"Po tym szczycie odbędą się kolejne, a wraz z nimi bardzo długa walka o utrzymanie strefy euro w całości, zakończona porażką. Dzisiaj już widać, że strefę euro na pewno opuści Grecja, ponieważ nie wytrzyma recesji. Czy opuszczą ją Portugalia, Hiszpania i Włochy, to okaże się w przyszłym roku. Moim zdaniem jednak więcej niż jeden kraj opuści strefę euro. Szczyt miał być przełomem, przełomem nie będzie, co najwyżej przedłuży agonię Włoch.

>>> Czytaj też: Rybiński: big rating bazooka dopiero nachodzi

Na szczytach +załatwia+ się określone kwoty i planuje określone działania, a potem okazuje się, że nie takie kwoty, nie takie działania. Wszystko po to, żeby główni liderzy mogli dotrwać do wyborów i być powtórnie wybrani. Widać jak na dłoni, że poszczególne kraje realizują swoje narodowe interesy, a interes wspólny UE jest na drugim planie. Wielka Brytania broni sektora finansowego, uchylając się przed płaceniem za Włochów. Francuzi boją się o swoje banki i tego, że gdy będą one upadać, pogrążą francuską gospodarkę, wiec zrobią wszystko, żeby tych banków kryzys nie dotknął.

Sednem problemu jest jednak to, że Włosi, którzy wchodzą właśnie w kilkuletnią recesję, mają za duży dług, którego nie są w stanie spłacić. Kryzys może zatrzymać jak najszybsze doprowadzenie do bankructwa Włoch, przy jednoczesnej nacjonalizacji większości banków w strefie euro. Drugim sposobem wyjścia z niego jest wprowadzenie do obrotu "nowego euro", które zastąpi stare euro. Dla Niemców kurs wymiany będzie jak jeden do jednego, dla Grecji dwa stare euro za jedno nowe, dla Włoch półtora starego euro za nowe euro. W ten sposób pozwolimy zadłużonym krajom odzyskać konkurencyjność. Włochy i Grecja zaczną rosnąć i spłacać swoje długi.

Reklama

>>> Czytaj też: Porażka szczytu - traktat bez zmian. Będzie unia fiskalna 24 państw

Wprowadzenie euroobligacji opóźniłoby tylko proces upadku strefy euro. Unia fiskalna jest również działaniem pozorowanym po to, żeby sprawiać wrażenie, że coś się dzieje. A z każdym miesiącem (niepodejmowania odpowiednich działań) konsekwencje upadku Włoch będą coraz gorsze. Dwa lata temu można było zbankrutować Grecję małymi kosztami i chronić resztę krajów przed zarażaniem się kryzysem. Dziś jest to już niemożliwe. Za pół roku, gdy Włosi będą upadać, to uderzenie przewróci większość banków w strefie euro.

Dla Polski taki scenariusz oznacza recesję, być może głęboką i długotrwałą. Polska powinna się dziś trzymać jak najdalej od takich rozwiązań, jak unia fiskalna. Dopóki nie ma wiarygodnego mechanizmu zatrzymania kryzysu, a dzisiaj go nie ma, przekazywanie jakichkolwiek pieniędzy do jakiegokolwiek funduszu, który później da te pieniądze Włochom, to marnowanie pieniędzy podatników".

>>> Czytaj też: Eurogedon: najczarniejszy scenariusz Europy



ikona lupy />
Flagi Grecji za 1 euro, fot. Kostas Tsironis/Bloomberg / Bloomberg / Kostas Tsironis