ikona lupy />
Andrzej Maciejewski - Zastępca Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad / Media

Który system usprawnienia ruchu wprowadzony ostatnio sprawdził się najlepiej? Bezbramkowa autostrada A1, obstawiona dodatkowymi pracownikami A4 czy A2 z luźnym ruchem ciężarówek po skrajnym pasie?

Sytuacja na każdej z autostrad jest inna. Zależy to przede wszystkim od natężenia pojazdów. W przypadku A1 przepustowość poboru opłat jest najmniejsza, więc tam w godzinach szczytu, gdzie liczba pojazdów sięga 80-90 tysięcy otwarcie bramek było najbardziej wskazane.

W niedzielę mieliśmy rekord. 93 tysiące aut. Takie wyniki według prognoz mieliśmy osiągnąć po 2020 roku.

Reklama

Z jednej strony jest to kłopot, a z drugiej dowód, że kraj się lepiej rozwija. Im więcej samochodów jeździ po Polsce, tym lepiej dla gospodarki.

Ale nasze autostrady nie do końca są przygotowane do tego ruchu, bo do tej pory się korkowały. A przynajmniej A1.

Ale gdzie się korkowały?

>>> Czytaj też:GDDKiA: Na drogach będą zmiany. Rewolucji nie będzie

Na bramkach.

Drodzy państwo, to jest naturalna rzecz. Jeśli na środku drogi stoi przeszkoda w postaci poboru opłat, to może generować korki.

Ale kiedy te bramki postawiono? Kilka lat temu. Wtedy już było wiadomo, że te korki będą się tworzyć.

Nie postawiliśmy bramek, bo mieliśmy taki kaprys, ale dlatego, że taka jest polityka państwa w zakresie poboru opłat. Przygotowujemy się jednak do jak najszybszego wprowadzenia elektronicznego systemu poboru dla samochodów osobowych.

Jest realna szansa by bramki definitywnie zniknęły z polskich autostrad? Jeśli tak, to kiedy? I jak będzie ewentualnie wyglądał nowy system poboru opłat?

Celem jest to, by po prostu zlikwidować bramki, stąd decyzja by ich nie rozbudowywać. Nie zastanawiamy się już czy to robić, tylko kiedy jest to realne do wdrożenia. Zakładamy, że w 2017 roku system poruszania się po drogach bez konieczności zatrzymywania się będzie gotowy także dla samochodów osobowych.

W winieta taka jak w Austrii, e-winieta czy też rozbudowa systemu viaAUTO? W którą stronę możemy iść?

To jest właśnie rzecz, którą dziś trzeba dokładnie przeanalizować. Od marca zajmuje się tym projektowy zespół powołany w GDDKiA i w resorcie premier Bieńkowskiej. Ten zespół ma wypracować docelowe rozwiązanie dla naszego kraju.

Analizujemy różne sposoby poboru: może to być elektroniczna winieta, klasyczna winieta, może to być także sczytywanie tablic rejestracyjnych lub system OBU (On-board Units), czyli pobór za pomocą specjalnie zainstalowanych jednostek. Bierzemy pod uwagę także hybrydy – mieszanki pomiędzy tymi systemami. W tyle głowy musimy mieć także fakt, by system był interoperacyjny nie tylko w granicach naszego kraju, ale także poza jego granicami.

Takie rozwiązanie w ogóle jest możliwe? Wyobraża Pan sobie, by w samochodach osobowych, tak jak w ciężarówkach zamontowano po kilka, kilkanaście urządzeń?

Dlatego właśnie Komisja Europejska podjęła inicjatywę by wymusić interoperacyjność na krajach członkowskich. Zwrócę tylko uwagę, że my jesteśmy partnerem projektu regionalnej interoperacyjności europejskiej i z innymi krajami działamy, by taki system wypracować.

Wcześniej wydaliśmy sporo pieniędzy na budowę bramek, które zaraz zlikwidujemy. Teraz pracujemy nad nowym systemem, który być może kiedyś zastąpimy kolejnym. Czy Generalna Dyrekcja szacuje koszty nowych rozwiązań? Czy możemy liczyć na dofinansowanie unijne, czy musimy liczyć na własne pieniądze?

Dotyka Pan bardzo ważnej sprawy, bo pracując nad rozwiązaniem docelowym, te koszty koniecznie trzeba wziąć pod uwagę. System musi być na tyle elastyczny, by za chwilę nie trzeba było budować go od nowa. To trzeba zrobić raz. Musimy natomiast pamiętać, że system będzie opłacalny tylko wtedy, gdy dostępność do niego będzie łatwa. Nie ma zaś większego znaczenia to, jak będziemy wnosić opłatę.

