Podczas zjazdu władza w partii przekazana zostanie nowemu pokoleniu przywódców. Obserwatorzy od dawna są zgodni, że panujący od 10 lat prezydent i sekretarz generalny KPCh Hu Jintao (czyt. Hu Dzintao) przekaże swoje obowiązki obecnemu wiceprezydentowi Xi Jinpingowi (czyt. Si Dzinping), a premier Wen Jiabao (czyt. Łen Dziabao) - wicepremierowi Li Keqiangowi (czyt. Li Keciang). Nowi liderzy po zjeździe obejmą stanowiska w partii, natomiast na urzędy państwowe zostaną zaprzysiężeni w marcu 2013 roku.

Wśród osiągnięć rządów Hu-Wena na pierwszy plan wysuwa się rozwój ekonomiczny, dzięki któremu w 2010 roku Chiny wyprzedziły Japonię i stały się drugą po USA gospodarką świata. "Nie sposób się nie zgodzić, że największym osiągnięciem jest imponujący wzrost gospodarczy w tym okresie" - powiedział PAP politolog z Miejskiego Uniwersytetu Hongkongu Joseph Cheng.

W przemówieniu otwierającym zjazd Hu postawił przed swoim następcą trudne wyzwanie, obiecując rodakom do 2020 roku dwukrotny wzrost PKB i płac obywateli Chin w porównaniu z rokiem 2010.

Reklama

Według chińskich i zachodnich analityków, wzrostu na takim poziomie nie da się jednak utrzymać bez głębokich reform. Z jednej strony gospodarkę należy uniezależnić od eksportu i inwestycji infrastrukturalnych, stymulując wewnętrzną konsumpcję. Z drugiej - mówią eksperci - chiński rozwój hamują państwowe monopole i ograniczenia w dostępie kapitału prywatnego do niektórych sektorów. "Monopol państwa jest głównym problemem chińskiej polityki gospodarczej. Wyrwał się spod kontroli i jest główną przyczyną korupcji" - ocenił w rozmowie z "Wall Street Journalem" analityk z Brookings Institution Cheng Li.

Według obserwatorów wprowadzenie zmian będzie jednak bardzo trudne z powodu oporu silnych grup interesu, dla których obecna sytuacja jest korzystna, a także z powodów politycznych. "Przedsiębiorstwa państwowe będą się dalej rozrastać. Chińscy przywódcy polityczni chcą, by konkurowały one z USA i innymi krajami, więc z pewnością będą dalej je umacniać" - powiedział stacji BBC ekonomista z Uniwersytetu Pekińskiego Huo Deming.

Dużym wyzwaniem dla administracji Xi-Li będzie rosnąca przepaść pomiędzy bogatymi miastami a biednymi terenami wiejskimi. Według raportu Chińskiej Akademii Nauk Społecznych w 2011 roku w chińskich miastach zarabiało się średnio ponad pięć razy więcej niż na wsi. Luka ta jest o 68 proc. większa niż w roku 1985. W obawie przed niepokojami społecznymi, do jakich ta przepaść może doprowadzić, chiński rząd poszerzył w ostatnich latach system ubezpieczeń zdrowotnych i dostęp do edukacji. Według wielu obserwatorów to jednak nie wystarczy, a poszukiwanie sposobów zmniejszenia dysproporcji zarobków będzie jednym z głównych zadań nowego rządu.

Z drugiej strony coraz bogatsze i lepiej wykształcone chińskie społeczeństwo jest coraz bardziej świadome politycznie i domaga się większego zakresu swobód. Jak podaje BBC, co roku studia na chińskich uniwersytetach kończy ponad 6 mln osób, sześciokrotnie więcej niż w roku 1998. Ponad 500 mln Chińczyków używa internetu, z czego ponad połowa ma konta na mikroblogach. Blogerzy publikują w nich informacje, które nie mogłyby znaleźć się w oficjalnych mediach. Internauci regularnie nagłaśniają przypadki korupcji wśród urzędników państwowych. Wszechobecne łapówkarstwo jest jednym z czynników najbardziej oburzających chińskie społeczeństwo. Walka z korupcją była jednym z głównych tematów otwierającego zjazd wystąpienia prezydenta Hu, który zapowiadał zwiększenie wysiłków w tym zakresie.

Zdaniem części ekspertów, by ograniczyć korupcję, konieczne są jednak odważne reformy polityczne zmierzające do demokratyzacji ustroju. Na takie jednak nie można w najbliższym czasie liczyć, ponieważ nie ma co do tego zgody w ścisłym kierownictwie partii. "Nowi przywódcy będą się starali spełnić oczekiwania ludzi, ale partia z pewnością nie odda monopolu władzy, a to jest najważniejsze" - powiedział Joseph Cheng z Miejskiego Uniwersytetu Hongkongu.

Według Chenga, chociaż nie należy się spodziewać większych zmian w chińskiej polityce zagranicznej, problemów nowemu rządowi mogą przysporzyć napięte relacje z niektórymi sąsiadami, m.in. toczony z Japonią spór o wyspy Diaoyu (jap. Senkaku). "Chiny oczywiście czują, że muszą bronić swoich interesów. Zarówno obecne, jak i przyszłe kierownictwo jest pod silną presją ze strony rosnącego nacjonalizmu. Ale Chiny wciąż potrzebują pokojowego otoczenia międzynarodowego, by móc skupić się na procesie modernizacji" - powiedział w rozmowie z PAP.

>>> Czyta też: Czego można się spodziewać po nowym przywódcy Chin?