Według prognoz ekspertów Wyższej Szkoły Ekonomicznej Rosja straci 10 lat i w 2020 r. będzie na poziomie z roku 2010. To nie sankcje są jej źródłem problemów gospodarczych, dlatego ich zniesienie mogłoby tylko nieco poprawić sytuację. Podobnie jest z cenami ropy. Tempo wzrostu gospodarczego spada od 2012 r. i nawet jeśli recesja ustąpi, to gospodarka nie podźwignie się przynajmniej przez kolejne cztery lata.

Rzetelna prognoza dynamiki gospodarki Rosji w 2015 r. jest rzeczą niezwykle ryzykowną. Przyznają to niemal wszyscy rosyjscy ekonomiści prócz przedstawicieli Ministerstwa Finansów i Banku Centralnego FR, którzy jednak zmuszeni są do częstych korekt prognozowanych wskaźników. W świetle sytuacji wytworzonej przez konflikt rosyjsko-ukraiński i międzynarodowej reakcji na rosyjską politykę prognoza taka jest jednak niezwykle ważna.

Gospodarka Rosji zaczęła funkcjonować w nowych warunkach i według nowych reguł, których istnienie uświadomiono sobie dopiero w ostatnich miesiącach. Określają je przede wszystkim ceny ropy naftowej w perspektywie średniookresowej. Jest już pewne, że powrót do ceny 100 dol. za baryłkę jest zupełnie nierealny. Średnia roczna cena 80 dol. byłaby dla Rosji bardzo pozytywnym rezultatem, natomiast cena w granicach 40 dol. graniczyłaby z katastrofą.

Eksperci nie dysponują zestawem parametrów endogenicznych ani egzogenicznych (nieobjaśnianych w modelu) ani relacjami ilościowymi między tymi parametrami a osiągniętymi rezultatami. To utrudnia stworzenie adekwatnego wobec nowych uwarunkowań modelu ekonomicznego. Co więcej, niektóre uważane za istotne zależności przestają mieć taki charakter, a na znaczeniu zyskują inne, poprzednio w modelu nieuwzględniane. Ekonomiści są zatem zmuszeni przyznać, iż nawet ilościowe korelacje między wskaźnikami są im nieznane, nie mówiąc już o ich strukturze. Można co najwyżej w wielkim przybliżeniu ocenić je na podstawie wnikliwej analizy statystycznej, ale na jej rezultaty trzeba sporo czasu.

Reklama

Wielu zależności ilościowych nie da się zresztą uzyskać nawet w taki sposób i można jedynie formułować – weryfikowane w miarę otrzymywania nowych danych – hipotezy. To, co czynniki oficjalne prezentują obecnie jako prognozę wyników gospodarczych na 2015 rok, to jedynie szacunki, dokonywane na podstawie starych modeli z wykorzystaniem zdezaktualizowanych relacji, błędnie uznawanych za nadal obowiązujące. Jakie zatem podejścia do analizy tendencji w gospodarce Federacji Rosyjskiej proponują tamtejsi ekonomiści realnie oceniający rzeczywistość? Jakie wnioski wyprowadzają z tej analizy?
Paradoksy wskaźników ekonomicznych

Obecnie zmienia się nie tylko system relacji w modelu, lecz nawet ich sens ekonomiczny. Jako przykład może tu posłużyć wskaźnik PKB. Większość ekspertów przewiduje jego spadek o około 5 proc. (według skorygowanej w dół prognozy w nowym raporcie MFW, który został zaprezentowany 14 kwietnia 2015 r., spadek ten wyniesie 3,8 proc., a nie 3 proc., jak przewidywano wcześniej, natomiast Andriej Klepacz, wiceprezes WnieszEkonomBanku, ocenia, że prognoza Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego mówiąca o 2,5 proc. spadku PKB jest zdecydowanie zbyt optymistyczna i realny spadek wyniesie 4,3–4,7 proc.). Jest to jednak ocena formalna, wynikająca ze specyfiki obliczania tego wskaźnika. Realny PKB to suma fizycznego wolumenu wytworzonych towarów i usług według ich cen na określony moment w przeszłości.

