Jest to efekt ulg podatkowych ze strony władz. Według oczekiwań Londynu już za cztery lata produkcja ropy wyniesie tu 2 mln baryłek dziennie. To niewiele mniej, niż wydobywają dziś Norwedzy. Do tego Brytyjczycy na poważnie zabrali się do wydobycia swoich łupków. Londyn postawił sobie ambitny cel: niemal pełną niezależność energetyczną.

Wielka Brytania, przez dekady będąca eksporterem netto surowców, utraciła niezależność energetyczną wraz ze spadającym wydobyciem na Morzu Północnym. Choć wciąż pozostaje czołowym producentem ropy (drugie miejsce w Unii Europejskiej) i gazu (trzecie miejsce), dziś za pomocą importu musi zaspokajać już jedną trzecią swoich energetycznych potrzeb. Jeżeli tempo kurczenia się krajowego wydobycia pozostanie niezmienne, to już w 2020 r. wskaźnik importu surowców na Wyspy wzrośnie do 43 proc. lokalnych potrzeb. Tymczasem brytyjski szelf wciąż obfituje w pokaźne złoża. Tutejsze zapasy ropy szacowane są na 28 mld baryłek, wartych dziś ok. 2,7 bln dol. – szacuje Oil & Gas UK, organizacja skupiająca spółki z sektora naftowego. Tych zasobów starczyłoby na kilkanaście lat naftowej prosperity. Dla porównania w ciągu kilku ostatnich dekad brytyjskiego boomu surowcowego (poczynają od lat 70.) na Morzu Północnym wydobyto łącznie 39 mld baryłek ropy.

Brytyjskie władze, by zahamować dalszy spadek produkcji i zachęcić koncerny do inwestycji na szelfie, na początku 2012 r. zdecydowały się na wiele ulg podatkowych. Uwolnionych od podatków zostało pierwszych 500 mln funtów (760 mln dol.) dochodów od wydobycia z nowego złoża. Jak twierdzą analitycy Oil & Gas UK, oznacza to co najmniej 2–3-letnie wakacje podatkowe dla większości nowych projektów na szelfie. Ponadto koncerny, wprowadzające do użytku nowe źródła, dostały prawo do odliczenia od wysokości podatków kosztów demontażu platform wiertniczych. Ostatnie mają wynieść w ciągu najbliższych lat łącznie 50 mld dol. Inwestycje na brytyjskim szelfie wzrosły w ciągu ostatniego roku do rekordowych od 30 lat pułapów. W 2012 r. wyniosły one 11,4 mld funtów (17,2 mld dol.). Największy boom ma przypaść jednak na ten rok. Inwestycje mają wynieść 13 mld funtów (to ok. 19,6 mld dol.). Dzięki temu tutejsza produkcja ropy już w 2017 r. ma wzrosnąć z obecnych 1,55 mln do ok. 2 mln baryłek na dobę. Według oceny analityków z agencji Oil and Gas People stworzy to dodatkowych 40–50 tys. miejsc prac w sektorze energetycznym (obecnie pracuje w nim ok. 440 tys. osób).

Zwiększy się również krajowe wydobycie na lądzie. Nie zważając na protesty ekologów, w grudniu rząd uchylił czasowy zakaz wierceń w łupkach i zapowiedział, że chce uczynić z Wielkiej Brytanii europejskiego lidera w ich eksploatacji. Według ostatnich szacunków geologów brytyjskie zasoby gazu mogą wynosić 28 bln m sześc. Choć nie wiadomo, jaka ilość surowca będzie możliwa do wydobycia, według oczekiwań Brytyjczyków – własny gaz łupkowy pozwoli na zaspokojenie potrzeb energetycznych kraju przez co najmniej szesnaście lat.

Reklama