Wykorzystywane przez zagranicznych inwestorów umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania z Holandią kosztują państwa rozwijające się miliardy dolarów rocznie.
Brytyjskie media niedawno oburzały się, że wielkie międzynarodowe korporacje typu Google, Amazon czy Starbucks mimo wielomiliardowych obrotów niemal nie płacą w Wielkiej Brytanii podatków. Wykorzystują do tego swoje spółki córki zarejestrowane m.in. w Holandii i korzystające z tamtejszego, wyjątkowo łagodnego reżimu podatkowego. Jednak skoro to zjawisko jest problemem dla bogatych państw zachodnich, to dla krajów rozwijających się jest on nieporównywalnie większy.
>>> Czytaj też: Londyn sprawdzi, czy Google uchyla się od płacenia podatków
Mechanizm działania jest identyczny. Zagraniczna firma nie inwestuje bezpośrednio, lecz tworzy spółkę córkę w Holandii (albo w innych państwach oferujących takie ułatwienia) i to ona jest formalnym inwestorem, powołując w kraju docelowym kolejną spółkę. Dzięki umowom o unikaniu podwójnego opodatkowania (DTA) między Holandią a krajem będącym miejscem inwestycji dochody są opodatkowane tylko raz – zwykle według prawa holenderskiego. Stawki CIT w Holandii wynoszą wprawdzie 20 lub 25 proc., ale nie dotyczą one zagranicznych filii holenderskich spółek. W efekcie państwo będące miejscem inwestycji, może nie dostać z podatków prawie nic.
Reklama
Jak to wygląda w praktyce? Pozarządowa organizacja Swedwatch przyjrzała się działalności szwedzkich firm w bogatej w surowce Zambii. I tak Atlas Copco, producent sprzętu dla przemysłu wydobywczego, zarejestrowała w Holandii spółkę Atlas Copco International BV, a ta jako inwestor – Atlas Copco Zambia Ltd. Dzięki temu zabiegowi – i holendersko-zambijskiej umowie DTA – firma, której roczne obroty w Zambii wynoszą 114 mln dol., zamiast 35 proc. podatku zapłaciła 5 proc. Inna szwedzka firma Sandvik – nawet mniej niż 1 proc. Obie spółki Atlas Copco International i Sandvik Finance nie mają w Holandii swojego biura i nie zatrudniają ani jednego pracownika.
Wiceprezydent Zambii Guy Scott szacuje, że wskutek unikania podatków przez firmy jego kraj traci 2 mld dol. rocznie, czyli więcej, niż wynoszą łączne wydatki na służbę zdrowia i edukację. – Mówimy o ogromnych sumach. Mówimy o kobietach w ciąży, które nie mają przez to opieki prenatalnej, mówimy o ludziach, którzy nie mają szansy na edukację ponad szkołę podstawową – wyjaśniał niedawno, po tym jak rząd uchwalił nowe prawo utrudniające wyprowadzanie zysków przed opodatkowaniem.
Inny przykład to największa inwestycja zagraniczna w historii Mongolii, uruchomiona w lipcu kopalnia złota i miedzi Oyu Tolgoi. Formalnie jej większościowym udziałowcem jest Turquoise Hill Netherlands, czyli za inwestycję o wartości 6,5 mld dol. odpowiada firma, która nie ma biura i zatrudnia trzy osoby. Były urzędnik ministerstwa finansów Bazarsuren Batjargal szacuje, że w przez cały okres funkcjonowania kopalni Mongolia straci w ten sposób 5,5 mld dol., co biorąc pod uwagę, że roczny PKB kraju wynosi 10 mld, jest sumą poważną. Tymczasem wartość holenderskiej pomocy rozwojowej dla Mongolii w latach 2009–2010 to 17 mln dol. Dlatego w zeszłym roku Mongolia wypowiedziała Holandii (i kilku innym krajom) umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania.
To zresztą stało się powodem, że holenderski rząd postanowił się przyjrzeć takim umowom z krajami rozwijającymi się. Do tej pory Amsterdam stał na stanowisku, że DTA mimo wszystko są korzystne dla tych państw, bo przyciągają inwestycje. Ale raporty tego nie potwierdzają. – Twierdzenia holenderskiego rządu, że te umowy są korzystne dla krajów rozwijających się, są po prostu nieprawdziwe. Mają one poważny negatywny wpływ na dochody ubogich krajów i nie ma dowodów, że utrata wpływów podatkowych jest rekompensowana zwiększeniem inwestycji zagranicznych – mówi Katrin McGauran z amsterdamskiego ośrodka SOMO. Według niego na samych tylko odsetkach i dywidendach 28 krajów rozwijających się traci miliard dolarów rocznie, czyli jedną piątą tego, co Holandia przekazuje jako pomoc rozwojową. Z kolei amerykański ośrodek Global Financial Integrity szacuje, że wszystkie kraje rozwijające się na nielegalnych przepływach finansowych i unikaniu podatków (nie tylko wskutek umów z Holandią) tracą 783 mld dol. rocznie.
Holandia zaczęła podpisywać umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania w latach 50. XX w., przy czym ich celem naprawdę było zwiększanie obrotów handlowych. Dziś ma je z ok. 90 państwami świata. Ale w efekcie działa obecnie ok. 12 tys. firm będących tylko skrzynkami pocztowymi. Przepływają przez nie pieniądze będące 10-krotnością holenderskiego PKB, choć w samej Holandii też nie zostaje wiele – powiększają jej dochód narodowy o 3,4 mld euro, czyli 0,6 proc. PKB.
Przez firmy będące rodzajem skrzynek pocztowych idą miliardy dolarów.
>>> Czytaj też: Amazon, Google i Starbucks wreszcie zapłacą miliardy podatków?