Liczba zatrudnionych osób wzrosła o 176 tys. do rekordowych 31,7 mln osób. Tak dobre nie okazały się dane dotyczące płac. Wynagrodzenie zasadnicze wzrosło co prawda o 2,2 proc., jednak była to mniejsza poprawa w porównaniu z poprzednim okresem rozliczeniowym. Łączne dochody poszły w górę o 2,3 proc.

Wszystkie dane zostały zebrane przed głosowaniem ws. członkostwa Wielkiej Brytanii w UE, wobec czego nie uwzględniają wpływu, jaki Brexit wywarł na rynek pracy. Indeks nastrojów konsumentów i biznesu spada od momentu głosowania, a Bank Anglii debatuje na temat potencjalnego rozpoczęcia stymulowania gospodarki.

Tuż po opublikowaniu danych z rynku pracy funt stracił wobec dolara 0,5 proc. (kurs 1,318).

Bank Anglii oświadczył, że przebadana przez niego większość ludzi biznesu nie oczekuje natychmiastowego wpływu Brexitu na zatrudnienie i inwestycje firm. Jedna trzecia spodziewa się z kolei negatywnych skutków decyzji Brytyjczyków w okresie nadchodzących 12 miesięcy.

Reklama

- Jak dotąd nie odnotowaliśmy wyraźnych dowodów na zmniejszenie aktywności firm. Dla wielu przebadanych przez nas przedsiębiorstw wyniki referendum były szokujące, niektóre miały przygotowany plan awaryjny i starają się prowadzić biznes jak dotąd – napisało w raporcie BOE.

Kluczowe znaczenie dla najbliższych decyzji Banku Anglii będzie miał właśnie wpływ Brexitu na rynek pracy oraz jego oddziaływanie na inflację.

Kanclerz skarbu Philips Hammond uważa, że to BOE powinien być pierwszą linią obrony przed kryzysem mogącym nadejść wraz z Brexitem. Wzrost płac pokazuje jego zdaniem, że Wielka Brytania odpowiednio szybko przystosowała do wyników referendum.

- Silny wzrost liczby miejsc pracy nie będzie trwał długo – mówi Samuel Tombs, ekonomista firmy Pantheon Macroeconomics. – Badania przeprowadzone na pracodawcach pokazują, że ich plany wzrostu zatrudnienia znacznie osłabły w okresie kampanii referendalnej i po Brexicie prawdopodobnie ulegną dalszemu pogorszeniu – dodaje.

>>> Czytaj też: Rząd zaciera ręce. "Wpływy z praktycznie każdego podatku są wyższe o kilka procent"