W ciągu ostatnich dwóch lat liczba osób wyjeżdżających w celach turystyczno-wypoczynkowych za granicę zwiększyła się niemal dwukrotnie. W ubiegłym roku było ich już ponad 5 mln. To o 2,33 mln więcej niż w 2011 r. – wynika z danych opracowanych dla DGP przez TravelData.
Turystyce wyjazdowej sprzyja na pewno rosnący optymizm konsumencki. – Lata 2010–2011 były całkiem dobre dla gospodarki, która rosła średnio o 4 proc. A należy pamiętać, że optymizm konsumencki „reaguje” z pewnym opóźnieniem w stosunku do tych danych – komentuje Andrzej Betlej, ekspert TravelData, firmy specjalizującej się w badaniu rynku turystycznego.
Jego zdaniem duże znaczenie ma też utrzymujący się w naszym kraju wzrost płac, który powoduje przyrost liczby klientów zorganizowanej turystyki wyjazdowej, i to z tendecją do wybierania wyjazdów droższych. Ważne jest również to, że coraz więcej z nas planuje wycieczki z większym wyprzedzeniem, przez co łatwiej uzbierać kwotę potrzebną na zakup zagranicznych wczasów.
Reklama
Paradoksalnie do dynamicznego rozwoju turystyki wyjazdowej przyczyniła się także bezprecedensowa seria 15 bankuctw biur podróży, do których doszło w 2012 r. Sprawiły one bowiem, że Polacy zaczęli poszukiwać alternatyw dla wyjazdów organizowanych przez touroperatorów. Wiele osób odkryło, że organizacja wczasów za granicą jest możliwa po niższych kosztach niż te, które proponują biura. I jeśli poświęcą realizacji urlopowych marzeń trochę więcej czasu, będą mogły sobie pozwolić na wyjazd nawet do egzotycznych krajów.
Popularyzacji wyjazdów indywidualnych sprzyjało też np. zwiększenie przez Ryanaira siatki połączeń do regionów śródziemnomorskich oraz prawdziwy wysyp serwisów, dzięki którym można samemu skonfigurować sobie wycieczkę, np. Kayak.pl czy Lecimy.pl.
Miłośnikom tropików pomaga także spadek cen oferowanych przez touroperatorów gotowych wycieczek, do czego przyczynia się rosnąca konkurencja na rynku lotniczym – głównie za sprawą Emirates, Air France KLM i Qatar Airways. Dzięki temu w ostatnich latach średnio o 20–30 proc. potaniały wyjazdy organizowane do najdalszych – azjatyckich, amerykańskich czy afrykańskich – krajów, ale też i w bardziej popularnych kierunkach, jak np. na Wyspy Kanaryjskie. Obniżki były też podyktowane zawirowaniami politycznymi, które miały miejsce w Egipcie czy Tunezji. By odbudować ruch turystyczny na tych flagowych kierunkach, hotelarze, przewoźnicy i biura obcięli swoje marże.
Niestety, równie szybko jak turystyka wyjazdowa nie rośnie popularność naszego kraju wśród obcokrajowców. Choć we wspomnianym okresie ich liczba także się zwiększyła, jednak tylko o 200 tys. – do 3,3 mln w 2013 r. Tym samym liczba Polaków wypoczywających za granicą coraz bardziej przewyższa liczbę cudzoziemców wybierających wczasy w Polsce. To samo dotyczy wartości wydatków.
– Jeszcze w 2011 r. różnica sięgała 405 tys. na korzyść turystów przyjeżdżających. Rok później było to już 890 tys., ale na korzyść Polaków wypoczywających za granicą, która w ubiegłym roku pogłębiła się już do ponad 1,7 mln – wyjaśnia Andrzej Betlej.

>>> Czytaj też: Polacy już nie chcą tanich wczasów. Biura podróży przeżywają oblężenie

Jak dodaje, obecny rok sprzyja pogłębieniu tej dysproporcji. Sprzedaż wycieczek w biurach podróży jest bowiem o 20 proc. wyższa niż w 2013 r. Tymczasem dynamika wzrostu liczby przyjazdów turystów zagranicznych na razie utrzymuje się na poziomie z ostatnich lat, czyli w granicach 3 proc.
Podstawową przyczyną takiego stanu rzeczy jest to, że koszty wypoczynku w Polsce stają się coraz wyższe, przez co nasz kraj przestaje być w Europie postrzegany jako tani.
– W polskich kurortach w skali roku koszty noclegów i wyżywienia rosną średnio o 10 proc. Nic dziwnego, że coraz więcej osób szuka alternatywy – twierdzi dr Agata Basińska-Zych, menedżer kierunku turystyka i rekreacja w Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu.
Jak wskazują eksperci, powodów wolno rosnącej popularności Polski wśród turystów z innych krajów jest więcej. Przede wszystkim brakuje wciąż w miarę tanich, ale dobrych hoteli. Baza noclegowa w naszym kraju jest nastawiona albo na zamożnego klienta biznesowego, albo na turystę, który zwiedza świat za grosze. – Trzy czwarte z nieco ponad 2 tys. hoteli w Polsce to obiekty dwu- i trzygwiazdkowe, które jednak pod względem estetycznym i higienicznym odbiegają od potrzeb zagranicznych gości. By ich standard się zmienił, musi upłynąć wiele lat – komentuje Andrzej Szafrański, ekspert rynku hotelarskiego.
Inny problem to wciąż zbyt mała dostępność anglojęzycznych serwisów z ofertami noclegów nad naszym morzem, w górach czy na Mazurach.
– Wiele wskazuje również na to, że promocja naszego kraju na innych rynkach jest niewystarczająca. W dalszym ciągu Polska nie jest postrzegana jako kierunek turystyczny – wylicza dr Agata Basińska-Zych.
Branża zarzuca Polskiej Organizacji Turystycznej, że swoje działania prowadzi przede wszystkim w krajach sąsiednich, z których już teraz przyjeżdża do nas wielu turystów. Tymczasem organizacja powinna starać się pozyskiwać klientów z zupełnie nowych rynków.
Efekty wszystkich opisanych wyżej zmian w branży nie nastrajają optymistycznie. Z roku na rok następuje pogorszenie salda wymiany usług w polskiej turystyce. Jeszcze w 2011 r. było ono dodatnie i wynosiło 400 mln zł. W ubiegłym roku spadło już na duży minus (9,6 mld zł). – Szacujemy, że w tym roku ujemne saldo branży powiększy się prawie do 12 mld zł – przewiduje Andrzej Betlej z TravelData.
Ekspert podkreśla, że jeśli obecny trend się utrzyma, do 2020 r. liczba wyjazdów z Polski może się podwoić do 10 mln, a wydatki na turystykę wyjazdową wzrosnąć o 80 proc., czyli o dalsze 13 mld zł. Potencjał wzrostu jest, wciąż bowiem jedynie 13 proc. Polaków wyjeżdża na urlop za granicę. Średnia unijna przekracza 30 proc.