Wciąż się zdarza, że nieprzebadane i nierzadko zagrażające środowisku osady ściekowe są wylewane w miejsca, w których ich być nie powinno. Albo że są wywożone do odległych instalacji. Fakt, osadów jest dużo, bo w ostatnich latach gminy rozbudowywały sieci kanalizacyjne i inwestowały w oczyszczalnie. Ale za mało jest miejsc, gdzie mogą być one utylizowane. Brakuje spalarni i kompostowni, z kolei istniejące instalacje do przetwarzania osadów nie mają mocy przerobowych. Dodatkowo, po zaostrzeniu przepisów odpadowych, wiele firm zakończyło działalność. Zaś te, które pozostały, żądają nawet 600 zł za zutylizowanie tony osadów ściekowych, a więc ponad 10 razy więcej niż wcześniej. Niestety taki jest efekt nie do końca przemyślanych szybkich zmian w prawie, które miały zapobiec płonącym wysypiskom. Problem w tym, że – jak tłumaczy Agata Kusy, wiceprezes zarządu w Miejskim Zakładzie Komunalnym w Leżajsku – rykoszetem zostały trafione oczyszczanie. Co robią więc te, których nie stać teraz na utylizację osadów ściekowych? Wożą je po całej Polsce, a niekiedy po prostu wylewają je do przysłowiowej dziury w ziemi. A szkoda, bo gdyby odpowiednio je przetworzyć, można by na nich zarabiać. Zawierają bowiem wiele wartościowych substancji i dzięki temu mogą być dobrym nawozem rolniczym. I niektóre miasta, jak np. Gdynia, która już powstałe po spalaniu popioły starannie zbiera, mają tego świadomość. Co więcej osady są pomocne przy przetwarzaniu odpadów bio (trawy, liście, gałęzi), z czym jest dziś duży problem. W wyniku ich mieszania także otrzymuje się nawóz.
Dlatego eksperci zwracają uwagę, że w powiatach powinny jak najszybciej powstać kompostownie i małe spalarnie. Apelują też do nowego rządu, by przygotował porządną strategię postępowania z osadami. Bo ta, która jest, choć opracowana na lata 2019–2020, nie rozwiązuje żadnych problemów. ©℗
Bożena Ławnicka
bozena.lawnicka@infor.pl
Reklama
Pilnie potrzebna dobra strategia
Problem z zagospodarowaniem osadów ściekowych jest znacznie poważniejszy, niż to wynika z niedawnej awarii w warszawskiej oczyszczalni Czajka. Osady zamiast być przetwarzane czy spalane, wędrują setki kilometrów po Polsce m.in. dlatego, że koszty ich zagospodarowania znacznie wzrosły
Jak na ironię przyczyną problemów samorządów z nieczystościami jest tendencja do tego, by ze ścieków usuwać jak najwięcej zanieczyszczeń, a mamy do czynienia z wieloletnimi zaniedbaniami w tym zakresie. – Im więcej zanieczyszczeń usuwamy, tym więcej produkujemy osadów ściekowych – wyjaśnia dr Tadeusz Rzepecki, prezes Tarnowskich Wodociągów, przewodniczący Rady Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie. Tylko że w kraju nie ma wystarczającej liczby obiektów przetwarzających ścieki. Tymczasem właściwy sposób postępowania z tymi substancjami pozwoliłby nie tylko na ochronę środowiska, lecz po części rozwiązałby problemy gmin z odpadami biodegradowalnymi.
Błędy na polach
Nie od dziś źle przetworzone osady trafiają na pola czy do przypadkowych dziur w ziemi. Albo jak niedawno w Mysłakowicach do potoku Łomna. Wprawdzie pytani przez nas eksperci twierdzą, że takich działań nie jest dużo, ale przyznają, że się zdarzają. Podobnie jak niewłaściwe przygotowanie osadów do dalszego stosowania. Podczas tegorocznej konferencji „Metody zagospodarowania osadów ściekowych” we Władysławowie Anna Popławska z Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska przestawiła wyniki kontroli, jakie służby przeprowadziły w 104 oczyszczalniach ścieków. Obecność jaj pasożytów stwierdzono w aż 20 proc. próbek osadów. Przedstawicielka GIOŚ mówiła też o przypadkach łamania prawa, gdy firmy mające zajmować się zagospodarowywaniem osadów ściekowych wywożą je prosto z oczyszczalni na pola rolników. Również raport NIK sprzed kilku lat wykazał masę nieprawidłowości w tym zakresie (ramka). O tym, że problem jest poważny, świadczą też ogłoszenia na stronach urzędów gminnych. Przykładowo w podbiałostockim Wasilkowie władze gminy przestrzegają rolników przed nielegalnym zagospodarowaniem osadów ściekowych. „W przypadku akceptacji rolnika, na pole dowożony jest osad o nieznanym składzie z możliwą zawartością substancji niebezpiecznych oraz jaj pasożytów, co dyskwalifikuje ten odpad do rolniczego stosowania” – brzmi informacja na stronie urzędu. Przedstawiciele gminy zwracają uwagę zwłaszcza na sytuacje, gdy nie jest podane źródło pochodzenia osadu czy nawozu.