Zasadnicze znaczenie dla wielkości PKB Rosji mają, jak wiadomo, surowce energetyczne. Fizyczny wolumen tych surowców w 2015 r. nie zmieni się. Wydobycie ropy utrzyma się na poziomie z 2014 r., a spadek wydobycia gazu będzie niewielki. Tak więc udział sektora ropy i gazu w PKB będzie prawie niezmienny. W roku 2013 eksport ropy i gazu przyniósł dochód w wysokości 370 mld dol. W roku 2015 wolumen eksportu pozostanie na zbliżonym poziomie, jednakże z powodu spadku cen ropy – a w ślad za tym i gazu – o połowę dochód Rosji będzie niższy o około 150 mld dol. Poprzednia wielkość dochodów pozwalała Rosji na spłatę długów, zakup maszyn, urządzeń, części zamiennych, towarów konsumpcyjnych, spore kwoty były wydatkowane za granicą przez turystów itd. Obecnie na wszystkie te wydatki nie starczy środków, a długi trzeba będzie spłacać z zapasów złota i walut oraz funduszy rezerwowych, choć nie odbija się to na łącznym wskaźniku PKB.

Skala tego zjawiska jest niebagatelna. W 2013 r. PKB FR wynosił nieco ponad 2 bln dol., w 2014 r. utrzymał się na podobnym poziomie. Strata 150 mld dol. w sektorze ropy i gazu stanowi 7,5 proc. całego PKB, który formalnie wyrażony w statystyce w 2015 r. nie uległ zmianie. Tak się dzieje, gdy PKB liczy się po kursie z roku 2013. Jeśli natomiast liczyć go według kursu aktualnego, to z nawet z uwzględnieniem inflacji z roku 2014 r. oraz inflacyjnych oczekiwań na rok 2015 spadek PKB wyrażony w dolarach wyniesie co najmniej 10 proc. Dotyczy to sektora gospodarki, w którym nie przewiduje się zmniejszenia produkcji. Prognozy 5-proc. spadku wynikają z oczekiwania spadku wolumenu produkcji towarów i usług w innych sektorach.

Jaki może być zatem realny spadek PKB? Krytycznie oceniający obecną politykę władz rosyjscy eksperci twierdzą, że w warunkach takich ruchów tektonicznych w gospodarce prognozowane cyfry tracą na znaczeniu. Podejmują oni jednak próby opisu przewidywanych zjawisk i procesów w różnych sektorach gospodarki FR z pominięciem konkretnych liczb. Należy przy tym uwzględnić fakt, iż w gospodarce Rosji dużą rolę odgrywa państwo. Dyskusja na Forum Ekonomicznym Fundacji im. Jegora Gajdara („Rosja a świat: Nowy wektor”,14–16 stycznia 2015 r.) dowiodła jednak, że ani rząd, ani Centralny Bank Federacji Rosyjskiej, nie rozumieją sytuacji i nie mają koncepcji działania. Przejawiło się to dobitnie w nerwowych decyzjach banku centralnego z jesieni i grudnia 2014 r. Należy jednak przyznać, że władze finansowe działały w warunkach zupełnej nieprzewidywalności skutków swoich decyzji, trudno zatem winić je o wszystkie nietrafne działania.

Niektóre sprzeczności logiczne, w jakie popada rosyjska myśl ekonomiczna, budzą jednak szczere zdumienie. Wielu rosyjskich ekspertów broni tezy o zbawiennym wpływie ingerencji administracyjnych na rynku walutowym, choć jeszcze niedawno twierdzili, iż rubel powinien stać się walutą światową czy też regionalną walutą rezerwową, a z pewnością możliwym środkiem płatniczym w transakcjach z ropą. Pogląd ten podzielali prezydent i rząd FR. Obecnie nierealistyczny charakter takich idei stał się oczywisty, choć Władimir Putin nagle zaczął forsować wprowadzenie we Wspólnocie Euroazjatyckiej wspólnej waluty pod nazwą ałtyn lub euraz.

