Oceniali również, że po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, polski rząd będzie we Wspólnocie "osamotniony".

B. wiceszef MSZ ds. europejskich Rafał Trzaskowski (PO) ocenił, że dzień brytyjskiego referendum, to "czarny dzień dla integracji", a Brexit przyniesie złe skutki dla Wielkiej Brytanii i dla Polski.

"To powinien być powód do zadumy i refleksji, a nie do lekko skrywanego zadowolenia, które czasami widać w ławach Prawa i Sprawiedliwości, i na pewno nie powinien być to pretekst do tego, żeby atakować unijne instytucje" - podkreślił.

Polityk Platformy zarzucił rządzącym, że używają wyniku brytyjskiego referendum jako "pretekstu do ataku na instytucje unijne", m.in. na Komisję Europejską i przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska.

Reklama

Przyznał, że wynik brytyjskiego referendum jest też efektem "wielu uzasadnionych obaw i pretensji, z których trzeba wyciągnąć wnioski".

"Tylko, w tej chwili jest czas na konsolidację, na to, żeby wysłać klarowny sygnał do UE, że musimy razem stanąć i mówić o tym, że integracja europejska to jest coś, co jest dla nas niesłychanie istotne, fundamentalne i z czego mamy korzyści, a nie moment na kontestowanie UE. To nie jest czas na to, żeby mówić tylko i wyłącznie co nam się w UE nie podoba, zwłaszcza, że jesteśmy pozbawieni w niej sojuszników przy tym rządzie" - powiedział Trzaskowski.

"Trzeba wyciągnąć wnioski z Brexitu, na 100 procent: lepsza komunikacja, mniej regulacji, większa rola dla parlamentów narodowych, ale do tego trzeba mieć sojuszników" - dodał.

Poseł PO przekonywał, że moment po Brexicie nie jest też czasem na zgłaszanie "jednostronnych propozycji zmian traktatowych (...), zmian, które mówią o zmianie porządku instytucjonalnego". "Jeżeli wy przyjdziecie w tej chwili do stołu ze swoją listą żądań i wszyscy przyjdą ze swoimi żądaniami, bo nam się nie podoba polityka migracyjna, która jest bardzo trudna, nam się nie podoba polityka klimatyczna, Niemcy powiedzą: my nie będziemy płacili na unijny budżet, ktoś powie: nam się nie podoba swoboda świadczenia usług. W ten sposób UE się rozleci" - mówił.

"To, co wy robicie, przychodząc ze swoimi żądaniami, najostrzej ze wszystkich państw członkowskich domagając się zmian, doprowadzi do tego, że dacie argumenty do ręki tym, którzy chcą UE dzielić i dzięki waszej, jak zwykle nieprofesjonalnej polityce, znajdziemy się na kompletnym marginesie UE" - dodał pod adresem rządzących.

B. wiceminister krytycznie odniósł się do działań podjętych przez polską dyplomację po referendum brytyjskim. "Gdzie była polska dyplomacja w momencie, gdy spotykały się państwa założycielskie, w momencie, kiedy Francja, Niemcy i Włochy zaczęły pracować nad zmianami?" - pytał.

Na "osamotnienie" polskiej dyplomacji w UE wskazywała również Agnieszka Pomaska (PO), która przekonywała, że wynik brytyjskiego referendum "podważył koncepcję PiS, według której najważniejszym europejskim partnerem (Polski) jest Londyn".

"My dzisiaj domagamy się rewizji i ponownego expose ministra spraw zagranicznych, bo po prostu expose ministra Waszczykowskiego jest już nieaktualne i my nie wiemy, jaka jest polityka zagraniczna tego rządu" - powiedziała.

Zdaniem trzeciego z posłów PO biorących udział w debacie Sławomira Nitrasa, premier Beata Szydło użyła w swoim czwartkowym wystąpieniu przed Sejmem "tych samych bałamutnych argumentów" co brytyjscy zwolennicy opuszczenia UE. Dodał, że konsekwencje tych argumentów - dotyczących m.in. kosztów, jakie ponosi Wielka Brytania w związku z członkostwem w UE, ograniczenia suwerenności oraz potrzeby rewizji traktatów - uderzyły na wyspach m.in. w Polaków.

"Politycy wmówili Brytyjczykom, że można czerpać ze swobody wolnego handlu, ale że można i trzeba ograniczyć możliwość poruszania się po Europie. Pani przekonuje nas podobnie: że możemy pełną garścią czerpać z budżetu Unii, ale nie musimy przestrzegać wspólnie uchwalonego europejskiego prawa" - mówił, zwracając się do szefowej rządu.

"Życzę Polsce, aby nie udało się pani przekonać Polaków, że państwo, które tworzy nam PiS, jest ostoją demokracji, a UE to obca i opresyjna instytucja, która łamie nasze prawa, bo jest dokładnie odwrotnie, pani premier" - dodał poseł PO. (PAP)