Słaby wynik chadeckiej CSU w Bawarii pokazuje, że centrowa stabilność i przewidywalność, dotąd filary niemieckiej polityki, ustępują miejsca rozdrobnionemu krajobrazowi politycznemu na wzór tego, jaki spotkać można w innych demokracjach Europy - pisze "FT".

Unia Chrześcijańsko-Społeczna (CSU), która w niedzielnych wyborach do bawarskiego parlamentu straciła większość bezwzględną zaledwie po raz drugi od 1962 roku, straciła wyborców na rzecz antyimigranckiej Alternatywy dla Niemiec (AfD) na skrajnej prawicy oraz na rzecz Zielonych na centrolewicy.

Winę za ten stan rzeczy ponosi w dużej mierze przewodniczący partii i szef MSW w rządzie federalnym Horst Seehofer - ocenia "Financial Times" we wtorkowym artykule redakcyjnym. "Pełen obaw (o wynik wyborczy swojej partii) w kampanii próbował naśladować AfD, przyjmując podobnie ksenofobiczną postawę", ale ostatecznie "nie zdołał przekonać (do CSU) zwolenników AfD i skłonił centrowych wyborców CSU do głosowania na Zielonych" - wskazuje.

Zdaniem dziennika kłopoty CSU, jednej z trzech partii w federalnej koalicji rządzącej, może w krótszej perspektywie pomóc chadeckiej kanclerz Angeli Merkel. "Gdy Seehofer będzie zajęty próbami naprawienia szkód w Monachium, nie będzie miał czas sprawiać problemów w koalicji w Berlinie. A jeśli na starą centroprawicę będą wywierane naciski, Merkel będzie mogła wskazać na powyborczy kryzys w szeregach drugiej partii koalicyjnej, Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD)", której wynik w Bawarii zmniejszył się o połowę do ok. 10 proc. - ocenia "FT".

Jednak w dłuższej perspektywie - podkreśla - szefowa rządu musi pamiętać, że w niedzielnych wyborach AfD zdobyła 10 proc. głosów, co oznacza, że "pokaźna część wyborców nadal nie wybaczyła jej otwarcia granic kraju dla uchodźców w 2015 roku", a jej pozycję w jej własnym ugrupowaniu, CDU, dodatkowo osłabia fakt, że jej kandydat na szefa partyjnej frakcji w Bundestagu został we wrześniu odrzucony i zastąpiony innym.

Reklama

Diagnoza o schyłkowym etapie rządów Merkel mogą być uzasadnione, ale nic nie wskazuje na to, by nawet jej stosunkowo rychła rezygnacja z przywództwa w CDU mogła odwrócić "strukturalne zmiany" zachodzące obecnie w niemieckiej polityce, gdzie "implozja politycznego centrum sprawiła, że dwie dominujące (dotąd) partie muszą konkurować o głosy z Zielonymi, skrajnie prawicową Lewicą i AfD, a także z liberałami (z FDP)"- podkreśla "FT".

Jak pisze, niemieccy politycy zaczęli już dostosowywać się do nowych realiów, zawierając nowe sojusze polityczne z dawnymi przeciwnikami, przy czym Berlinowi dłużej niż landom zabiera przyznanie, że przyszłe rządy federalne być może będą musiały być wielopartyjnymi konstelacjami". "Ta zmiana nie musi być przepisem na niestabilność, kreatywne formowanie koalicji będzie wymagało wyobraźni (...)" - konkluduje "Financial Times".

>>> Czytaj także: Wielka Brytania wdraża strategię walki z… samotnością