Klacz Amra, przebywająca w ramach dzierżawy w stadninie koni w Janowie Podlaskim (Lubelskie), padła w nocy z piątku na sobotę, prawdopodobnie z powodu martwicy jelit. Sprawą zajmie się prokuratura.

„Pomimo natychmiastowej pomocy weterynaryjnej oraz niezwłocznego transportu do specjalistycznej kliniki w Warszawie klaczy nie udało się uratować” – poinformowała w sobotę Agencja Nieruchomości Rolnych.

O śmierci klaczy władze stadniny w Janowie Podlaskim zawiadomiły prokuraturę.

Prokurator Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie powiedziała PAP, że sprawa padłej klaczy Amry została dołączona do śledztwa prowadzonego przez tę prokuraturę, dotyczącego przestępstwa niegospodarności, jakiego miały się dopuścić poprzednie władze stadniny.

Według dotychczasowych ustaleń, klacz została przewieziona do kliniki koni SGGW w Warszawie, tam poddana została operacji, ale nie udało się jej uratować. Prawdopodobną przyczyną śmierci była martwica jelit. „Dokładne przyczyny wyjaśni sekcja zwłok, która będzie zarządzona” – zaznaczyła Kępka.

Reklama

Wcześniej Amra urodziła ogiera. „Amra od momentu porodu, który odbył się 24 marca br., była pod stałym nadzorem. Obecnie trwa postępowanie, mające na celu wyjaśnienie okoliczności zgonu klaczy” – napisano w oświadczeniu ANR.

W podobnych okolicznościach i z podobnych powodów 17 marca padła klacz Preria, która w ramach dzierżawy przebywała w Stadninie Koni Janów Podlaski. Jak informowała wtedy Agencja Nieruchomości Rolnych, stało się to "w wyniku nagłego zachorowania” i „pomimo natychmiastowej pomocy weterynaryjnej oraz niezwłocznego transportu do specjalistycznej kliniki, klaczy nie udało się uratować”. Sprawa padnięcia Prerii również została dołączona do śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Lublinie.

Obie klacze – Preria i Amra - należały do stadniny koni Halsdon Arabians, której właścicielką jest stała bywalczyni dorocznej aukcji koni arabskich Pride of Poland w Janowie Podlaskim Shirley Watts (żona perkusisty zespołu Rolling Stones). Oba konie zostały niegdyś kupione przez Watts właśnie na aukcjach w Janowie.

Członek zarządu stadniny Mateusz Leniewicz-Jaworski podczas konferencji prasowej po śmierci klaczy Preria tłumaczył, że została ona wydzierżawiona "w grupie klaczy, aby Janów Podlaski dochował się od niej potomstwa”. Nie ujawnił, jakie konsekwencje przewiduje umowa dzierżawy w przypadku śmierci konia. "To jest tajemnica handlowa" – zaznaczył Leniewicz-Jaworski.

W październiku 2015 r. w podobnych okolicznościach, z powodu skrętu jelit, padła inna utytułowana klacz janowskiej stadniny - Pianissima.

Śmierć Pianissimy, której wartość Agencja Nieruchomości Rolnych wyceniła na 3 mln euro, była jednym z powodów odwołania ze stanowiska długoletniego szefa stadniny Marka Treli. Dopuszczenie do śmierci klaczy było - w ocenie ANR - przejawem braku nadzoru weterynaryjnego.

Prezesi stadnin koni arabskich: Marek Trela z Janowa Podlaskiego i Jerzy Białobok z Michałowa oraz inspektor ds. hodowli koni Anna Stojanowska zostali zdymisjonowali przez prezesa ANR 19 lutego. Decyzja ta spotkała się z oburzeniem środowiska w kraju i za granicą, wiele krytycznych głosów padło ze strony polityków opozycji i mediów. (PAP)

>>> Polecamy: PiS idzie w ślady poprzedników? Aby naprawić instytucje, trzeba je obsadzić swoimi ludźmi