W pierwszej dekadzie stulecia odnotowano tam nagłe przyspieszenie tempa wzrostu PKB - średnio powyżej 6 proc. Coraz częściej mówi się, że to kontynent przyszłości, który z pewnym opóźnieniem podąża drogą krajów Azji Południowo – Wschodniej.

Bilans przypadającego dekadę temu jubileuszu 40 lat niepodległości większości krajów Afryki Subsaharyjskiej wypadał bardzo źle: ubóstwo, głód, korupcja, konflikty zbrojne miedzy poszczególnymi krajami, wewnętrzne walki etniczne, zamachy stanu, epidemie AIDS i innych chorób, niedorozwój gospodarczy, inflacja i zadłużenie zagraniczne – to tylko niektóre z ogromnych problemów, z którymi nie potrafiły poradzić sobie państwa Czarnego Lądu.

Obecnie wokół Afryki panuje inna atmosfera. Już ponad 100 afrykańskich firm ma roczne obroty powyżej 1 mld dol., ponad 60 mln afrykańskich gospodarstw domowych ma roczne dochody powyżej 3 tys. dol., a w 2015 r. będzie ich już 100 mln, czyli tyle, co w Indiach. Nie są to może wyniki imponujące w zestawieniu z innym kontynentami, albo ze średnią światową, jednak z całą pewnością można mówić o dużym postępie w porównaniu z tym, co w Afryce (a zwłaszcza w jej gospodarce) było jeszcze kilkanaście lat temu.

Reklama

Podstaw do snucia optymistycznych prognoz dostarcza przede wszystkim tempo wzrostu gospodarczego większości państw afrykańskich. W odróżnieniu od ponurych lat 80. i 90. ubiegłego wieku, kiedy to PKB tych krajów powiększał się rocznie średnio zaledwie o 2 proc., w pierwszej dekadzie tego stulecia odnotowano nagłe przyspieszenie tempa wzrostu średnio powyżej 6 proc., a w niektórych państwach i latach – nawet powyżej 10 proc. W ośmiu z dziesięciu ostatnich lat dynamika gospodarcza krajów Afryki Subsaharyjskiej była wyższa od tempa wzrostu państw Azji Płd -Wsch.

W tym samym okresie odnotowano jeszcze kilka innych bardzo korzystnych zjawisk. Zadłużenie zagraniczne zmniejszyło się o ¼, deficyt budżetowy – o 2/3, średnia stopa inflacji spadła z 22 proc. w latach 90. do 8 proc. w następnej dekadzie, wydajność pracy zaczęła rosnąc w tempie 2,7 proc. rocznie, a wartość wymiany towarowej z pozostałymi państwami świata wzrosła aż o 200 proc.

W zestawieniu ze wspomnianymi na początku bardzo pesymistycznymi ocenami The Economist sprzed 10 lat ostatnie wyniki państw Afryki Subsaharyjskiej można uznać za sukces. Z drugiej jednak strony należy pamiętać o ogromnym dystansie wciąż dzielącym je od zdecydowanej większości innych państw świata, a także o zaległościach w rozwoju gospodarczym narosłych w ciągu pierwszych dekad samodzielnego bytu. Dość powiedzieć, że pierwsze zdekolonizowane państwo Czarnej Afryki, Ghana, na początku swej niepodległości przed pięćdziesięciu paru laty było bogatsze od Korei Płd. Nawet po ostatniej dekadzie szybkiego wzrostu, PKB całej Afryki porównywalny jest z PKB Brazylii, czy Rosji i stanowi zaledwie 2,5 proc. światowego produktu brutto.

Większości afrykańskich krajów w osiągnięciu wysokiego tempa wzrostu gospodarczego z pewnością pomogła dobra koniunktura na światowych rynkach surowcowych. Ocenia się, że hossa na tych rynkach przynajmniej w 1/3 przyczyniła się do przyspieszenia dynamiki ich PKB. I tak zapewne pozostanie w najbliższej przyszłości, bowiem – pomimo rozwoju niektórych sektorów przemysłowego przetwórstwa, czy turystyki – podstawą afrykańskiej gospodarki pozostaną ogromne, trudne do oszacowania bogactwa naturalne: od złota i diamentów (połowa światowych zasobów tych kruszców) przez miedź aż po ropę naftową i gaz.

Czytaj cały artykuł na: