Oficjalnie Nordea informacji nie potwierdza, ale niezbyt przekonująco. – Decyzja o wycofaniu się z kredytów walutowych w naszym banku jeszcze nie zapadła – powiedziała nam wczoraj Joanna Krawczyk- -Golba, rzecznik Nordea Banku. Z naszych informacji wynika, że narada władz banku w tej sprawie ma się odbyć dziś i to dziś kredyty walutowe znikną z oferty Nordei. Już od wczoraj oddziały mają zakaz przyjmowania wniosków o pożyczki we frankach i w euro.

>>> Czytaj też: Po 17 latach Apple znów wypłaci dywidendę. Największą w historii

Decyzja może postawić w kłopotliwej sytuacji tych klientów Nordei, którzy już złożyli wniosek kredytowy i otrzymali wstępną decyzję, ale nie podpisali jeszcze umowy. Bank nie ma bowiem obowiązku pożyczania pieniędzy albo może zażądać spełnienia kolejnych warunków, np. poprosić o dodatkowe zabezpieczenie lub zakup następnej polisy ubezpieczeniowej. Może to skomplikować życie osobom, które np. wpłaciły zadatek na mieszkanie, a resztę płatności zamierzały dokonać po otrzymaniu kredytu. Dla tych, którzy dopiero zamierzali się wybrać do oddziału z wnioskiem kredytowym, decyzja wiele nie zmienia.

Bank ten kredytów walutowych udzielał klientom z dochodami nie niższymi niż 12 tys. zł netto. Oferta była więc dostępna dla wąskiego grona osób. Zdaniem ekspertów kwestią czasu jest tylko, kiedy kolejne banki zrezygnują z finansowania nieruchomości w walutach innych niż krajowa. Zwłaszcza że różnica w kosztach obsługi zadłużenia w złotych i w euro znacznie się zmniejszyła. – Średnia marża dla kredytu w euro wynosi obecnie 3,5 proc., a oprocentowanie 4,68 proc. W przypadku kredytów w złotych jest to odpowiednio 1,25 proc. i 6,21 proc. – mówi Katarzyna Siwek z Home Brokera. Różnica w oprocentowaniu wynosi więc około 1,5 pkt proc. – W kosztach kredytu trzeba jednak uwzględnić inne elementy, jak choćby bardzo ważny koszt spreadu walutowego – mówi przedstawicielka pośrednika finansowego.

Reklama

Jej zdaniem w efekcie całkowita cena kredytu w euro nie będzie znacząco niższa od złotowego. Wcześniej o popularności kredytów walutowych decydowały właśnie znacznie niższe koszty. Już od kilku miesięcy obserwujemy stopniowe wycofywanie się banków z produktów walutowych. Najpierw pod nóż poszły te we franku. Później przyszła pora na euro. Obecnie kredyty w europejskiej walucie ma w ofercie jeszcze kilka instytucji. Jednak trzy z nich: BOŚ Bank, Pekao i Alior Bank, pożyczą euro tylko tym osobom, które w tej walucie osiągają dochody.

Z kolei tylko trzy z pozostałych banków, czyli BZ WBK oraz mBank z MultiBankiem deklarują, że ubiegającym się o kredyt walutowy nie stawiają żadnych dodatkowych warunków niż te, które obowiązują w przypadku kredytów złotowych oraz wynikają z regulacji nadzoru finansowego. Pozostałe instytucje mają dodatkowe wymagania, głównie finansowe. Na przykład w Getin Noble Banku niezależnie od wnioskowanej kwoty kredytu wymagany dochód brutto to minimum prawie 7 tys. zł.

ikona lupy />
Frank szwajcarski / Bloomberg / Chris Ratcliffe