowieka w szklanym pomieszczeniu w centrum Warszawy tylko z telefonem. Stworzyliśmy do tego specjalną stronę na Facebooku, na której wybrany bohater projektu komunikował się z odbiorcami. Potrzebowaliśmy odpowiedniego człowieka. Ciekawego, z pomysłem na siebie, ale równocześnie będącego po trosze ekshibicjonistą. Bo jednak trzeba było w tym szklanym pomieszczeniu wytrzymać tydzień – tłumaczy Paweł Łojewski menadżer GSM LG Electronics. Dlatego właśnie agencja wybrała tak oryginalną formułę ogłoszenia. – Oczywiście ważnym aspektem jego umieszczenia w sieci było wywołanie tzw. buzz, czyli szumu w internecie – przyznaje Łojewski. I udało im się. Ogłoszenie przeczytano co najmniej 100 tysięcy razy, aktywnie komentowano na forach, w serwisach społecznościowych. O nietypowej pracy pisały media (ponad 60 razy), potem, kiedy już szczęśliwca wybranego podczas castingu zamykano w szklanym pomieszczeniu, buzz był jeszcze większy. Wygrany, czyli 21-letni student Patryk Tomżyński, pracę zakończył po tygodniu (nie chce ujawnić, ile zarobił), ale markę nagłośniono. A o to w dobrej reklamie przecież chodzi.

>>> Czytaj też: Gerontopedagog ma pomóc starszym w codziennym życiu