Walkę z tym procederem utrudnia jednak fakt, że jednym z prawidłowych sposobów zagospodarowania osadów jest ich rolnicze wykorzystanie i to, że za wywiezienie osadu na pole rolnik dostaje pieniądze (czytaj tekst Macieja Łukaszewicza). Tyle tylko, że musi przestrzegać rygorystycznych procedur. Niestety w praktyce trudno jest jednak odróżnić, które działanie są prowadzone zgodnie z prawem, a które nie. – Osady, wyjeżdżając z oczyszczalni, muszą być ustabilizowane, ale ta stabilizacja jest zazwyczaj słaba – tłumaczy Tadeusz Rzepecki. – Nie ma też jednoznacznej definicji, co się kryje pod sformułowaniem ustabilizowany osad. A procedury ich stosowania w środowisku do użyźniania gleb nie zawsze są przestrzegane – dodaje Rzepecki. Przypomina też, że większe oczyszczalnie są kontrolowane co roku, a mniejsze „zgodnie z harmonogramem”.
NIK od lat zarzuca samorządom łamanie prawa
Izba skontrolowała osiem urzędów marszałkowskich oraz 36 jednostek organizacyjnych eksploatujących komunalne oczyszczalnie ścieków, obsługujących aglomeracje o różnych wielkościach. Z opublikowanego w 2014 r. raportu wynika, że zdecydowana większość z 32 skontrolowanych podmiotów postępowała z osadami niezgodnie z prawem.
Takie popełniano błędy:
• brak rzetelnych wyników badań osadów;
• zbyt wczesne (na wiele miesięcy przed) dokonywanie badań gruntów; przewidzianych do wylewu osadów, wadliwie pobieranie próbek ziemi;
• wylewanie osadów w niedozwolonych miejscach, np. na: gruntach podlegających ochronie przyrodniczej, terenach zabudowanych czy na terenach ochrony pośredniej strefy ochrony ujęć wody, a także w okresie wegetacji roślin przeznaczonych do bezpośredniego spożycia przez ludzi;
• nieprzeprowadzenie lub przeprowadzanie za rzadko badań osadów składowanych na terenie oczyszczalni;
• złe warunki magazynowania osadów na terenie oczyszczalni, np. były one składowane na nieutwardzonym i niezadaszonym podłożu, przez co mogły stanowić zagrożenie dla środowiska;
• braki w ewidencji wytwarzania i przekazywania osadów, co uniemożliwiało ustalenie rzeczywistych wielkości wytworzonych osadów oraz dokonanie oceny prawidłowości ich przemieszczania i sposobu odzysku.
NIK zarzuciła też marszałkom województw, że nie wywiązywali się z obowiązku weryfikowania prawdziwości danych o ilości wytworzonych w oczyszczalniach osadów oraz o ich zastosowaniu. Tym samym informacje o gospodarowaniu osadami, jakimi dysponowali marszałkowie oraz minister środowiska, były nierzetelne. ©℗
Oprac. BŁ
Zbyt kosztowne i kłopotliwe
Zgodnie z krajowym programem oczyszczania ścieków komunalnych (KPOŚK) w oczyszczalnie powinny być wyposażone wszystkie aglomeracje i praktycznie takie obiekty już w nich powstały. Dziś w kraju jest ich ok. 3200 (więcej raczej już nie będzie). W dużej części z nich gospodarka osadami ściekowymi jest jednak bardzo prymitywna. Jak wynika z danych Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie, mamy tylko ok. 140 instalacji fermentacji osadów ściekowych, przy czym tylko przy niektórych działają kompostownie osadów – w skali kraju jest ich ok. 100. W niektórych obiektach osady są suszone. Stosowana jest też tlenowa stabilizacja osadów. Mamy też 11 monospalarmi, czyli spalarni przeznaczonych wyłącznie dla osadów ściekowych. Przy czym pytani przez nas eksperci są zgodni co do tego, że przetwarzaniem osadów nie może zajmować się każda oczyszczalnia. – W tych najmniejszych pracują jedna, maksymalnie dwie osoby, nie są one w stanie zająć się takim skomplikowanym problemem – stwierdza Agata Kusy, wiceprezes zarządu w Miejskim Zakładzie Komunalnym Sp. z o.o. w Leżajsku i prezes Stowarzyszenia Eksploatatorów Obiektów Gospodarki Wodno-Ściekowej. – Osady powinny trafiać do wyspecjalizowanych obiektów położonych w bliskiej odległości. Ale tak nie jest, bo np. te z Warszawy trafiają także do nas, czyli jadą ponad 300 km – mówi nasza rozmówczyni. Potwierdza to Tadeusz Rzepecki. – W ostatnim czasie problem się nasilił, bo kwoty za pozbycie się tony osadów są astronomiczne. – Zamiast jeszcze niedawnych 50 zł, niektóre instalacje żądają nawet 600 zł za tonę – dodaje Rzepecki. I tłumaczy, że przyczyną podwyżek jest m.in. to, że osady ściekowe nie znalazły się ani w dyrektywie ściekowej, ani odpadowej, ani też w KPOŚK. Do tego wiele firm po zaostrzeniu przepisów odpadowych zrezygnowało z działalności. Te które zostały, wykorzystują zaś koniunkturę, na tyle ile się da.
