W ubiegłym tygodniu indeks WIG Ukraina spadł do najniższego poziomu w historii.
Chociaż wskaźnik zdołał odrobić 3,4 proc., to nie zmieniło to istotnie sytuacji akcjonariuszy kilkunastu notowanych na naszej giełdzie spółek działających na Ukrainie. – Jedną z przyczyn tego spadku jest groźba wycofania przez Rosję pakietu pomocowego dla Ukrainy, a tym samym cofnięcie obniżki ceny gazu – wyjaśnia Żaneta Marzec, analityk w Ipopema Securities. Tłumaczy, że to może się przełożyć na sytuację tamtejszych producentów cukru, m.in. notowanych w Warszawie Kernela i Astarty, dla których gaz jest podstawowym paliwem. Ich kosztów produkcji w przyszłym sezonie nie udałoby się zredukować, a to jest już uwzględnione w wycenie akcji spółek.
>>> Czytaj bieżące informacje dotyczące sytuacji na Ukrainie: Rosja uruchomi kolejną transzę pomocy finansowej dla Ukrainy
To nie pierwszy kłopot, jaki polscy inwestorzy mają z zagranicznymi spółkami, i to nie tylko z tymi ze Wschodu. – Wiele zagranicznych emitentów miało i nadal ma problemy z komunikowaniem się z polskimi inwestorami. Często ograniczają się tylko do wypełniania tych obowiązków, jakie nakłada na nie prawo w kraju rejestracji – ocenia Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. – Ostatnie zawirowania polityczne na Ukrainie i ich wpływ na spółki notowane na GPW czy wcześniejsza historia Nova KBM (akcje spółki zgodnie ze słoweńskim prawem zostały anulowane ze szkodą dla jej mniejszościowych akcjonariuszy – red.) powinny skłonić naszą giełdę do wprowadzenia standardów informacyjnych dla zagranicznych emitentów – dodaje szef SII. Według niego konieczne byłoby m.in. wyznaczenie minimalnej częstotliwości bezpośrednich spotkań przedstawicieli takich firm z inwestorami czy nałożenie na nie obowiązku tłumaczenia na język polski określonych informacji.
Konieczność rozwiązania problemów komunikacyjnych wydaje się tym pilniejsza, że warszawska giełda ma ambicję przyciągnąć do sobie jeszcze więcej podmiotów z zagranicy. W jej strategii znalazł się zapis mówiący, że GPW chce w przyszłości umożliwić handlowanie wszystkimi spółkami notowanymi w regionie. – Przyciąganie do Warszawy spółek spoza kraju nie może oznaczać obniżania standardów informacyjnych, a rozwój rynku nie może się odbywać kosztem bezpieczeństwa inwestorów – mówi Dominiak.
Reklama
– Tu nie o ambicje giełdy chodzi, ale o oczekiwania klientów, zwłaszcza emitentów, domów maklerskich i inwestorów – mówi Katarzyna Kozłowska, rzecznik GPW. Jednocześnie podkreśla, że giełdowy inwestor sam podejmuje decyzje i musi być świadomy ryzyk z nimi związanych, niezależnie od tego, w co inwestuje. – Wiele trzeba jeszcze zrobić w kwestii edukacji spółek w zakresie relacji inwestorskich – przyznaje.

>>> Biznes w Polsce funkcjonuje w cieplarnianych warunkach. Przeczytaj cały wywiad z prezesem NBP, Markiem Belką.