We wtorek premier Wielkiej Brytanii Theresa May wygłosi przemówienie poświęcone wyjściu kraju z UE. Według brytyjskiej prasy zapowie ona, że jest skłonna rozważyć tzw. twardy Brexit i poświęcić brytyjskie członkostwo we wspólnym rynku na rzecz kontrolowania imigracji.

"Myślę, że każdy, kto pracuje legalnie w Wielkiej Brytanii, płaci podatki, składki na ubezpieczenie zdrowotne, powinien mieć prawo pozostania. W przypadku osób, które są tutaj nielegalnie, miały konflikt z prawem, nie płacą podatków, to tu należałoby się zastanowić, co dalej" - mówi polski przedsiębiorca z Wysp Maciej Pietrzyk. Jego zdaniem wprowadzenie kwot migracyjnych to absurdalny pomysł, bo rynek sam się najlepiej wyreguluje.

Według innego przedsiębiorcy Leszka Pikiewicza ograniczenia powinny dotyczyć osób, które przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii wyłącznie po benefity. Jak dodaje, po pięciu latach legalnej pracy, powinna być możliwość ściągnięcia rodziny. "To pokazuje, że ta osoba nie przyjechała pracować na czarno, ale oficjalnie, chce płacić podatki. Taka osoba, jeżeli ściągnie rodzinę, to automatycznie wszystko zarejestruje, zalegalizuje i będzie pracowała, jak porządny rezydent tego kraju" - podkreśla.

Kolejny rozmówca PAP Bartłomiej Kowalczyk zaznacza, że system kwotowy nie będzie dobrą informacją dla Polaków, bo wprowadzi ograniczenia. "Natomiast z drugiej strony, dostajemy informację od polskich i brytyjskich firm, że wszyscy potrzebują tych pracowników, także z Polski" - mówi. Ocenia, że ważnym tematem w negocjacjach będzie kwestia pracowników sezonowych.

Reklama

"Brexit nie oznacza, że wszyscy nagle zamkną biznes, więc sezonowość będzie tematem, który będzie ważny dla przedsiębiorców, nie ze wszystkich branż, ale z wybranych, m.in. rolnicza, budowlana" - podkreśla.