W przepisach wszystko się zgadza, w praktyce nie bardzo
To także odpady
Osady ściekowe są odpadem komunalnym o kodzie 19 08 05. – To, że osad jest odpadem, komplikuje kwestię, komu ta działalność podlega. Zwłaszcza dziś trudno zgadnąć, kto się tym będzie zajmował. – Resortowi klimatu, środowiska czy może rolnictwa? – zastanawia się Agata Kusy. – A może Ministerstwu Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej? – rzuca Tadeusz Rzepecki.
Niepewność potęguje też ubiegłoroczna zmiana ustawy o odpadach. – Wprowadza ona szereg trudnych do wypełnienia obowiązków, a osad podlega pod wszystkie te przepisy – wyjaśnia Agata Kusy. – Musimy mieć teraz monitoring, operat strażaka, także nowe decyzje na przetwarzanie odpadów. No i trzeba wnieść zabezpieczenie roszczeń – od każdej tony jest to kilkaset złotych. To są poważne pieniądze. To konsekwencja tego, że wiele składowisk płonęło. I choć nie ma szans, by nasz osad ściekowy zapłonął, dostaliśmy rykoszetem – dodaje ekspertka. I przekonuje, że branża nie była przygotowana na to, że aż takie będą skutki problemów z odpadami komunalnymi i przemysłowymi. Mówi o tym też prezes tarnowskich wodociągów. – Moja firma jako wytwórca odpadów od roku stara się o zmianę decyzji w sprawie zwiększenia ilości wytwarzanych osadów. I nadal jej nie otrzymaliśmy. Wciąż muszę coś zmieniać i dodawać. A to potrzebna jest kontrola WIOŚ, a to nowy operat. Wydanie takiej decyzji nie powinno tyle trwać – mówi. W jego ocenie także z powodu przeciągających się formalności proceduralnych osady jeżdżą po całej Polsce.
Strategia jest, a jakby jej nie było
Według Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie osady komunalne powinny być objęte planem na wzór KPOŚK. Ale ani obecny, ani poprzedni rząd się na to nie zdecydował, choć parę lat temu był nawet powołany odpowiedni zespół. Pojawiła się tylko interpretacja, że te kwestie są zawarte w krajowym planie gospodarki odpadami (niestety samo zagadnienie osadów zostało tam potraktowane marginalnie). – A potem niespodziewanie resort środowiska wydał strategię postępowania z komunalnymi osadami ściekowymi – mówi Tadeusz Rzepecki. – Nie jest to jednak to, o co nam chodziło – dodaje zaraz. Wyjaśnia, że strategia nie była też konsultowana z branżą wodociągowo-kanalizacyjną ani ze środowiskami naukowymi. Według wodociągowego samorządu nie jest to dokument, który mógłby stanowić krajowy program gospodarowania osadami, gdyż jedynie luźno opisuje problem i pokazuje, co jest możliwe. – Ponadto strategia obejmuje trzy lata, a przecież taki dokument powinien być przygotowany na znacznie dłużej – przekonuje Tadeusz Rzepecki. – Czekamy więc na nowy – dodaje.
To co zdaniem IGWP jest w tej chwili najbardziej potrzebne, to inwentaryzacja wszystkich obiektów przerabiających osady ściekowe. Izba już się za to zabrała, pierwsze wyniki chce zaprezentować już w grudniu br. Na tej podstawie można będzie przymierzyć się do prób znalezienia finansowania dla takich inwestycji. A z naszych informacji wynika, że są to kwoty niebagatelne, bo koszt niezbyt dużej spalarni to ok. 100 mln zł, a kompostowni – ok. 10 mln zł.
