Ponad 38 proc. tej kwoty przeszło przez ręce pośredników. To już drugi kwartał, w którym udało się pokonać zeszłoroczny wynik sprzedaży kredytów mieszkaniowych. Zapowiada się, że ten rok nie powtórzy fatalnego wyniku z 2013 r., kiedy to banki udzieliły jedynie 177 tys. kredytów. Wtedy jednak kredytom niechętni byli zarówno klienci jak i bankowcy, dziś sytuacja się nieco zmieniła.

ikona lupy />
Liczba i wartość nowo udzielonych kredytów mieszkaniowych / Media

Z powściągliwością udzielały ich banki, a klienci podchodzili do zadłużania się z rezerwą, oczekując na dalszy spadek cen nieruchomości i obawiając się o sytuację gospodarczą.

Reklama

Poprawa w gospodarce, do tego zahamowanie spadku cen mieszkań i jednoczesne obniżenie stóp procentowych do rekordowo niskiego poziomu sprawiły, że od połowy zeszłego roku klienci znów zaczęli chętniej pożyczać pieniądze na zakup mieszkań. – Ale liczba osób, które stać na kredyt zmniejsza się – zauważa Krzysztof Pietraszkiewicz, prezesa Związku Banku Polskich. Na dodatek szczególnego zapału do sprzedaży kredytów mieszkaniowych brakuje wciąż po stronie banków, które piętrzą procedury i wolą oferować kredyty konsumpcyjne.

Sytuacji na rynku znacząco nie poprawił program Mieszkanie dla Młodych, z którym wiązano duże nadzieje. W pierwszym półroczu kredytów z dopłatami do zakupu nowych mieszkań udzielono jedynie 8237. Stanowiło to 9,4 proc. ogólnej liczby. Co niepokojące, w drugim kwartale MdM radził sobie gorzej niż na początku roku.

Ostatecznie jednak, choć zmiana nie jest spektakularna, wzrost sprzedaży kredytów mieszkaniowych jest zauważalny. W pierwszym półroczu banki udzieliły 87,4 tys. kredytów, czyli o 1,7 tys. więcej niż w tym samym czasie zeszłego roku. Wartościowo było to 18,4 mld zł wobec 17,2 mld zł przed rokiem – wynika z danych Związku Banku Polskiego. Na koniec czerwca liczba czynnych umów kredytowych wyniosła 1 855 439, a zadłużenie z tego tytułu przekraczało 339,2 mld zł. Średnia wartość kredytu złotowego w II kw. wyniosła 205 692 zł. Z kolei ostatnie kredyty w walucie dla zarabiających w złotych (od lipca banki mogą pożyczać tylko w walucie w jakiej klient osiąga większość dochodów) miały średnią wartość przekraczającą 653 tys. zł i były o prawie 250 tys. zł wyższe niż kwartał temu.

>>> Polecamy: Rosja buduje na potęgę. Ceny nieruchomości zaczynają spadać

Prawie 4 zł z każdych pożyczonych 10 zł przechodzi przez pośredników

O znaczącej poprawie sytuacji śmiało natomiast mogą mówić pośrednicy finansowi. Firmy zrzeszone w Związku Firm Doradztwa Finansowego pośredniczyły w II kw. zeszłego roku w sprzedaży kredytów mieszkaniowych o wartości 2,8 mld zł. W tym roku było to już prawie 3,7 mld zł. Tym samym ich udział w sprzedaży zwiększył się z 30,6 proc. do 38,4 proc.

Polacy coraz chętniej zwracają się po pomoc do firm doradczych. Idą śladem rodziny, czy znajomych, którzy wcześniej skorzystali z usług pośredników, mają też coraz większą świadomość istnienia takiej możliwości i wynikających z tego korzyści. Tymczasem z drugiej strony malejąca rola bankowości relacyjnej i nacisk na obsługę internetową i telefoniczną sprawiają, że coraz mniej osób zdecydowanych na kredyt wybiera się do swojego banku.

Nierzadko skomplikowana sytuacja finansowa zainteresowanego, nieregularne dochody osiągane na różnych typach umów o pracę sprawiają, że nie jest łatwo uzyskać kredyt w pierwszym upatrzonym banku. Kolejna grupa trafiających do pośredników, to klienci ze stabilnymi dochodami i wieloletnimi umowami na etat na czas nieokreślony, która na wszelkie sposoby poszukuje marż, takich jakie uzyskali ich znajomi rok temu, znacząco niższych od aktualnie obowiązujących. Poza tym z ofertą pośrednictwa kredytowego można się spotkać dziś niemal w każdym biurze sprzedaży mieszkań czy też agencji nieruchomości.

>>> Polecamy: W każdej chwili deweloperzy mogą zacząć budowę 36 tysięcy mieszkań