W 2015 r. główny indeks giełdy na Jamajce wzrósł o blisko 93 proc., zostawiając daleko w tyle wicelidera globalnego rankingu – parkiet łotewski (+44 proc.). Na samym dole zestawienia znalazły się giełdy z Ukrainy i Peru, które zniżkowały o ponad 30 proc. W informacjach o notowaniach królują największe parkiety, ale giełdowi znawcy zarabiają gdzie indziej.

W 2015 roku 43 spośród 76 najważniejszych indeksów giełdowych świata poszło w dół – wynika z rankingu przygotowanego przez firmę Bespoke Investment Group. Średnia zmiana dla tychże 76 rynków wyniosła w ub.r. 0,96 proc. Bespoke liczy zmiany indeksów w walutach krajowych.

Dla przypomnienia, w zestawieniu za 2014 rok, które objęło 74 kraje, 51 indeksów poszło w górę. Wtedy najmocniejszym rynkiem okazała się Argentyna (+54,5 proc.), a najsłabszym: Rosja (-45 proc.).

Rok 2015 był więc na światowych rynkach o wiele bardziej „niedźwiedzi” niż 2014 r. Różnica między pierwszym a ostatnim miejscem w rankingu Bespoke była w 2015 roku znacząco większa (131 pkt. proc., niż w poprzednim (99,5 pkt. proc.).

Nie ma to jak Karaiby

Reklama

Warto zerknąć na czołówkę i ogon rankingu i zastanowić się, skąd wzięły się tak duże zmiany notowań indeksów w poszczególnych krajach. Zacznijmy więc od kraju rumu i Boba Marleya. Czy na Jamajce właśnie dokonuje się jakiś cud gospodarczy, czy też wzrost JSE Index o blisko 93 proc. to po prostu jakiś wybryk rynków? Zwróćmy uwagę, że jamajska giełda na koniec 2015 roku miała kapitalizację, czyli wartość rynkową, na poziomie około 5,3 mld dolarów (czyli około 21 mld zł, podczas gdy kapitalizacja WIG wynosiła na dzień 15 stycznia 2016 roku 979 mld zł). Nic dziwnego, skoro na tej karaibskiej wyspie żyje na co dzień tylko około 2,8 mln ludzi, czyli nieco więcej, niż w konurbacji śląskiej.

To, co stało się w 2015 roku na jamajskiej giełdzie było nieoczekiwane. W 2013 roku główny indeks poszedł w dół o 13 proc., a w 2014 roku o 5 proc. Pod koniec 2014 roku gospodarkę kraju rumu nawiedziła recesja. Wydawało się więc, że inwestorzy stracili zainteresowanie tym rynkiem. Rok 2015 przyniósł jednak zdecydowane ożywienie jamajskiej gospodarki (roczne zmiany tempa wzrostu PKB wyniosły w I, II i III kwartale – odpowiednio – 0,4 proc., 0,7 proc. i 1,5 proc.). Według konsensusu analityków ankietowanych przez Bloomberg, w 2015 roku gospodarka Jamajki miała urosnąć o 1,4 proc. Inwestorom nie przeszkadzał fakt, że wyspiarski kraj jest jednym z najbardziej zadłużonych na świecie, w relacji do PKB (132,7 proc. na koniec 2014 roku) – zwrócili chyba uwagę na to, że poziom zadłużenia spada (w 2013 roku sięgał 135,5 proc. PKB).

W dodatku władze wyspy poczyniły wiele w zakresie podniesienia jakości zarządzania i kontroli publicznymi instytucjami, w tym giełdą.

– Jestem pod wielkim wrażeniem tego, w jaki sposób na Jamajce uporano się z manipulacjami giełdowymi i problemem insider tradingu – powiedział agencji Bloomberg Carl Bennett, wiceprezydent relacji inwestorskich w Bank of New York Mellon.

Bennett zwraca uwagę, że rząd Jamajki planuje prywatyzację wielu ważnych spółek poprzez giełdę. Chodzi m.in. o dużą paliwową firmę Petroleum Corp. of Jamaica.