Trzeba jednak podkreślić, że państwo, które w sposób administracyjny reguluje obrót swej waluty, nie może pretendować do tego, by jego waluta uzyskała status waluty rezerwowej lub była używana w rozliczeniach międzynarodowych. Plany uczynienia rubla walutą rezerwową są z góry skazane na niepowodzenie, choć jest to idea propagowana nie tylko przez konserwatywnych nacjonalistów, lecz także przez liberalnych ekonomistów. Mówią oni o multiwalutowym koszyku, w którym obok dolara i euro pojawiłyby się np. juan, wspólna waluta państw Zatoki Perskiej czy też rubel. Liberałowie nie tyle wierzą w realność takiego scenariusza, ile pod pretekstem jego realizacji dążą do kontynuowania choćby ograniczonego programu reform.

>>> Czytaj też: Arabia Saudyjska gra, Rosja tańczy. Padają kolejne rekordy wydobycia ropy

Perspektywy kursu rubla

Jakie zatem są perspektywy kursu rubla w 2015 roku? Można się pokusić o przybliżoną prognozę na podstawie danych o handlu zagranicznym. Eksport Rosji w 2013 r. wyniósł około 530 mld dol., a import 340 mld dol. – saldo dodatnie wyniosło 190 mld dol. Jak wskazano wyżej, w 2015 roku straty dochodu z powodu spadku ceny ropy wyniosą 150 mld dol. Bez zmian struktury importu dodatnie saldo wyniosłoby zatem 40 mld dol., podczas gdy zobowiązania z tytułu spłaty kredytów zagranicznych wyniosą co najmniej 100–120 mld dol. Zmniejszeniu ulegnie niewątpliwie także import. W jego strukturze około 110 mld dol. stanowią towary konsumpcyjne. Ich udział wyraźnie spadnie, gdyż wbrew urzędowemu optymizmowi w przewidywalnej perspektywie nie będzie możliwe jego zastąpienie własną produkcją. Przy zdecydowanym obniżeniu standardu życiowego wydatki na te cele mogą być ograniczone maksymalnie o połowę (55 mld dol.). Z pewnością nie starczy jednak środków na spłatę zobowiązań zagranicznych.

Większą część importu stanowią maszyny, urządzenia i części zamienne. Rezygnacja z importu części zamiennych do maszyn już zainstalowanych w przemyśle jest niemożliwa, jeśli chce się uniknąć katastrofalnego spadku produkcji. Konieczne będzie zatem ograniczenie importu maszyn i urządzeń, co w dłuższej perspektywie jest nieuniknione w związku z ostrym obniżeniem poziomu inwestycji w 2015 r. Oznacza to zarazem, iż nie może nastąpić zastąpienie importu rodzimą produkcją w skali całej gospodarki. Rosja obecnie produkuje minimalne ilości nowoczesnego sprzętu.

Nawet przy poprzedniej wielkości importu urządzeń nie można było ich uzupełnić produkcją własną. Jeśli Rosja pretenduje do posiadania własnego przemysłu maszynowego, to import musiałby bardzo silnie wzrosnąć. Należy zauważyć, że spowodowany obniżeniem importu nowoczesnego sprzętu spadek inwestycji przyniesie zmniejszenie wzrostu gospodarczego w następnych latach.

Ograniczenie importu urządzeń przemysłu maszynowego mogłoby przynieść 50 mld dol. oszczędności, czyli zapewnić dodatnie saldo w wysokości około 140 mld dol. Zbliżoną sumę należy zapłacić wierzycielom Rosji. Należy jednak wziąć pod uwagę także nieuniknioną migrację kapitału za granicę, co zawsze towarzyszy spadkowi aktywności własnej gospodarki. Według danych banku centralnego ucieczka kapitału za granicę w 2014 r. wyniosła rekordową sumę 151,5 mld dol., a w I kwartale 2015 r. odpływ kapitału wyniósł 30 mld dol. i ma osiągnąć 118 mld dol. w skali roku.

