„Daje się odczuć lęk o to, że Portugalia, Hiszpania i Włochy stoją w kolejce do tego, co stało się ostatnio w Irlandii” – mówi Andrea Williams, który zarządza kwotą około 623 mln funtów w Banco Santander SA w Royal London Asset Management.
Niepokój o Hiszpanię, która ma trzeci największy deficyt budżetowy w strefie euro, po udzieleniu pomocy finansowej dla Irlandii, doprowadził do wzrostu kosztów krajowych kredytodawców. Ci bowiem muszą refinansować obligacje, na które istnieje mały popyt spowodowany wysokim ryzykiem i które są przez to wysoko oprocentowanie. To zaś dodatkowo nakręca spiralę zadłużenia.
Średni popyt inwestorów, aby utrzymać obligacje zdenominowanie w euro w hiszpańskich bankach, wzrósł o 141 punktów bazowych, do poziomu 385 pkt. w listopadzie. Według danych Bank of America Corp - jest to najwyższy miesięczny wzrost.
Od czasu, kiedy koszt ubezpieczenia krajowego długu na wypadek bankructwa wzrósł do swojego najwyższego poziomu, hiszpańscy kredytodawcy płacą najwyższe w historii ubezpieczenie od swoich wierzytelności w porównaniu do innych banków w Europie.
„Słoniem w składzie porcelany nie jest oczywiście Portugalia ale Hiszpania” – powiedział wczoraj na konferencji w Pradze prof. Nouriel Roubini.
Profesor, który przewidział kryzys finansowy, dodał: „Nie ma wystarczająco dużo pieniędzy, aby w razie problemów spłacić Hiszpanię”.
>>> Czytaj także: Roubini: Półwysep Iberyjski będzie następny w kolejce po unijną pomoc