Kolejne miliardy euro - od 5 do 10 - może kosztować państwo belgijskie znacjonalizowany z powodu problemów finansowych bank Dexia - piszą w środę belgijskie dzienniki "Le Soir" i "La Libre Belgique", powołując się na prezesa Narodowego Banku Belgii Luca Coene'a.

Gazety cytują złożoną przed komisją parlamentarną ds. kryzysu finansowego wypowiedź Coene'a, że "istnieją wielkie szanse na to, iż nieuniknione będzie zwiększenie kapitału" Dexii. "Według źródeł zbliżonych do sprawy, na stół należałoby wyłożyć co najmniej 5 miliardów euro, a niektórzy analitycy oceniają potrzeby na nawet 10 miliardów" - pisze "La Libre Belgique".

Sam Coene nie podał żadnych szacunków i zapewnił, że "w tym momencie sprawa nie jest pilna". Przyznał zarazem, że plan restrukturyzacji, który Dexia przedstawiła Komisji Europejskiej w marcu ubiegłego roku, był oparty na "stosunkowo optymistycznych hipotezach".

Jesienią ub.r. rząd w Brukseli zdecydował się na przejęcie Dexia Banque Belgique (DBB) - belgijskiej części francusko-belgijskiej Dexii. Przejęcie kosztowało Brukselę 4 mld euro. Następnie Belgowie wzięli na siebie większość (ponad 60 proc.) z 90 mld euro gwarancji, które miała dostać nowa struktura.

DBB to drugi co do wielkości bank w Belgii. "Le Soir" cytuje słowa prezesa Banku Narodowego o tym, że upadek Dexii byłby "igraniem z ogniem". Byłoby to "ciosem dla całego belgijskiego i europejskiego systemu finansowego"; Dexia jest "zbyt wielka, by upaść" - dodaje dziennik.

Reklama

Dexia, jako pierwszy bank europejski, znalazła się na progu upadłości z powodu finansowych problemów Grecji. Posiadała bowiem greckie obligacje, które gwałtownie straciły na wartości, gdy Grecja znalazła się na krawędzi bankructwa.

W marcu ubiegłego roku Dexia znalazła się pod kontrolą Komisji Europejskiej w związku z już przyznaną w latach 2008-2009 pomocą państwa, a następnie jesienią KE tymczasowo zatwierdziła nacjonalizację belgijskiej części Dexii.