Pomorze przeciera szlaki
To, czego w zasadzie w Polsce nie ma, czyli kompleksowej i praktycznej polityki postępowania z osadami ściekowymi, próbuje przygotować w swoim regionie województwo pomorskie. – Może jeszcze nie można mówić o strategii, ale mamy już dobre rozpoznanie tematu i koncepcję, jak powinniśmy działać – zapewnia Władysław Kujawski z gdyńskiej oczyszczalni. Wtóruje mu Andrzej Wójtowicz prezes zarządu Wodociągów Słupsk. Wyjaśnia, że w regionie jest kilka dobrze funkcjonujących kompostowni: Swarzewo, Słupsk, Tczew, a przedstawiciele oczyszczalni spotykają się w sprawie osadów i wymieniają doświadczeniami. Kompostownie przetwarzają nie tylko własne osady, ale i przywożą je swoim transportem z małych, gminnych oczyszczalni, które nadzorują. Dzięki temu wiedzą, jak będzie przebiegał proces kompostowania. Nie chcą jednak zbyt mocnego rozwoju, m.in. ze względu na ścisłą procedurę antyodorową. Obaj prezesi twierdzą, że zaczynem do wspólnego działania była zainicjowana przez pomorski WIOŚ inwentaryzacja oczyszczalni i nadanie im odpowiednich rekomendacji i w następstwie tego spotkania w urzędach powiatowych.
Przeciekające statystyki
Według GUS produkujemy 583 tys. ton suchej masy osadów ściekowych. Przetwarzamy o ok. 200 tys. ton mniej. Ale nie są to wcale pewne liczby. Według Tadeusza Rzepeckiego może ich powstawać znacznie więcej. – Biorąc pod uwagę, że w Niemczech produkuje się ok. 1,7 mln ton suchej masy osadów, a jest to kraj, który ma ponad da razy tyle mieszkańców co u nas, to naszych osadów powinno być ok. 800 tys. ton. Tymczasem statystyki pokazują niespełna 600 tys. Gdzieś nam się te osady gubią – uważa ekspert. I zwraca uwagę na jeszcze jedna sprawę. – Osady w suchej masie z reguły nie występują, czyli tę liczbę należy pomnożyć przez pięć. – Oznacza to, że produkujemy rocznie ponad 2,5 mln ton osadów ściekowych. To jedna czwarta tego, co wszystkich pozostałych śmieci komunalnych – wyjaśnia ekspert.
Być może lepszą statystykę uzyskamy dopiero wtedy, gdy ewidencja odpadów będzie w pełni prowadzona przez elektroniczną bazę danych o odpadach. BDO w zakresie ewidencji ma wystartować 1 stycznia 2020 r. ©℗
Kurs: spalarnie
Według Tadeusza Rzepeckiego sytuacja dojrzałą do tego, by powstał sensowny program dla osadów. Jego propozycja to powiatowe biogazownie o spalarnie regionalne w każdym województwie i przygotowanie wspomnianego już programu, do realizacji którego powinny się włączyć NFOŚiGW i wojewódzkie fundusze ochrony środowiska. – Gdyby powstały dwie, trzy na województwo, problemów dziś byłoby zdecydowanie mniej. Każdy miałby umowę z taką instalacją. To spalarnia odbierałaby osad od wszystkich i miałaby wszystkie wymagane prawem dokumenty – tłumaczy. – W tych instalacjach byłyby też osoby z odpowiednim wykształceniem, bo w małych oczyszczalniach bywa z tym różnie – dodaje Agata Kusy. Jej zdaniem dobrym pomysłem byłoby dołożenie do spalarni powiatowych kompostowni.
Także Wiesław Kujawski jest zdania, że przyszłością zagospodarowania osadów w Polsce jest, podobnie jak i w innych krajach europejskich, spalarnie osadów ściekowych. Ta gdyńska była pierwszą inwestycją tego typu w kraju, działa już 20 lat i – jak mówi nasz rozmówca – jest niezawodna. – Na własnej skórze zdobywaliśmy doświadczenia i wprowadzaliśmy ulepszenia, wyłapywaliśmy słabe punkty – przekonuje Wiesław Kujawski, odnosząc się do częstych awarii nowocześniejszych obiektów spalających osady. Teraz Gdynia zbiera efekty tej inwestycji. Obiekt jest już zamortyzowany i wciąż sprawny. Na dobę przerabia 100–110 ton osadów ściekowych o uwodnieniu ok. 35 proc., przy czym są to tylko własne osady, bo tylko takie są moce przerobowe instalacji i o takiej ilości jest mowa w pozwoleniu zintegrowanym. Miasto starannie także zbiera odpady, by na nich zarabiać. Zawierają one bowiem ok. 20 proc. fosforu – wyjaśnia prezes Kujawski. Innowacyjne technologie, które stosunkowo szybko mają być wprowadzane także w Polsce, mają pozwolić na odzyskanie tego pierwiastka i wykorzystanie go jako nawozu.
