Po tekstach DGP do dymisji podał się dr Wacław Berczyński. A pozycja ministra Macierewicza osłabła. I już się kręci karuzela z nazwiskami jego następców.
– To ja wykończyłem caracale – stwierdził w wywiadzie dla Magdaleny Rigamonti przewodniczący podkomisji smoleńskiej Wacław Berczyński. MON w oficjalnym komunikacie zaprzeczyło, by ten współpracownik ministra Antoniego Macierewicza miał wpływ na postępowanie dotyczące śmigłowców wielozadaniowych. Ale w czwartek, gdy napisaliśmy, że jednak miał dostęp do tych dokumentów, Berczyński podał się do dymisji. Złożył też rezygnację z funkcji przewodniczącego i członka rady nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 w Łodzi, przyjętą przez prezesa Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
W piątek PO ponownie złożyła wniosek o wotum nieufności dla Macierewicza. Ale szanse na odwołanie ministra są iluzoryczne. Premier Szydło wykluczyła dymisję szefa resortu. – Bardzo wyraźnie podkreślam, że nie ma w tej chwili dyskusji o zmianach w polskim rządzie – przytaczało jej słowa radio RMF.
Nie zmienia to faktu, że fatalna passa ministra obrony trwa. I tak jak przed Wielkanocą Prawo i Sprawiedliwość musiało się tłumaczyć z działań Bartłomieja Misiewicza, tak teraz musi odpowiadać na pytania o dorobek Berczyńskiego. Mimo że oficjalnie PiS stoi murem za Macierewiczem, to coraz więcej osób zadaje sobie pytanie, jaka będzie przyszłość ministra obrony (czy nie zostanie przesunięty na inną funkcję, np. któregoś z marszałków w parlamencie). Pada także pytanie, kto może zostać jego następcą.
W tym kontekście warto zwrócić uwagę na posła Michała Dworczyka będącego od początku marca sekretarzem stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej. – Być może przyszedł, by patrzeć ministrowi Macierewiczowi na ręce, to jednak bardziej człowiek prezesa Kaczyńskiego – mówi jeden z naszych rozmówców z kręgów wojskowych. – Patrząc na to, jak ludzie z jego otoczenia w ostatnim czasie zhardzieli, nie zdziwiłbym się, gdyby to właśnie on został kolejnym ministrem obrony – dodaje. Dworczyk nie ma większego doświadczenia w sferze obronnej, członkiem sejmowej komisji obrony stał się niedawno. Ale w kwestiach nominacji na stanowiska zarówno za czasów PO–PSL, jak i obecnie, w czasie rządów PiS nie jest to przeszkodą.
Reklama
Drugim sekretarzem stanu w Ministerstwie Obrony jest poseł Bartosz Kownacki, który odpowiada za zakupy uzbrojenia. Wbrew pozorom jego relacje z ministrem Macierewiczem nie są najlepsze, a w jego kompetencje często wchodzi Krzysztof Łączyński, szef gabinetu politycznego Macierewicza i jego zaufany współpracownik. Choć Kownacki zyskał rozgłos wypowiedzią o uczeniu Francuzów jedzenia widelcem i przez półtora roku pracy w ministerstwie zyskał sporo wiedzy na temat jego funkcjonowania, to wydaje się, że nie jest faworytem w wyścigu po objęcie fotela ministra. – Robiąc go ministrem, PiS nie zyskałby premii za odwołanie Macierewicza, ponieważ za bardzo się z nim kojarzy – mówi jeden z doświadczonych posłów opozycji.
Jeśli kierownictwo partii będzie chciało wyciszyć emocje wokół resortu obrony, to może też zdecydować się na któregoś z posłów drugiego szeregu, którzy mają wiedzę w kwestii obronności. Może to być Wojciech Skurkiewicz, który obecnie jest wiceprzewodniczącym sejmowej komisji obrony narodowej (SKON), a w poprzedniej kadencji był szefem podobnej komisji w Senacie. Innym kandydatem, znacznie bardziej prawdopodobnym i, obok Dworczyka, faworytem do przejęcia MON, jest przewodniczący sejmowej komisji służb specjalnych, poseł Marek Opioła. Cieszy się dużym zaufaniem prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Co zaskakujące, żaden z naszych rozmówców na stanowisku szefa resortu nie widzi obecnego przewodniczącego SKON posła Michała Jacha. Przed wyborami w sprawy obronności angażował się również poseł Jerzy Polaczek, ale ostatnio w tych tematach zupełnie nie zabiera już głosu.
Jest też jednak możliwe, że widząc, jak na tym stanowisku Antoni Macierewicz rozszerzył swoje wpływy, zechce po nie sięgnąć polityk, który już ma bardzo mocną pozycję. W tym kontekście w Sejmie mówi się m.in. o Joachimie Brudzińskim, który jest wiceprezesem partii, dzisiaj najpewniejszym następcą Jarosława Kaczyńskiego. W takie rozwiązanie wątpi jednak Ludwik Dorn, były wicepremier w rządzie PiS, obecnie poza partią. – To, że wicemarszałek Brudziński zostanie ministrem obrony, jest praktycznie wykluczone. Jest to kluczowa postać dla panowania prezesa Kaczyńskiego nad partią. Myślę, że to jedyny człowiek, któremu prezes ufa. Na dodatek jest sprawny i nie ma ambicji, by tworzyć własne zaplecze polityczne – tłumaczy polityk.
Warto jednak pamiętać, że nominacje kadrowe w PiS są często trzymane do ostatniej chwili w zupełnej tajemnicy bądź się zmieniają. Mimo że tuż przed wyborami obecna premier Beata Szydło zapewniała, że ministrem obrony w jej rządzie zostanie Jarosław Gowin, to już po wyborach to stanowisko objął Antoni Macierewicz. Tak więc w przypadku nadchodzącej rekonstrukcji rządu trzeba być gotowym na niespodzianki. ⒸⓅ

>>> Polecamy: Wiceminister Ukrainy: Możemy stworzyć z Polską nowy helikopter