– Żaden kraj nie ma prawa naruszać szwedzkiej przestrzeni powietrznej – podkreślił Jonson w wypowiedzi dla gazety "Aftonbladet". Szef resortu obrony przypomniał, że jego rząd wydał wojsku instrukcje dotyczące postępowania ze statkami powietrznymi naruszającymi przestrzeń powietrzną kraju. Obejmują one prawo do użycia siły zbrojnej w razie potrzeby.
Szwedzi chcą strzelać do Rosjan. Mają dość bezczelności Moskwy
Jak zauważył "Aftonbladet", PålJonson zgodził się z deklaracją polskiego premiera Donalda Tuska. Oświadczył on w poniedziałek, że rząd Polski jest gotowy do "każdej decyzji" mającej na celu unicestwienie obiektów mogących zagrażać krajowi, w tym rosyjskich myśliwców. Zanim jednak podejmiemy taką decyzję, musimy mieć pewność, że nie będziemy w tym sami – zaznaczył.
Ze stanowiskiem Jonsona oraz Tuska zgodziła się liderka socjaldemokratycznej opozycji i była premierka Szwecji Magdalena Andersson. "NATO jest sojuszem obronnym, ale jeśli Rosja naruszy przestrzeń powietrzną Sojuszu dronami lub samolotami, musimy być gotowi na stawienie jej czoła. Musimy być gotowi bronić każdego centymetra terytorium NATO" – napisała polityczka na platformie X.
Rosjanie testują cierpliwość NATO. Przekraczają "czerwone granice"
W nocy z 9 na 10 września w trakcie nocnego ataku Rosji na Ukrainę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Bezzałogowce stanowiące bezpośrednie zagrożenie zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo. Był to pierwszy raz w nowoczesnej historii Polski, kiedy w przestrzeni powietrznej kraju siły powietrzne RP użyły uzbrojenia.
Kilka dni później, 13 września, rosyjski dron naruszył przestrzeń powietrzną Rumunii. Z kolei 19 września trzy rosyjskie myśliwce MiG-31 wleciały w przestrzeń powietrzną Estonii, w pobliżu wyspy Vaindloo na Zatoce Fińskiej, i pozostawały tam przez około 12 minut. Samoloty nie miały planów lotu, a ich transpondery były wyłączone. Nie nawiązały też dwukierunkowej łączności radiowej z estońską kontrolą ruchu lotniczego.