Jeśli ci, którzy odpowiadają za Polskę, godzą się na to, by dostawy sprzętu odbywały się za siedem-osiem lat, to jest jakaś farsa. Nasi politycy w 1939 roku też tak myśleli – mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" gen. Waldemar Skrzypczak, były wiceminister obrony.

Pierwszy nowy sprzęt ma się u nas pojawić w 2017 lub 2018 roku. Oznacza to, że ktoś, kto podejmuje takie decyzje, otwarcie przyznaje, że zagrożenia w tej chwili nie ma – twierdzi na łamach "Rzeczpospolitej" Skrzypczak.

Jak przypomina generał, tuż przed wybuchem II wojny światowej kupiliśmy czołgi i samoloty. Wszystko to utknęło w rumuńskich portach.

Generał podkreśla, że kluczowymi kwestiami dla Polski są dziś system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej oraz zdolności pancerne i przeciwpancerne.

>>> Czytaj też: Zimna wojna się opłaca? Wyścig zbrojeń może przyspieszać postęp i stymulować gospodarkę

Reklama