"To nowa wiadomość. Badamy tę sprawę. Nasze służby muszą ocenić, na ile to poważny problem i czy jest taki problem" - powiedział Szymański dziennikarzom. Dodał, że takie przypadki się zdarzają i czasami są nadmiernie eksponowane przez media czy konkurentów gospodarczych.

O wykryciu w jajkach oraz produktach zawierających jajka z Polski śladów salmonelli poinformowała w czwartek holenderska agencja ds. kontroli jakości żywności za pośrednictwem systemu wczesnego ostrzegania o niebezpiecznej żywności i paszach (RASFF). Jajka mogły trafić do krajów skandynawskich, do Wielkiej Brytanii, a także na rynek belgijski i luksemburski.

Firmy zajmujące się dystrybucją zakażonych salmonellą jajek znajdują się w Holandii, w Belgii i we Francji – wynika z informacji zamieszczonej w notyfikacji zagrożenia na portalu RASFF.

W ocenie Komisji Europejskiej, która nadzoruje ten system wczesnego ostrzegania o niebezpiecznej żywności i paszach, dzięki któremu państwa należące do wspólnego rynku ostrzegają się wzajemnie o zagrożeniach, dostawa jaj z Polski (oznakowana 12 października) mogła trafić do krajów skandynawskich, Beneluksu, a nawet Wielkiej Brytanii.

Reklama

Służby sanitarne w tych krajach usiłują skontaktować się z dystrybutorami, restauracjami oraz sklepami, do których miała trafić niebezpieczna żywność.

W czwartek wieczorem belgijskie media podały, że do setek restauracji w Belgii trafiły polskie jajka zakażone salmonellą. (PAP)