Konieczne jest zastrzeżenie, iż prognozy te mają sens tylko przy założeniu, że nie nastąpi dalszy gwałtowny spadek cen ropy. Ten zaś warunek jest trudny do spełnienia. Porozumienie tzw. szóstki w sprawie irańskiego programu jądrowego i możliwe zniesienie w ciągu kilku miesięcy wieloletnich sankcji nałożonych na ten kraj sprawią, że Iran wróci na międzynarodowy rynek ropy. Podaż surowca wzrosłaby zatem o 10 proc., co wywołałoby dalszy spadek jego cen.

Nie ma zatem żadnych przesłanek dla trwałego umocnienia kursu rubla. Będzie on raczej nadal spadać, a ograniczone rezerwy będą służyły jako koło ratunkowe w nagłych sytuacjach kryzysowych. Jakiekolwiek nieostrożne działania władz finansowych, np. próby sztucznego wzmacniania kursu rubla, mogą jedynie spowodować nową falę paniki na rynku finansowym.

Pewne umocnienie rubla obserwowane w ostatnim czasie ma charakter przejściowy i – zdaniem samego Banku Rosji – spowodowane jest stabilizacją cen ropy, utrzymywaniem się wysokiego poziomu stóp procentowych, przejściem szczytowego okresu wypłat z tytułu długu zagranicznego oraz bardziej równomiernym procesem sprzedaży zysków dolarowych przez eksporterów. Bardziej znaczącym umocnieniem rubla nie jest zainteresowany sam rząd Rosji, gdyż niski kurs ułatwia realizację budżetu i zwiększa konkurencyjność rosyjskiego eksportu. Nie należy się więc spodziewać ani umocnienia rubla, ani jego istotnego osłabienia. W pełni realny jest spadek wartości rosyjskiej waluty do poziomu 80 rubli za 1 dol., gdyż równowaga jest zbyt krucha i każde przypadkowe zdarzenie może ją zachwiać, nawet bez uwzględniania dynamiki politycznej, którą świadomie pominięto w czysto ekonomicznej analizie.

Inflacja i dochody ludności

Spadek wartości rubla spowoduje dalszy wzrost inflacji. Ta i tak już znacząco wzrosła z powodu sankcji, które Rosja sama na siebie nałożyła. Jeszcze w roku 2014 jej wpływ był nieznaczny, ale w roku 2015 da on o sobie znać w pełnej mierze. Już obecnie inflacja w wymiarze krótkoterminowym osiąga poziom 30–40 proc., przy czym w wielu regionach jest nawet wyższa. Obecnie droższe są już nie tylko towary importowane, lecz także produkty krajowe niezawierające znacznej ilości komponentów z importu.

Pod koniec I półrocza 2015 r. dynamika wzrostu cen powinna osłabnąć z powodu spadku realnych dochodów ludności. Płace nie będą rosnąć, natomiast podniesie się bezrobocie. W związku z tym podjęto decyzję o niepełnej indeksacji emerytur w stosunku do wzrostu inflacji w 2014 r. W skali roku można przewidywać 15-proc. poziom inflacji (według prognoz MFW 16,8 proc. w 2015 r. i 9,8 proc. a w 2016 r.).

Trudno przewidzieć działania rosyjskiego banku centralnego. Jego głównym założeniem jest przekonanie, iż poziom stopy procentowej jest uwarunkowany przez inflację i oczekiwania inflacyjne. Teza ta dla wielu jest wątpliwa i sam bank stworzył ku temu podstawy, podnosząc w sposób nagły, w warunkach paniki na rynku finansowym, stopę procentową do 17 proc. Sens takich działań jest wątpliwy, gdyż dynamika inflacji w ciągu całego roku w małym stopniu zależy od wysokości stopy procentowej.

