Jest zgoda Unii Europejskiej na sankcje gospodarcze wobec Rosji za destabilizowanie Ukrainy. Porozumieli się w tej sprawie ambasadorowie 28 krajów na spotkaniu w Brukseli. Po raz pierwszy Unia podjęła decyzję, która uderzy bezpośrednio w rosyjską gospodarkę i wymianę handlową z Moskwą.

Moskwa już przed decyzją, która została ogłoszona po godz. 16 dziś, okazywała rozdrażnienie zapowiedzią kolejnego pakietu unijnych sankcji. O ile w ubiegłym tygodniu Rosja jeszcze dość spokojnie reagowała na sankcje USA i Unii Europejskiej, to w obecnie wielu polityków zapowiada reakcje odwetową.

Przy tym rosyjscy deputowani i związani z nimi eksperci przekonują, że nie boją się nowych restrykcji. Zapewniają też, że sankcje uderzą przede wszystkim w gospodarki tych krajów, które je wprowadzają.

>>> Czytaj także: Ukraina już jest globalnym problemem. Japonia nałoży sankcje na Rosję?

Reklama

Sankcje sektorowe zaprowadzą Rosję do średniowiecza

Innego zdania są analitycy finansowi. W ich opinii jeśli zachodni świat odetnie się od Rosji, to sytuacja będzie krytyczna. Ekspert rynków finansowych Sława Rabinowicz w rozmowie z telewizją Deszcz wyraził opinię, że zmasowane sankcje doprowadzą Rosję nad przepaść gospodarczą. W jego ocenie, wystarczy, aby USA i zachodnia Europa wprowadzi sankcje sektorowe na ropę, gaz i system bankowy, a także wyłączą GPS.

- Wtedy w ciągu godziny Rosja znajdzie się w średniowieczu - tłumaczy ekspert.

Tymczasem, choć Rosja zapowiada, że nie będzie odpowiadać sankcjami na sankcje, to jednak już podejmuje działania odwetowe. Miedzy innymi zamknęła swój rynek dla towarów z Moldawii, Ukrainy i niektórych krajów Unii Europejskiej.

Oprócz tego deputowani pracują nad wprowadzeniem do systemu prawnego pojęcia „państwo - agresor”. Jeśli jakiś kraj zostanie uznany za „agresora”, to jego firmy będą musiały zniknąć z rosyjskiego rynku.

>>> Czytaj także: Sankcje UE mogą być bolesne dla Rosji. Putin liczy na ich cofnięcie