Rafał Sadoch z DM mBanku zauważył, że przez większość dnia za euro płacono 4,37 zł. Największą zmienność można było - jego zdaniem - zauważyć na relacjach walut wobec brytyjskiego funta czy dolara amerykańskiego.

"Funt podrożał prawie o 7 groszy, a notowania pary GBP-PLN dynamicznie powróciły powyżej granicy 5 zł. Było to związane z dzisiejszym przemówieniem brytyjskiej premier Theresy May, która prezentowała główne założenia rządu w związku z planowanym wyjściem z Unii Europejskich. Choć nie przedstawiła ona wielu pozytywnych dla gospodarki aspektów, to jednak nie pojawiły się nowe negatywne" - wskazał.

Jak przypomniał, brytyjska waluta wyraźnie traciła w ostatnich tygodniach, bo przybliżał się termin rozpoczęcia negocjacji ws. warunków wyjścia z UE. "Stąd tak duże odreagowanie w momencie, gdy ogłoszone zostało stanowisko strony brytyjskiej w negocjacjach z Unią. Fundamentalnie wiele się dziś nie zmieniło, a funt może ponownie znaleźć się pod presją, wraz z tym jak Wielka Brytania będzie się oddalać od UE" - tłumaczył.

Sadoch dodał, że złoty umocnił się z wobec dolara, który systematycznie traci od początku roku. "To jednak odreagowane bardzo dużej aprecjacji z ostatnich tygodni 2016 roku. Obecnie elementem szkodzącym notowaniom dolara jest niepewność związana z prezydenturą Donalda Trumpa, który obejmie urząd w najbliższy piątek" - podkreślił.

Reklama

Analityk nie wykluczył, że w najbliższych tygodniach za dolara znowu trzeba będzie płacić ok. 4,20 zł.

Także Konrad Ryczko z DM BOŚ uważa, że wydarzeniem wtorkowej sesji był kurs brytyjskiego funta. Według niego popyt na funta wzrósł po informacji, iż ostateczny kształt umowy dotyczącej Brexitu będzie głosowany w parlamencie, co teoretycznie otwiera drogę do dalszych negocjacji.

>>> Czytaj też: ,,Twardy” Brexit znaczniej mniej twardy. May udobruchała inwestorów, funt się umacnia