– Jesteśmy rynkiem rozwijającym się i inwestorzy doszli do wniosku, że chcą tu być w momencie, gdy nasza gospodarka wejdzie w okres boomu – stwierdziła na łamach Bloomberga Marlene Street-Forrest kierująca jamajską giełdą.

Na potwierdzenie swoich słów przytoczyła przykład: w 2015 roku koncern piwny Heineken przejął browar Desnoes & Geddes. Efektem był wzrost ceny papierów wyspiarskiej firmy o ponad 500 proc. Do wzrostu indeksu jamajskiej giełdy w ubiegłym roku swoją cegiełkę dołożyła również informacja z listopada. Wtedy meksykańska firma Dolphin Discovery Group, właściciel parków wodnej rozrywki, poinformowała, że zakupi pakiet kontrolny akcji jamajskiej spółki Dolphin Cove.

Huśtawka w Europie Środkowej

Drugie i trzecie miejsce na podium rankingu Bespoke zajęły w 2015 roku – odpowiednio – Łotwa (+44,1 proc.) i Węgry (+43,7 proc.). Malutki rynek łotweski zawdzięcza większość tego pokaźnego wzrostu pojedynczemu wydarzeniu. Chodzi o rajd ceny akcji firmy logistycznej Ventspils Nafta (o blisko 200 proc. w kilkanaście wrześniowych dni) po tym, jak globalny koncern paliwowy Vitol poinformował o zakupie 93 proc. udziałów za 80 mln dolarów.

Warto tu wspomnieć, że gospodarka łotewska rozwija się w ostatnich latach wolno, ale stabilnie (choć tempo wzrostu nie powróciło do poziomu sprzed kryzysu z lat 2008-09), a relacja długu do PKB wygląda bardzo dobrze na tle innych krajów europejskich (40 proc. na koniec 2014 roku).

Jeśli chodzi o indeks węgierskiej giełdy (BUX), to w 2015 roku wyrwał się on – niezwykle dynamicznie – z wieloletniej konsolidacji, trwającej od II połowy 2011 roku. Tym samym z nawiązką odrobił straty do WIG, jakie poniósł w latach 2012-14 w związku z obawami inwestorów o efekty polityki premiera Viktora Orbana. Gospodarka węgierska w ostatnich kwartałach co prawda hamuje, ale za to poprawia się sytuacja finansów publicznych, jeśli spojrzeć na relację długu do PKB.

„Końmi pociągowymi” indeksu BUX były w 2015 roku kluczowe dla madziarskiej gospodarki spółki: koncern paliwowy MOL, bank OTP oraz firma telekomunikacyjna Magyar Telekom. Według agencji Reuters, inwestorzy byli zaskoczeni tym, jak dobrze Węgry – w odróżnieniu od innych krajów naszego regionu – zniosły uwolnienie kursu franka szwajcarskiego (co nastąpiło w styczniu 2015 roku). Z pewnością paliwem do wzrostów BUX był także cykl obniżek stóp procentowych (od lipca 2012 roku główna stopa spadła z poziomu 7 proc. do 1,35 proc. latem 2015 roku).

O Węgrzech coraz częściej pisze się jako o ciekawej – najbezpieczniejszej w Europie Środkowo-Wschodniej – przystani dla kapitału, po tym jak podjęta została decyzja o obniżeniu podatku bankowego w 2016 roku, a finanse państwa ulegają stałej poprawie.

– W poprzednich latach zawsze zakładałem, że giełda w Warszawie, która jest głównym rywalem budapesztańskiej, będzie zachowywała się lepiej. Obecnie nie mam już takiej pewności. Wiele zależy od tego, co będzie się działo w Polsce w sferze politycznej – powiedział serwisowi Yahoo Finance Viktor Szabo, zarządzający Aberdeen Asset Management.

Na drugim końcu rankingu znalazł się inny kraj z regionu: Ukraina (-38 proc.). O przyczynach gigantycznych spadków na kijowskim parkiecie chyba nie trzeba wiele pisać. Katastrofalna sytuacja gospodarcza plus wielkie ryzyko geopolityczne ze strony Rosji odstraszają nawet gotowych na ryzyko inwestorów.