Nieco innego zdania co do kierunku zagospodarowania osadów jest Agata Kusy z leżajskiej oczyszczalni. – Powinien on zależeć od rejonu, z którego pochodzą odpady, bo choć zawierają dużo cennych substancji, w tym organicznych, także azotu i fosforu, to często znajdują się w nich też metale ciężkie, co uniemożliwia rolnicze użytkowanie – tłumaczy ekspertka. Według niej spalarnie i suszarnie powinny być wykorzystywane tam, gdzie osady mają wyższą zawartość metali ciężkich i nie można ich zastosować rolniczo. Takie pochodzą przede wszystkim z dużych miast i z zachodniej części kraju. Agata Kusy dodaje, że koszt spalania jest dużo wyższy niż zagospodarowania rolniczego. Wyjaśnia też, że w Polsce Wschodniej jest znacznie mniej przemysłu niż na zachodzie kraju. – Tu osad jest praktycznie pozbawiony metali ciężkich. Szkoda go spalać, bo ma bardzo dużo wartościowych składników. Wręcz powinien być wykorzystywany jako nawóz na bardzo wyjałowione gleby – mówi nasza rozmówczyni. Taki sposób zagospodarowania osadów popiera także Andrzej Wójtowicz ze Słupska. – Przez 20 lat w naszej oczyszczalnie nauczyliśmy się je kompostować – stwierdza. Dodaje, że jakość zarówno osadów, jak i kompostu jest kontrolowana, a powstały z nich nawóz nadaje się do stosowania w rolnictwie. Jak to się odbywa? Przeprowadza się tzw. higienizacje osadów w wysokiej temperaturze, np. za pomocą wapnowania, potem następuje ich mieszanie z odpadami bio i kompostowanie. Niestety, choć na kompost jest zbyt, są wręcz zapisy, to i tak firma dopłaca 30–40 zł do tony takiego nawozu. Prezes Wójtowicz zauważa jednak, że z takimi procesami przetwarzania osadów lepiej radzą sobie duże zakłady, małe nie są w stanie spełnić wymogów.
Rozwiązać problem bioodpadów
Ekspertka z leżajskiej oczyszczalni przekonuje, że rozbudowując kompostownie, można przynajmniej częściowo, niejako przy okazji, rozwiązać też narastający problem odpadów biodegradowalnych. Zgodnie bowiem ze znowelizowaną ustawą z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2010; ost.zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 2020) tę frakcję trzeba zbierać odrębnie, bo aby prawidłowo kompostować osady ściekowe, należy i tak dokładać do tego odpady biodegradowalne – gałęzie, liście itp. Dlatego już dzisiaj leżajska kompostownia jest także RIPOK-iem dla odpadów bio w woj. podkarpackim. Podobną drogę wybrał także Słupsk, który także dla takich odpadów ma RIPOK. A przypomnijmy, że zagospodarowanie bioodpadów to obecnie największy problem branży odpadowej.
