Nie ma pieniędzy na zwrot państwom UE nakładów poniesionych na kluczowe unijne programy pomocowe. Pierwszymi ofiarami są: program wymiany studentów Erasmus, walka z bezrobociem i badania naukowe. Na dziś nie ma euro na zwrot pieniędzy dla rządów za nadesłane faktury.
Taki jest skutek cięć w wydatkach przez płatników netto, którzy upierają się, aby Unia Europejska oszczędzała w takim samym stopniu, jak to robią poszczególne kraje Wspólnoty. W efekcie budżet UE na 2012 r. będzie miał dziurę. Jak powiedziano nam w Komisji Europejskiej, trwa właśnie jej szacowanie.
Brak pieniędzy na Erasmusa
W pierwszej kolejności ma być zawieszony zwrot poniesionych już przez kraje UE nakładów na program wymiany studentów Erasmus. Zdaniem przewodniczącego komisji ds. budżetu Parlamentu Europejskiego Alaina Lamassoure’a już w przyszłym tygodniu kraje członkowskie otrzymają od Komisji Europejskiej zawiadomienie, że Bruksela nie ma na ten cel funduszy.
>>> Czytaj też: Rekordowy wzrost liczby stypendystów Erasmusa w UE
Potrzebne miliardy euro
Od początku października nie ma już także pieniędzy w budżecie Europejskiego Funduszu Społecznego, z którego finansowana jest walka z bezrobociem. Za miesiąc zdaniem Lamassoure’a zostanie z kolei wstrzymany zwrot pieniędzy z programów badań naukowych i innowacji. – Łącznie w kasie Brukseli dziura między dochodami a zobowiązaniami Komisji Europejskiej urosła już do 10 mld euro – potwierdził wczoraj Lamassoure.
Jego zdaniem właśnie z tego powodu komisarz ds. budżetowych UE Janusz Lewandowski ma wystąpić w „nadchodzących tygodniach” z apelem do europejskich stolic o nadzwyczajne wyasygnowanie „kilku miliardów euro”. – Ostrzegaliśmy od wielu miesięcy, że tak się stanie, bo Rada UE od 2 – 3 lat tnie nasze propozycje budżetowe – potwierdził rzecznik Lewandowskiego Fabrizio Fiorilli.
>>> Czytaj też: KE poprosi kraje o dodatkowe środki do budżetu 2012
Czy kraje członkowskie rzeczywiście wyasygnują dodatkowe fundusze, jest jednak bardzo wątpliwe. Bezpośrednim powodem obecnych trudności są cięcia 4 mld euro, jakie w budżecie Unii na obecny rok wymusili płatnicy netto (zamiast proponowanych przez KE 132,7 mld euro zgodzili się na 129,1 mld euro). I wcale nie zamierzają zrezygnować ze swojej strategii. Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Austria i Finlandia nie tylko odrzuciły wniosek Komisji Europejskiej o zwiększenie przyszłorocznego budżetu UE o 9 mld euro (6,8 proc.) do 138 mld euro, ale zażądały kolejnych cięć 3,5 mld euro, m.in. na walkę z bezrobociem i poprawę konkurencyjności.
Zdaniem serwisu Eubusiness już teraz zaległości w wypłatach na zwrot poniesionych nakładów wynoszą m.in. 600 mln euro dla Grecji, 900 mln euro dla Hiszpanii, 400 mln euro dla Francji i 200 mln euro dla Wielkiej Brytanii. Jak duża jest zaległość, jeśli chodzi o Polskę, nie udało nam się wczoraj ustalić.
– Nie znam tego problemu – powiedział wczoraj DGP Mariusz Krukowski, szef wydziału ds. budżetu Przedstawicielstwa RP w Brukseli. Taka sytuacja ma miejsce pierwszy raz od założenia Unii.