Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) nie zbadał sprawy, choć był kilkukrotnie informowany o nadużyciach przez Giorgosa Boutosa – urzędnika ministerstwa finansów Grecji, który w końcu zgłosił sprawę niemieckiemu dziennikowi Süddeutsche Zeitung.

Boutos odkrył wiele przykładów nepotyzmu, zawyżonych wynagrodzeń i zawyżonej liczby przeprowadzonych zajęć w instytucie szkolenia zawodowego OEEK w 2006 r. Najpierw zgłosił swoje podejrzenia przekrętu na 6 mln euro (25 mln zł) greckiemu oddziałowi OLAF. Na potwierdzenie miał umowy, rachunki za hotele i wyciągi bankowe.

Według tych dokumentów niektórzy z nauczycieli pracowali 225 godzin miesięcznie, nawet wtedy, gdy przebywali za granicą. Stawka godzinowa wynosiła do 610 euro (2500 zł) za godzinę. Poza tym sprawa ma wyraźny wątek nepotyzmu – dotyczy syna członka rządu, żony polityka partii socjalistycznej i krewnych szefa instytutu, którzy prowadzili szkolenia zawodowe.

Gdy przedstawiciel OLAF w Grecji nie odpowiedział na list, Boutos napisał do Dyrektora Generalnego Giovanniego Kesslera, lecz ten również nie odpowiedział. Złożył więc zażalenie do Komisji Europejskiej. Uzyskał tylko informację, że otrzymano jego list i nadano sygnaturę sprawie. Po siedmiu miesiącach i siedmiu kolejnych zapytaniach dowiedział się, że OLAF przechodzi "wszechstronną reorganizację" i został poproszony o cierpliwość. Wreszcie zwrócił się do prasy, sugerując, że sprawę wyciszano być może ze względu na udział krewnych członków rządu i innych polityków. Tymczasem wiele podobnych spraw ulega przedawnieniu, bo UE nie reaguje, dodał Boutos.

Reklama

>>> Czytaj również: Elba Ester Gordillo: najpotężniejsza kobieta w Meksyku skazana za defraudację