Inflacja będzie rosła z powodu dewaluacji rubla i związanego z tym wzrostu kosztów, a następnie prawdopodobnie zacznie spadać ze względu na obniżenie poziomu dochodów ludności. Obecne obniżenie stopy procentowej do 14 proc. – głównie pod naciskiem biznesu – nie wywoła istotnych zmian w gospodarce. Działanie to nie opiera się bowiem na obiektywnych kryteriach ekonomicznych, lecz ma charakter przede wszystkim psychologiczny. Jego założeniem jest umocnienie przekonania o obniżaniu poziomu inflacji jako trwałej tendencji. Takie zabiegi świadczą raczej o utracie przez bank centralny realnej kontroli nad żywiołowymi procesami zachodzącymi w gospodarce.

Wbrew twierdzeniom ortodoksyjnych ekonomistów bank centralny kraju rozwijającego się, a takim jest obecnie Rosja, z reguły nie ma skutecznej, długofalowej strategii. Zawsze występują nieprzewidziane okoliczności, które podważają sens obranej polityki i taka właśnie sytuacja występuje obecnie w Rosji. Głównym problemem, który stoi przed Baniem Centralnym Federacji Rosyjskiej, jest unikanie totalnego kryzysu systemu bankowego. Kwestia utrzymywania stóp procentowych na obecnym poziomie czy też ich stopniowego obniżania jest drugorzędna. Spadek aktywności gospodarczej i stopniowy wzrost bezrobocia jest bowiem nieuchronny.

Uwzględniając inflację, wzrost bezrobocia i stagnację płac, realne dochody ludności spadną o około 20 proc. (według ekspertów Banku Światowego poziom ubóstwa w Rosji będzie nadal rósł z 10,8 proc. w 2013 r. do 14,1 proc. w roku 2016). To spowoduje ograniczenie konsumpcji – kredyty na cele konsumpcyjne w roku 2015 będą oddziaływać nie w kierunku wzrostu, lecz raczej w kierunku ograniczenia konsumpcji. Ludność będzie spłacać wcześniejsze kredyty, a nowe będzie zaciągać co najwyżej w celu ich restrukturyzacji. Można przewidywać obniżenie stopy oszczędności wraz z negatywnymi skutkami dla systemu bankowego.

Spadek konsumpcji wywrze oczywiście wpływ także na sferę usług. Ucierpią przede wszystkim takie dziedziny jak zbiorowe żywienie, turystyka, sport i wypoczynek. Poważne problemy napotka handel, a także budownictwo wraz ze wszystkimi powiązanymi z nim gałęziami produkcji. Należy dodać, że wszystkie wymienione branże, jak również ta część przemysłu, w której dominuje praca niewykwalifikowana, zetkną się z poważnym problemem gastarbeiterów. Dużą część swoich dochodów przekazują oni za granicę, wymieniając zaoszczędzone ruble na dolary. Wartość dolara w stosunku do rubla wzrosła dwukrotnie, a to oznacza dwukrotny spadek ich dochodów. Musi to spowodować zmniejszenie w Rosji dostępności taniej siły roboczej. Wątpliwe jest szybkie zastąpienie gastarbeiterów przez Rosjan, a to oznacza brak siły roboczej w gospodarce, co przełoży się na dalszy spadek produkcji i wzrost cen w perspektywie średniookresowej.

Kryzys po stagnacji

Większość teoretyków i praktyków ekonomii wiąże narastanie zjawisk kryzysowych w gospodarce Rosji ze spadkiem cen surowców energetycznych oraz zastosowanymi przez Zachód sankcjami ekonomicznymi. Wpływ tych czynników jest niewątpliwy, ale ich znaczenia jako siły sprawczej obecnego kryzysu nie należy przeceniać. Jewgienij Jasin, nestor rosyjskiej ekonomii, kierownik naukowy narodowej Wyższej Szkoły Ekonomicznej, stwierdza, że zniesienie sankcji może jedynie nieco poprawić obecną sytuację, ale nie zmieni jej w sposób kardynalny, gdyż to nie sankcje były źródłem problemów w gospodarce Rosji.