Kierunki działań rządu do 2022 roku
Strategia postępowania z komunalnymi osadami ściekowymi – to przyjęty 18 listopada 2018 r. prawie 40-stronicowy dokument zawierający przegląd europejskich i krajowych przepisów, definicji i praktyk dotyczących osadów ściekowych. Uznano w nim, że obowiązujące regulacje z zakresu gospodarki odpadami generalnie w wystarczającym stopniu regulują kwestie dotyczące komunalnych osadów ściekowych, ale tylko wtedy, gdy uzyskują one status odpadów
Zdiagnozowane problemy:
• brak precyzyjnego określenia parametrów stabilizacji osadów, co powoduje kierowanie do stosowania na powierzchni ziemi osadów o różnym stopniu zawartości materii organicznej;
• rozmycie odpowiedzialności za nieprawidłowe stosowanie komunalnych osadów ściekowych – dziś odpowiedzialność ponosi wytwórca, mimo iż przekazywane są one osobie fizycznej (np. rolnikowi) do stosowania na powierzchni ziemi;
• niewłaściwe kryteria składowania komunalnych osadów ściekowych na składowiskach – problem może się pojawić w sytuacji, gdy w bliskiej odległości od oczyszczalni brakuje instalacji do spalania komunalnych osadów ściekowych lub gdy osady nie spełniają wymagań jakościowych do spalania w spalarniach odpadów, a także gdy brak jest odbiorców lub osady te nie spełniają wymagań do stosowania na powierzchni ziemi;
• brak dokładnych informacji o jakości ścieków w centralnym i wojewódzkich systemach odpadowych – obejmują one jedynie jakość odpadów stosowanych na powierzchni ziemi;
• brak możliwości badania składu wszystkich osadów – dziś dotyczy on tylko odpadów niebezpiecznych, tymczasem zgodnie z przepisami można spalać tylko takie osady ściekowe, które mają określoną wartość opałową i nie powodują szkodliwej emisji do powietrza – badanie odpadów przed ich przyjęciem do spalarni jest istotne dla prowadzącego instalację, by uniknąć przekroczeń emisji do powietrza;
• długotrwała procedura związana z uzyskaniem zezwolenia na kompostowanie osadów ściekowych wraz z innymi odpadami w celu uzyskania produktu wprowadzanego do obrotu;
• brak badań związanych ze skutkami wykorzystywania w nawozach rolniczych fosforu (odzyskanego z osadów), tymczasem jest ryzyko, że nawozy fosforowe uzyskane z osadów ściekowych mogą charakteryzować się podwyższoną zawartością niektórych metali ciężkich i innych zanieczyszczeń.
Cele strategiczne:
• zapobieganie powstawaniu i zmniejszanie ilości powstających w oczyszczalniach ścieków komunalnych osadów ściekowych stanowiących odpady oraz wyeliminowanie wytwarzania komunalnych osadów ściekowych stanowiących odpady, które z uwagi na jakość stwarzają problemy z ich zagospodarowaniem;
• zwiększenie ilości komunalnych osadów ściekowych przetwarzanych przed wprowadzeniem do środowiska oraz zwiększenie ilości komunalnych osadów ściekowych poddanych termicznemu przekształ caniu;
• dążenie do jak największego wykorzystania substancji biogennych zawartych w osadach przy jednoczesnym spełnieniu wszystkich wymogów dotyczących bezpieczeństwa sanitarnego, chemicznego oraz środowiskowego.
Krajowy Plan Gospodarki Odpadami 2022
przyjęty przez Radę Ministrów uchwałą z 1 lipca 2016 r. (Dz.U. z 2016 r. poz. 784). Określa cele państwa w zakresie odpadów. Odnośnie do osadów komunalnych są to:
• całkowite zaniechanie składowania komunalnych osadów ściekowych;
• zwiększenie ilości komunalnych osadów ściekowych przetwarzanych przed wprowadzeniem do środowiska oraz ilości komunalnych osadów ściekowych poddanych termicznemu przekształcaniu;
• dążenie do maksymalizacji stopnia wykorzystania substancji biogennych zawartych w osadach przy jednoczesnym spełnieniu wszystkich wymogów dotyczących bezpieczeństwa sanitarnego, chemicznego oraz środowiskowego.
©℗
Oprac. BŁ
Jak legalnie zagospodarować osady ściekowe
Przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne w działalności związanej z oczyszczaniem ścieków napotykają nie tylko na problemy technologiczne, ale i prawne. Jednym z nich jest legalne zagospodarowanie komunalnych osadów ściekowych
Komunalne osady ściekowe to pojęcie, którym posługują się uregulowania zarówno na poziomie prawodawstwa krajowego, jak i europejskiego. Ustawa z 14 grudnia 2012 r. o odpadach (t.j. Dz.U. z 2019 poz. 701, ost.zm. Dz.U z 2019 r. poz. 1579) zawiera legalną definicję tego pojęcia. W myśl przywołanego aktu przez komunalne osady ściekowe rozumie się pochodzący z oczyszczalni ścieków osad z komór fermentacyjnych oraz innych instalacji służących do oczyszczania ścieków komunalnych oraz innych ścieków o składzie zbliżonym do składu ścieków komunalnych. W konsekwencji sposób postępowania z komunalnymi osadami ściekowymi podlega całościowo pod reżim ustawy o odpadach. Na marginesie należy wskazać, iż na poziomie prawodawstwa Unii Europejskiej odniesienie do pojęcia osadów ścieków (w tym komunalnych) możemy znaleźć zwłaszcza w dyrektywie Rady 91/271/EWG z 21 maja 1991 r. dotyczącej oczyszczania ścieków komunalnych (Dz.Urz. L 135 z 30 maja 1991 r. ), dyrektywie Rady 86/278/EWG z 12 czerwca 1986 r. w sprawie ochrony środowiska w szczególności gleby, w przypadku wykorzystania osadów ściekowych w rolnictwie (Dz.Urz. L 181 , 4 lipca 1986 r.) czy też w dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/98/WE z 19 listopada 2008 r. w sprawie odpadów (Dz.Urz. UE L.08.312.3 z 22 listopada 2008 r.). W obrocie gospodarczym poza definicją komunalnych osadów ściekowych (mającej oparcie w ustawie o odpadach) funkcjonują również definicje branżowe, które można spotkać w literaturze specjalistycznej. Analiza takiego rozumienia pojęcia komunalnego osadu ściekowego pozostaje jednakże poza zakresem niniejszego artykułu.
