"Fundusze wyprzedają metale przemysłowe, bo nie są takie pewne, że rajd cen się utrzyma" - mówi Ji Xianfei, analityk Guotai Junan Futures w Szanghaju.

"Inwestorzy są ostrożni" - dodaje.

W poniedziałek miedź na LME zdrożała o 1,9 proc. w reakcji na prognozy analityków Citigroup dla tego metalu, a także na zakłócenia w dostawach miedzi z kopalni w Chile i Indonezji.

Miedź, która jest swoistego rodzaju barometrem, wskazującym w jakiej kondycji jest globalna gospodarka, prawdopodobnie zaliczy rajd cen do 7.000 USD za tonę w tym roku, a do końca tej dekady wzrośnie powyżej 8.000 USD za tonę, bo popyt na miedź przewyższy jej podaż - wskazują analitycy Citigroup.

Reklama

Citigroup ocenia, że w 2017 r. na rynku miedzi pojawi się deficyt, w wysokości 68.000 ton, po raz pierwszy od 6 lat.

Braki miedzi na świecie utrzymają się do co najmniej 2020 roku - szacuje Citigroup.

Wsparciem dla cen miedzi był też spór pracowników kopalni miedzi w Chile z szefami firmy, do której ona należy. Robotnicy z Escondida, kopalni miedzi, która należy do koncernu surowcowego BHP Billiton, rozpoczęli kilka dni temu strajk. Ma on wstępnie potrwać co najmniej 2 tygodnie.

Przedstawiciele związków zawodowych w Escondida, którzy reprezentują 2.500 strajkujących robotników z tej kopalni, spotkali się w poniedziałek z władzami BHP Billiton, ale na razie nie ma rozwiązania konfliktu.

Na poziom cen miedzi mają też wpływ informacje docierające na rynki z Indonezji. Firma Freeport-McMoRan Inc. zapowiedziała, że wstrzyma produkcję miedzi w swojej kopalni Grasberg w Indonezji. To druga największa kopalnia miedzi na świecie, po Escondida.

Szefowie Freeport-McMoRan prowadzą rozmowy z władzami Indonezji na temat pozwoleń dla tej firmy dotyczących produkcji miedzi. (PAP)