Pracownicy z najbogatszych krajów świata doświadczyli największego wzrostu wynagrodzeń od dekady. To duży krok na drodze do rozwiązania zagadki zaskakującej stagnacji płac w ostatnich latach.

Spadające bezrobocie w USA, Japonii i strefie euro zmusiło w końcu firmy do sypnięcia groszem w celu zatrzymania i przyciągnięcia specjalistów. Wzrost płac w rozwiniętych krajach osiągnął w drugim kwartale tego roku 2,5 proc. To najwięcej od 2009 roku, czyli przedednia wybuchu globalnego kryzysu finansowego. Bank JP Morgan przewiduje, że przyszłym roku pensje wzrosną o kolejne 3 proc.

Grubiejące portfele konsumentów powinny przełożyć się na przyśpieszenie globalnego wzrostu gospodarczego, który już teraz jest najsilniejszy od 2011 roku. Może to skłonić banki centralne do dalszego zaostrzania polityki pieniężnej. To nie najlepsza wiadomość dla rynków akcji i obligacji.

Jeśli wzrost płac się utrzyma, to potwierdzi ekonomiczną teorię o związku między poprawą kondycji rynku pracy a wynagrodzeniami. Według szacunków JP Morgana bezrobocie na Zachodzie jest najniższe od 1980 roku.

Jest coraz więcej dowodów na to, że siła robocza ma się coraz lepiej. Wynagrodzenie Amerykanów zatrudnionych w sektorze prywatnym wzrosło w ciągu ostatniego roku (dane z sierpnia) o 2,9 proc., czyli najmocniej od ostatniej recesji. Pensje w strefie euro poprawiły się z kolei w drugim kwartale tego roku o 2,2, proc. (najmocniej od 2012 roku).

Reklama

Pojawiają się dwa zasadnicze pytania. Pierwsze dotyczy trwałości trendu wzrostowego. Drugie natomiast ma związek z inflacją – czy wzrosty będą wyższe od spadku wartości pieniądza i czy zwiększą siłę nabywczą konsumentów?

Jednym z powodów obaw o ponowne zatrzymanie wzrostu płac jest podejście firm, które starają się je ograniczać poprzez zwiększenie elastyczności zatrudnienia, wydłużania urlopów oraz oferowanie dodatkowych benefitów. Z badania Bank of America Corp. wynika, że na takie niepieniężne zachęty szczególnie dobrze reagują kobiety i młodzi pracownicy.

Citigroup twierdzi, że w kilku rozwiniętych krajach wzrost wynagrodzeń już jest wyższy od wzrostu PKB. Przekonuje też, że płace będą rosły szybciej niż inflacja. Jest tak dlatego, że rośnie produktywność pracy, a firmy zdecydowały się na zaabsorbowanie wzrostu jej kosztów.

Co to oznacza dla rynków finansowych? Przede wszystkim spadek rentowności firm i wzrost inflacji.

>>> Polecamy: Rubel w kryzysie? USA pchają Rosję w stronę recesji