To jest proces, który obserwujemy przez cały ostatni rok – powiedział w piątek szef MON Antoni Macierewicz, odnosząc się do odniesień o przekraczaniu polskiej granicy przez bezzałogowce znad Rosji.

Dziennikarze pytali ministra o doniesienia dziennika "Rzeczpospolita", który napisał w piątek, że co najmniej cztery razy Rosja wysłała w tym roku swoje bezzałogowce nad Polskę.

"Jeżeli chodzi o zagrożenia związane z działaniami dronów, to niestety trzeba powiedzieć z przykrością: nic nowego, to jest proces, który obserwujemy przez cały ostatni rok" – powiedział szef MON. "Rzeczywiście takie zagrożenia występują i są skutecznie monitorowane i eliminowane przez Wojsko Polskie" – zapewnił zarazem.

"Rzeczpospolita" podała, że Straż Graniczna odnotowała w tym roku cztery przypadki, gdy drony nadlatywały nad Polskę z obwodu kaliningradzkiego. Bezzałogowce zostały zauważone przez Straż Graniczną. Również w 2015 r. pogranicznicy zaobserwowali cztery takie przypadki. Drony latały nad polskim terytorium zarówno w dzień, jak i w nocy. Jeden z nich zaobserwowano w odległości około kilometra od granicy. Według "Rz" ani wojsko, ani MON nie odpowiedziało na pytania, jakie działania podejmowano w związku z tą sprawą.

Macierewicz był też pytany o posła PiS Stanisława Piotrowicza, który jest obecnie szefem sejmowej komisji sprawiedliwości, a w wcześniej był wiceszefem parlamentarnego zespołu smoleńskiego, na którego czele stał obecny szef MON. PO zaapelowała w piątek o odwołanie Piotrowicza z funkcji szefa komisji, domaga się też, by poseł złożył swój mandat. PiS odpowiedział, że Piotrowicza nie odwoła.

Reklama

Dziennikarze pytali, czy Piotrowicz powinien zrzec się mandatu poselskiego. "Proszę pytać pana Stanisława Piotrowicza. Nie mam na ten temat żadnej wiedzy, podobnie, jak nie miałem żadnej wiedzy na temat zamiarów Adama Michnika uznania pana Kiszczaka za człowieka honoru" – odpowiedział Macierewicz.

Inne pytanie dotyczyło zapowiedzianego w czwartek przez MON cyklu interdyscyplinarnych spotkań naukowych, w którym mają wziąć udział laureaci nagrody Nobla oraz "światowej sławy naukowcami w dziedzinach nauk technicznych, medycyny, chemii i fizyki". Inauguracyjny wykład ma wygłosić dermatolog prof. Robert A. Schwartz z Rutgers Medical School w New Jersey w USA. Tematem mają być zagrażające życiu zmiany skórne wywoływane lekami.

Dziennikarze pytali, czy to zbieg okoliczności, że prof. Schwartz jest ojcem byłego doradcy Macierewicza, 21-letniego Edmunda Janningera (jego matka pochodzi z Polski). "Nie, to nie jest zbieg okoliczności. To jest jeden z najwybitniejszych lekarzy w Stanach Zjednoczonych zajmujących się tą problematyką, która na polu walki i dla medycyny wojskowej jest tak niesłychanie ważna" – powiedział Macierewicz.

"Zawdzięczamy jego obecność także temu, że on, mając syna uważającego się za Polaka, chce Polsce pomóc. Ten wybitny Amerykanin chce Polsce pomóc, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Byłoby dobrze, gdybyśmy umieli w większym stopniu korzystać z tego wielkiego potencjału, jaki Polonia stwarza na całym świecie" – powiedział minister.

Zdaniem Macierewicza nie ma w tym żadnego konfliktu. Jak dodał, "to chyba dobrze", że "ojciec naszego współobywatela chce pomóc ojczyźnie swojego syna".