Niezbyt dobrze wypadła również Polska. Warszawski parkiet zajął 8 miejsce od końca (-18,2 proc.). W połowie roku okazał się wrażliwy na zamieszanie wokół Grecji i panikę na chińskim rynku, a pod koniec roku na szybkie zmiany w prawie wprowadzane przez nową ekipę rządzącą.
Niespokojna Ameryka Południowa

Innym regionem, który zapewnił inwestorom istną huśtawkę nastrojów w ubiegłym roku, była składająca się z samych rynków wschodzących i egzotycznych, Ameryka Południowa. Giełdą, która spisała się nadzwyczaj pozytywnie, była giełda argentyńska (+38,5 proc. i 4 miejsce w stawce). Wielkim rozczarowaniem zakończył się za to handel w przedostatnim w zestawieniu Peru (-34,2 proc.) oraz Kolumbii (-26,3 proc. i 3 pozycja od końca).

Z kolan nie może się też podnieść Brazylia (-12,3 proc.) >> czytaj więcej: Brazylia to już była gwiazda rynków wschodzących. Zachowanie parkietu w Buenos Aires to chyba najlepszy dowód na to, że giełda dyskontuje przyszłość. Wzrosty wycen tamtejszych spółek w 2015 roku można wytłumaczyć jedynie nadziejami inwestorów na poprawę sytuacji gospodarczej kraju po październikowych wyborach. Rządząca Argentyną od 2007 r. lewicowo-populistyczna prezydent Cristina Fernandez de Kirchner zahamowała napływ zagranicznego kapitału, kraj jest mocno zadłużony, a inflacja jest dwucyfrowa.

Rynki widziały, że będzie musiała ona oddać władzę. Sięgnął po nią centroprawicowy Mauricio Macri, obiecujący wolnorynkowe reformy. Warto zauważyć, że swoje obietnice zaczął on już realizować. W grudniu rząd Argentyny zniósł obowiązujące od 2011 r. ograniczenia w wymianie walut i przepływu kapitału.

Peru cierpi na skutek bessy na surowcach. Gospodarka tego kraju jest mocno uzależniona od tego, co dzieje się na rynku miedzi i srebra oraz w Chinach. Mimo spadków na parkiecie w Limie w 2015 roku, analitycy pozostają optymistami co do przyszłości peruwiańskiej gospodarki i giełdy: w 2015 roku tempo wzrostu PKB ma sięgnąć nawet 4 proc., podczas gdy dla całej Ameryki Południowej może wynieść ledwie 1 proc. (według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego).

– Peru realizuje długofalową politykę budowy stabilnej i zdrowej gospodarki, może być wzorem dla innych krajów regionu – napisał w październiku 2015 roku na swoim blogu Mark Mobius z Templeton Emerging Markets Investment Trust. Patrick Mange, strateg w BNP Paribas Investment Partners, stwierdził na łamach portalu CNBC, że kraj ten jest najbardziej obiecującym, obok Meksyku, rynkiem w regionie.

Podobna sytuacja jest z Kolumbią. Kraj jest mocno uzależniony gospodarczo od surowców i Chin. Szaleje tam już blisko dwucyfrowa inflacja, w wyniku czego od końca 2014 roku ruszył cykl dynamicznych podwyżek stóp procentowych (do obecnych 5,75 proc.). Kolumbijskie peso w ciągu 2015 roku straciło do dolara amerykańskiego blisko 26 proc., a w okresie czerwiec 2014 – grudzień 2015 aż 70 proc., stając się najbardziej zdeprecjonowaną walutą na świecie.

Roczne tempo wzrostu PKB znacząco w ostatnich kwartałach zwolniło (z 6,5 proc. w I kwartale 2014 roku do 3,2 proc. w III kwartale 2015 roku), ale recesja krajowi raczej nie grozi. Z drugiej strony analitycy agencji Fitch spodziewają się, że Kolumbia (podobnie jak Brazylia) pozostanie jednym z najbardziej dotkniętych przez surowcową bessę krajów w Ameryce Południowej również w 2016 roku.

autor: Piotr Rosik

ikona lupy />
Zmiana notowań indeksów giełdowych (infografika Dariusz Gąszczyk) / Media
ikona lupy />
Węgry - tempo wzrostu PKB kontra dług publiczny / Agencja Gazeta