Stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła 13,1 proc. na koniec lipca 2013 roku, czyli spadła o 0,1 pkt proc. wobec poprzedniego miesiąca, podało Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS), powołując się na dane z urzędów pracy.

Na koniec lipca 2012 r. stopa bezrobocia rejestrowanego wynosiła 12,3 proc.

"Stopa bezrobocia rejestrowanego (na podstawie liczby pracujących z końca czerwca br.) wyniosła w lipcu 2013 roku 13,1% i w porównaniu do czerwca br. spadła o 0,1 punktu procentowego" - głosi komunikat.

Liczba wolnych miejsc pracy i miejsc aktywizacji zawodowej zgłoszonych przez pracodawców do urzędów pracy w lipcu 2013 roku (na podstawie meldunków wojewódzkich urzędów pracy) wyniosła 77,2 tys. i w porównaniu do czerwca 2013 roku wzrosła o 1,1 tys. (o 1,4 proc.), podano dalej.

Reklama

>>> Czytaj też: Nawet 11 proc. dzieci w Polsce może żyć w bezrobotnych rodzinach

"Z sygnałów otrzymanych z urzędów pracy wynika, że do spadku liczby bezrobotnych w miesiącu lipcu br. przyczynił się wzrost liczby wyrejestrowanych bezrobotnych z powodu podjęcia pracy (co związane jest z pełnią prac w budownictwie, turystyce, rolnictwie i leśnictwie) oraz z tytułu nie potwierdzenia gotowości do podjęcia pracy. Do spadku bezrobocia przyczyniła się również aktywizacja bezrobotnych w ramach aktywnych form" - napisano w materiale.

Ustawa budżetowa na ten rok przewiduje, że stopa bezrobocia na koniec 2013 r. wyniesie 13,0 proc., ale przedstawiciele rządu przyznają, że będzie znacznie wyższa.

>>> Zobacz najnowsze dane o bezrobociu w Europie

Bezrobocie znów może zacząć rosnąć

Spadek stopy bezrobocia był mniejszy od oczekiwanego, a w najbliższych miesiącach - tj. w III i IV kw. - możliwy jest wzrost tego wskaźnika, związany z końcem lata, a wraz z nim - z zakończeniem prac sezonowych - uważa prezes Work Service Tomasz Hanczarek. Pod koniec roku bezrobocie wyniesie - według niego - 13,5 proc.

"Niestety ożywienie gospodarcze jest wątłe i nie przekłada się w dużym stopniu na wzrost liczby miejsc pracy. Spodziewaliśmy się większego spadku bezrobocia ze względu na wpływ prac sezonowych" - powiedział Hanczarek agencji ISBnews, komentując dane szacunkowe dane o bezrobociu, przedstawione dziś przez resortu pracy.

"Hotelarstwo, usługi restauracyjne, rolnictwo - jak co roku - przeżywają rozkwit. Z przeciwnej sytuacji jest przemysł ciężki oraz sektor odzieżowy, który ma bardzo słabe rezultaty. Nie jest to związane z sezonowością, lecz ogólnie z niskim popytem inwestycyjnym i detalicznym, dlatego też liczba miejsc pracy tam nie wzrasta" - tłumaczy prezes Work Service.

Według Hanczarka, w najbliższej przyszłości możliwy jest delikatny wzrost bezrobocia, związany z końcem lata, a wraz z nim - zakończeniem prac sezonowych.

"Takiego wzrostu możemy się spodziewać w 3 i 4 kwartale. Prognozujemy, że pod koniec roku bezrobocie wyniesie 13,5 proc., a w przyszłym roku spadnie do ok. 12,7 proc." - konkluduje prezes spółki zajmującej się pracą tymczasową.

Wzrostu bezrobocia w kolejnych miesiącach spodziewa się też główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan, Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. "Jesień może przynieść pogorszenie sytuacji, bowiem wrzesień i październik to okres, gdy rejestrują się w urzędach pracy młodzi ludzie, którzy zakończyli edukację, ale wakacje chcieli wykorzystać nie na szukanie pracy a na odrobinę szaleństwa (czemu trudno się dziwić). Chyba że wzrost gospodarczy, w najbliższych miesiącach, rzeczywiście przyspieszy i, co ważne, towarzyszyć mu będzie większa skłonność przedsiębiorstw do zatrudniania, co nie jest takie pewne. Zatrudnienie reaguje bowiem na poprawę sytuacji w gospodarce z dość dużym – kilkumiesięcznym – opóźnieniem" - mówi ekonomistka.

Jej zdaniem, utrzymywaniu pracowników w zatrudnieniu przez przedsiębiorstwa powinna także służyć podpisana kilka dni temu przez prezydenta nowelizacja kodeksu pracy oraz ustawy o związkach zawodowych zwiększająca elastyczność rozliczania czasu pracy. "Możliwe stanie się elastyczniejsze planowanie i prowadzenie działalności gospodarczej i efektywne zarządzanie posiadanymi zasobami ludzkimi w warunkach zmieniającego się popytu. W konsekwencji może to nie tylko ograniczyć skalę zwolnień, ale także zachęcić firmy do zwiększania zatrudnienia, przy jednoczesnym utrzymaniu konkurencyjności przedsiębiorstw, zwłaszcza w branżach, które wyraźnie odczuwają negatywne skutki spowolnienia gospodarczego" - dodaje.