Sankcje jedynie zaostrzyły wcześniejsze problemy, albowiem tempo wzrostu gospodarczego spada już od 2012 roku. Niska efektywność, motywacja do ponoszenia wydajności – oto są problemy, do których nie przywiązywano należytej wagi, dopóki ropa była droga. Stwierdzenie, iż zdaniem Putina wpływ sankcji na wystąpienie kryzysu wynosi 25 proc., Jasin skwitował żartobliwym: „proszę przekazać mu pozdrowienia”.

Różnica między obecnym kryzysem i poprzednim, z lat 2008–2010, jest taka, że ten nie następuje po okresie burzliwego wzrostu, lecz po długotrwałej stagnacji. Poprzedni kryzys miał charakter szokowy i w taki sposób był odczuwany przez władze, biznes i ludność. Dlatego też od razu poszukiwano sposobów wyjścia, budowano nowe strategie działania. Ponieważ jednak sytuacja zaczęła się poprawiać, to ta aktywność trwała krótko. Obecny kryzys ma o wiele większą skalę. Będzie on trwać zdecydowanie dłużej i raczej bez dramatycznych wstrząsów, chyba że nastąpi masowe bankructwo banków. Załamanie rubla w grudniu 2014 r. było traktowane jako incydentalne wydarzenie, a nie jako wyraz ogólnej słabości gospodarki i nagromadzonych dysproporcji, zwłaszcza że komentatorzy od razu stwierdzili, iż była to akcja dywersji w wykonaniu banku centralnego i liberalnych ekonomistów w rządzie.

Wprawdzie zaniepokojenie obecną sytuacją narasta, ale Rosja nie ma sprecyzowanej strategii wyjścia z kryzysu i nie podejmuje żadnych konkretnych działań w tym kierunku. Dzieje się tak dlatego, że tym razem świadomość głębokości i długotrwałości kryzysu jest większa. Władze orientują się nie według aktualnego stanu gospodarki, lecz według własnego kalendarza związanego z wyborami do Dumy Państwowej w 2016 roku, a następnie wyborami prezydenckimi w 2018 r. Właśnie wówczas można oczekiwać bardziej energicznych działań demonstrujących możliwości i determinację władz, z wykorzystaniem zasobów, którymi dysponują. Obecnie nie istnieje żadna strategia ich wykorzystania, która mogłaby przynieść wymierne efekty w ciągu dwóch lat. Wszelkie idee zastąpienia importu rodzimą produkcją, nowej industrializacji czy stworzenia technologii szóstego, lub nawet siódmego pokolenia, można jedynie włożyć między bajki.

Najbardziej dotkliwym skutkiem sytuacji, w jakiej znalazła się gospodarka Rosji, jest perspektywa jej długoletniego opóźnienia w rozwoju. Według opublikowanych w kwietniu 2015 r. prognoz ekspertów Wyższej Szkoły Ekonomicznej Rosja straci 10 lat i w 2020 r. będzie znajdowała się na poziomie z roku 2010. Taki scenariusz zagraża jej nawet przy utrzymaniu się cen ropy na poziomie 70 dol. za baryłkę, gdyż przez następne trzy lata gospodarka Rosji będzie się znajdować w stanie recesji, czemu będą towarzyszyć spadek dochodów ludności i kontynuacja kryzysu inwestycyjnego. Eksperci przewidują, że nawet jeśli recesja ustanie w roku 2016, to gospodarka nie zdoła się podźwignąć się do roku 2020, będąc coraz bardziej podatna na możliwe wstrząsy i błędne decyzje.

„Potrzebna jest modernizacja gospodarki – nie zwykłe zwiększenie produkcji, lecz przede wszystkim wyprzedzający inne kraje wzrost wydajności” – piszą autorzy referatu. Zwracają uwagę, iż ropa praktycznie straciła wpływ na gospodarkę Rosji, a państwo wymaga nowego modelu polityki społecznej. W szczególności konieczna jest modernizacja polityki demograficznej, mieszkaniowej, zatrudnienia, opieki społecznej, ubezpieczeń emerytalnych, ochrony zdrowia, edukacji i kultury.