Zgodnie z katalogiem
Ustawa o odpadach zawiera klasyfikację odpadów poprzez zaliczenie ich m.in. do odpowiedniej grupy czy też podgrupy. Minister środowiska na podstawie posiadanej delegacji ustawowej wydał 9 grudnia 2014 r. rozporządzenie w sprawie katalogu odpadów, w którym ustabilizowane komunalne osady ściekowe zostały zaklasyfikowane pod kodem 19 08 05.
Komunalne osady ściekowe są produktem ubocznym związanym z funkcjonowaniem oczyszczalni ścieków i zachodzącym tam procesem oczyszczania ścieków. W myśl ustawy o odpadach podmiot prowadzący oczyszczalnie ścieków w wyniku przeprowadzonych procesów technologicznych w zakresie oczyszczenia ścieków wytwarza komunalne osady ściekowe, co powoduje, że formalnie staje się wytwórcą odpadu.
Istotne ograniczenia
Podmiot wytwarzający komunalne osady ściekowe na podstawie posiadanego zezwolenia na przetwarzanie odpadów co do zasady powinien zagospodarować wytworzone odpady. Ustawa o odpadach dopuszcza możliwość zagospodarowania komunalnych osadów ściekowych bezpośrednio przez wytwórcę. Niemniej jednak akt ten wprowadza różnego rodzaju ograniczenia związane z możliwością zagospodarowania powyższych odpadów.
Przede wszystkim należy jednak zwrócić uwagę, iż przywołana ustawa wprowadza hierarchię postępowania z odpadami, zgodnie z którą przede wszystkim należy zapobiegać powstawaniu odpadów, a następnie – w ściśle określonej kolejności – przygotować do ponownego użycia, poddać recyklingowi, innym procesom odzysku, ewentualnie unieszkodliwić (por. art. 17 ww. ustawy).
Wspomniane przepisy wprowadzają też zasadę bliskości, w myśl której z uwzględnieniem hierarchii sposobów postępowania z odpadami, w pierwszej kolejności odpady (a więc również komunalne osady ściekowe) poddaje się procesowi przetwarzania (art. 20 ust. 1). Ustawa wprowadza wyjątek od tej zasady, w świetle którego odpady, które nie mogą być przetworzone w miejscu ich wytworzenia – przy uwzględnieniu hierarchii postępowania z odpadami oraz najlepszej dostępnej techniki wskazanej w art. 207 prawa ochrony środowiska lub technologii, o której mowa w art. 147 ustawy o odpadach – mogą być przekazane do najbliższego położonego miejsca, w którym mogą być przetworzone.
Gdzie można stosować
Ustawa o odpadach reguluje szczególną formę odzysku komunalnych osadów ściekowych polegający na ich stosowaniu (art. 96 ust. 1):
1) w rolnictwie, rozumianym jako uprawa wszystkich płodów rolnych wprowadzanych do obrotu handlowego, włączając w to uprawy przeznaczane do produkcji pasz;
2) do uprawy roślin przeznaczonych do produkcji kompostu;
3) do uprawy roślin nieprzeznaczonych do spożycia i do produkcji pasz;
4) do rekultywacji terenów, w tym gruntów na cele rolne;
5) przy dostosowaniu gruntów do określonych potrzeb wynikających z planów gospodarki odpadami, planów zagospodarowania przestrzennego lub decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu.
Przy czym stosowanie komunalnych osadów ścieków polega na ich rozprowadzaniu na powierzchni ziemi lub wprowadzaniu do gleby. Wskazać trzeba również, że ustawa o odpadach wprowadza zakaz stosowania komunalnych osadów ściekowych poza obszarem województwa, na terenie którego zostały wytworzone. Od powyższego zakazu został także wprowadzony wyjątek – w postaci możliwości stosowania osadów na obszarze województwa innego niż to, na którym zostały wytworzone, jeżeli odległość od miejsca wytwarzania odpadów do miejsca stosowania położonego na obszarze innego województwa jest mniejsza niż odległość do miejsca stosowania położonego na obszarze tego samego województwa.
