Eksperci twierdzą, że studia na kierunkach pedagogicznych powinny być reglamentowane. Wypuszczanie co roku tysięcy nowych absolwentów to oszustwo.
Obecny rok szkolny to dopiero początek naprawdę trudnego okresu na rynku pracy dla pedagogów. Ale to nie oznacza, że wszystkich absolwentów tych kierunków czeka bezrobocie.
Sygnały płynące od samorządów, czyli organów prowadzących szkoły, są jasne: jest niż demograficzny i nie stać nas na utrzymywanie tylu szkół i nauczycieli, ile jest obecnie. A więc nie tylko nie ma co liczyć na zatrudnianie młodych, ale wręcz szykują się zwolnienia obecnych pedagogów. – Widać pierwsze symptomy tego, że nadeszły trudne czasy. Sama w małym gimnazjum mam sto podań o pracę. Tymczasem na wymianę kadry można liczyć dopiero za kilkanaście lat, bo większość mojej kadry jest młoda – mówi Dorota Kulesza, dyrektor niepublicznego gimnazjum w Zabierzowie Bocheńskim.
I dlatego eksperci coraz częściej podkreślają, że kierunki pedagogiczne na uczelniach powinny być reglamentowane. Mówi się wręcz o oszustwie edukacyjnym. Tymczasem uczelnie wciąż prowadzą duże nabory na te studia i produkują tysiące absolwentów. Kilka przykładów: Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Łodzi – na kierunkach pedagogicznych studiuje tysiąc osób, w tym roku naukę rozpoczęło 310, na koniec tego roku akademickiego mury uczelni opuści 500 osób; Akademia Pedagogiczna w Krakowie kształci obecnie 5 tys. osób, a ukończy ją w tym roku 1500 osób; Akademia im. Jana Długosza w Częstochowie to kolejne 2300 studentów kierunków pedagogicznych i 1000 absolwentów o tej specjalizacji. – Jest niestety pewne, że nie będzie dla tych młodych ludzi pracy w zawodzie – ostrzega Maria Stelmach-Krzyworzeka, członek zarządu małopolskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Szczególnie że wchodząca w życie reforma emerytalna wydłuży staż pracy obecnych pedagogów do 67. roku życia – dodaje.
Zdaniem ekspertów to jednak negatywne zjawisko, bo uczniowie powinni mieć kontakt także z młodymi nauczycielami i taka edukacja, gdy przekrój wiekowy pedagogów jest zróżnicowany, jest bardziej skuteczna. Za kilka lat, kiedy spadnie liczba studentów tych kierunków (bo także na studia wchodzi niż), będzie większa szansa na pracę w zawodzie.
Reklama
Jeżeli jest się więc zdecydowanym na pracę jako nauczyciel, warto nie tracić kontaktu z nauczaniem, choćby pracując jako wolontariusz w świetlicach środowiskowych czy domach dziecka. Można też próbować przetrwać ten ciężki okres, łącząc kawałki etatów w różnych placówkach, prowadząc firmy udzielające korepetycji czy nawet własną szkołę lub przedszkole.