Jak wielu ludzi, przez długi czas zastanawiałem się nad bezpieczeństwem genetycznie modyfikowanych organizmów. GMO stały się tak wszechobecne, że dziś odpowiadają już za około 80 proc. zbiorów kukurydzy w USA. Nie wiemy jednak prawie nic, jakie zniszczenia mogą spowodować genetycznie modyfikowane organizmy, jeśli już rozprzestrzenią się w globalnych ekosystemach.

Jak to możliwe, że tak wielu mądrych ludzi, włączając w to wielu naukowców, jest tak bardzo pewnych, że nie mamy się czego obawiać jeśli chodzi o GMO? Wyciągając wnioski z kilku nowych badań naukowców z New York University, w tym autora „Czarnego łabędzia” Nassima Taleba, pewni co do GMO być nie możemy i nie powinniśmy.

Naukowcy ci badają możliwość wystąpienia bardzo mało prawdopodobnych, ale potencjalnie bardzo niszczących wydarzeń. Uważają oni, że nie ma łatwego sposobu przewidzenia, czy określone ryzyko jest warte podjęcia – wszystko bowiem zależy od natury najgorszego scenariusza wydarzeń. Podejście tych badaczy pomaga zrozumieć, dlaczego niektóre technologie – takie jak energia nuklearna – nie powinny dawać powodów do obaw, zaś inne – takie jak GMO – wymagają szczególnej ostrożności.

Naukowcy dostrzegają, że strach przed negatywnym rezultatem może prowadzić nawet do paraliżu działań. Każde ludzkie działanie, łącznie z brakiem działania, pociąga za sobą jakieś ryzyko. Wciąż jednak ryzyka pewnych działań mogą być tak trudne do przewidzenia, i tak potencjalnie szkodliwe, że lepiej jest jednak nic nie robić niż potem żałować. Potencjalne korzyści – nieważne, jak wielkie – nie równoważą nawet małego ryzyka nieodwracalnych, katastrofalnych skutków.

Reklama

>>> Polecamy: UE pozwoli państwom decydować o zakazie upraw GMO? Jest zgoda Parlamentu Europejskiego

W przypadku większości działań można zidentyfikować zakres tego, co może pójść nie tak. Planowanie może pomóc zredukować takie ryzyko do akceptowalnego poziomu. Na przykład wprowadzając nowy lek, możemy monitorować skutki uboczne i zareagować, jeśli zbyt wiele osób zachoruje lub umrze. Taleb i jego koledzy uważają, że sprawa ma się podobnie w przypadku energii nuklearnej – nagły wybuch dużego reaktora atomowego, choć zdarza się niezwykle rzadko, nie będzie miał globalnych i katastroficznych konsekwencji.

Nie wszystkie ryzyka są jednak łatwe do zdefiniowania. W niektórych przypadkach – jak wyjaśnia Taleb w „Czarnym łabędziu” - doświadczenie i zwykła analiza ryzyka są niewystarczające do zrozumienia prawdopodobieństwa czy skali potencjalnych dewastujących rezultatów. GMO jest tutaj doskonałym przykładem. Pomimo wszelkich zastrzeżeń – geny ze zmodyfikowanych organizmów w sposób nieuchronny przenikają do naturalnych populacji, stamtąd mają zaś potencjał do niekontrolowanego przenikania przez genetyczny ekosystem. Nie ma sposobu, aby zlokalizować charakter i skalę zniszczeń.

Biolodzy wciąż nie rozumieją, jak geny oddziałują na jeden organizm, nie mówiąc już o tym, jak geny mogą się rozprzestrzeniać pośród różnych organizmów w złożonych ekosystemach.

>>> Czytaj też: Bezmyślne innowacje mogą doprowadzić ludzkość do samozagłady

Tylko w ciągu ostatnich 20 lat badacze zdali sobie sprawę z tego, jak bardzo bakterie polegają na tzw. horyzontalnych przepływach genów – bezpośrednio z jednej bakterii do innej, bez jakiejkolwiek reprodukcji. Wydaje się, że mechanizm ten jednym z najbardziej efektywnych sposobów rozprzestrzeniania się odporności na antybiotyki wśród różnych gatunków. Podobne wymiany horyzontalne mogą być bardzo ważne dla roślin i zwierząt. Jak dotąd nikt nie wie.

Innymi słowy, naukowcy są w nieodpowiedzialny sposób krótkowzroczni, jeśli oceniają bezpieczeństwo GMO na podstawie porozrzucanych doświadczeń z paru ostatnich dekad.
Podobnie jak przed kryzysem finansowym z 2008 roku, analitycy patrzyli wstecz, kiedy to przez 20 lat ceny nieruchomości rosły i na tej podstawie założyli, że będą tak rosły zawsze.

Uczciwe podejście każe przyznać, że o GMO nie wiemy prawie nic – oprócz tego, że cokolwiek się stanie, prawdopodobnie dojdzie do rozprzestrzenienia się tych zmian w ekosystemie.

Nauka jest najlepsza wtedy, gdy rozpoznaje niepewność i skupia się na określeniu, jak wiele można poznać. W przypadku GMO wiemy zdecydowanie za mało, abyśmy mogli to wykorzystywać dla naszego dobra.