Z jednej strony mówi Pan o kosztach poniesionych tylko raz, a z drugiej o wielu dostawcach na wszystkich autostradach. Zapala się lampka ostrzegawcza, czy nie spowoduje to problemów prawnych. Przetarg na system elektroniczny wygrała firma Kapsch. Szef firmy, nie dalej jak 1,5 miesiąca temu zapewniał, że skoro wygrali przetarg, to mają też opracować system elektronicznego poboru opłat dla samochodów osobowych. Roszczą więc sobie prawa, by taki system stworzyć. Do tego mamy wielu koncesjonariuszy autostrad, którzy też będą chcieli jakichś rekompensat za to, że nie będą mogli pobierać opłat. Jak sobie z tym wszystkim poradzić?

Żeby sobie poradzić z tym zawiłościami, trzeba wypracować rozwiązanie docelowe. To ma się wydarzyć do końca września. Oczywiście w międzyczasie analizujemy przepisy prawa, które będą wymagały korekty lub zmiany, by ten system mógł prawidłowo funkcjonować. Co do stanowiska i potrzeb obecnego operatora, jest to dość oczywiste z biznesowego punktu widzenia, że chciałby być monopolistą na rynku. Warto jednak przypomnieć, że wygrał on przetarg na zbudowanie systemu opłat dla ciężarówek, a nie na wszystkie możliwe drogi i samochody.

Czyli nie obawia się pan ewentualnego sporu sądowego?

Spór sądowy nie ma w tym przypadku racji bytu. Nie mówimy o budowie systemu konkurencyjnego, tylko o tym, jak rozstrzygnąć kwestię opłat od samochodów osobowych od 2017 roku i jak w związku z tym rozstrzygnąć kwestię poboru opłat, gdy zakończy się umowa z firmą Kapsch.

A co z koncesjonariuszami autostrad, prywatnymi firmami, które zainwestowały w budowę dróg?

Dziś nie ma sensu rozmawiać o kilkunastu możliwych opcjach. Gdy projekt będzie gotowy lub zawężony do kilku propozycji, usiądziemy do stołu i spokojnie porozmawiamy.

Trochę zmieniając temat. W nowej perspektywie unijnej do 2020 roku Polska ma zrealizować inwestycje drogowe warte około 40 mln zł. Te inwestycje na razie idą dosyć wolno. Czy nie obawiacie się państwo zmasowania inwestycji w pewnym momencie, tak jak to miało miejsce przed Euro 2012? Wtedy część wykonawców narzekała na bardzo napięty kalendarz.

Wszystko rozkłada się w miarę równo. Część z inwestycji, które mają zostać zrealizowane, już jest na etapie przetargów. Ponadto spora część tych zadań powstaje w oparciu o „Projektuj i buduj”, więc to także jest trochę inna sytuacja niż ta, którą mieliśmy w poprzedniej perspektywie. Dziś, firmy mogą nie tylko kalkulować, ale także wpływać na to, co jest w projekcie. Z tego względu prace projektowe także mogą się toczyć w nieco innym tempie.

Kiedy będzie ostateczna lista dróg, które powstaną do 2020 roku?

Proszę nie przeceniać roli Generalnej Dyrekcji. Plan budowy dróg określa rząd, więc właściwym adresatem w tym przypadku jest Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju.

To może pomówmy o tych inwestycjach, które zostaną zrealizowane już niedługo. Jakie odcinki dróg będą oddawane w najbliższym czasie?

Spora część kierowców interesuje się drogą S8. Zakładamy, że ten projekt będzie gotowy w tym roku. Jest także kwestia dokończenia autostrady A1, a mianowicie połączenia węzła Stryków z węzłem Tuszyn. Rozpoczynamy ponadto prace na drogach S3, S6, S7, S17 i S19.

Czyli najbliższe lata to przede wszystkim drogi ekspresowe?

Tak, bo ich jest po prostu więcej do zbudowania.

Ale jak już będziemy mieć sieć dróg ekspresowych, to nie będziemy nakładać na kierowców opłat na korzystanie z nich?

Na ten moment nie ma planów, by rozszerzać pobór opłat poza autostrady.

Rozmawiali Paweł Sołtys i Marcin Hadaj

>>> Czytaj też: Polimex-Mostostal chce od GDDKiA wypłaty kar umownych w wysokości 475 mln zł