W rolnictwie
Legalne stosowanie komunalnych osadów ściekowych wymaga spełnienia wielu określonych w ustawie warunków. Akt ten wprowadza przede wszystkim zasadę, zgodnie z którą przekazanie komunalnych osadów ścieków przez ich wytwórcę do stosowania może nastąpić wyłącznie na rzecz władającego powierzchnią ziemi (art. 96 ust. 2). Pojęcie to zaś jest rozumiane dość wąsko i nie obejmuje np. dzierżawców gruntów prywatnych. Zwrócić też należy uwagę na to, iż pomimo przekazania osadu przez jego wytwórcę do stosowania, to i tak na nim spoczywa odpowiedzialność za respektowanie zasad określonych w art. 96 ustawy o odpadach.
Akt ten wprowadza też istotną regułę, zgodnie z którą stosowanie komunalnych osadów ściekowych jest możliwe, jeżeli są one ustabilizowane oraz przygotowane odpowiednio do celu i sposobu ich stosowania, w szczególności przez poddanie ich obróbce biologicznej, chemicznej, termicznej lub innemu procesowi, który obniża podatność komunalnych osadów ściekowych na zagniwanie i eliminuje zagrożenie dla środowiska lub życia i zdrowia ludzi (art. 96 ust. 4).
Dodać należy, iż przed zastosowaniem komunalnych osadów ściekowych na powierzchni ziemi zarówno gleba, na której te osady mają być stosowane, jak i sam osad muszą zostać poddane badaniom określonym w rozporządzeniu ministra środowiska z 6 lutego 2015 r. w sprawie komunalnych osadów ściekowych (Dz.U. z 2015 r. poz. 257). Obowiązek wykonania powyższych badań spoczywa na wytwórcy osadu. Co bardzo istotne, ustawa o odpadach nakłada na wytwórcę osadów obowiązek zawiadomienia wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska w przypadku stosowania komunalnych osadów ścieków w celach związanych z rolnictwem lub uprawą roślin, o których mowa powyżej, na co najmniej siedem dni przed ich przekazaniem.
Wymaga również, żeby takie zawiadomienie zostało sporządzone w formie pisemnej i zawierało w swej treści informacje nt. władającego ziemią oraz numerów ewidencyjnych działek, na których komunalne osady ściekowe mają być stosowne. Akt ten w przypadku stosowania komunalnych osadów ściekowych w celach związanych z rolnictwem lub uprawą roślin zwalnia natomiast władającego powierzchnią ziemi z obowiązku uzyskania zezwolenia na przetwarzanie odpadów lub obowiązku wpisu do rejestru. Uwaga! Za naruszenie wszystkich powyższych zakazów ustawodawca przewiduje sankcje karne (w postaci kary aresztu albo grzywny).
Kolejnym sposobem zagospodarowania komunalnych osadów ściekowych jest ich użycie do produkcji nawozów organicznych lub też środków poprawiających właściwości gleby. Wykorzystanie osadu w ten sposób następuje na podstawie ustawy z 10 lipca 2017 r. o nawozach i nawożeniu (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1259, ost.zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 2170). Wskazać trzeba, że produkty wytworzone z komunalnych osadów ściekowych mogą być wprowadzone do obrotu po uzyskaniu zezwolenia ministra właściwego do spraw rolnictwa.
Spalanie
Ustawa o odpadach przewiduje także możliwość ich termicznego przekształcenia. Takie przekształcenie odpadów (a więc również komunalnych osadów ściekowych) prowadzi się wyłącznie w spalarniach lub we współspalarniach odpadów (art. 155 ust. 1). Przy czym szczegółowe wymagania dotyczące procesu termicznego przekształcania odpadów i sposoby postępowania z odpadami powstałymi w wyniku ww. procesu określa rozporządzenie ministra rozwoju z 21 stycznia 2016 r. w sprawie wymagań dotyczących prowadzenia procesu termicznego przekształcania odpadów oraz sposobów postępowania z odpadami powstałymi w wyniku tego procesu (Dz.U. z 2016 r. poz. 108). Wskazać trzeba, że w wyniku procesu termicznego przekształcenia odpadów może zostać wytworzona również energia elektryczna. I co ważne, ustawa o odpadach stanowi, że część energii odzyskanej z termicznego przekształcania odpadów zawierających frakcje biodegradowalne może stanowić energię z odnawialnego źródła energii, jeżeli są spełnione warunki techniczne zakwalifikowania części energii odzyskanej z termicznego przekształcenia odpadów jako energii z odnawialnego źródła energii. ©℗