Ta specyfika tygodnia sprawia, że w dalszym ciągu należy liczyć się z umiarkowanymi obrotami. Tym samym wartość prognostyczna najbliższych sesji, podobnie jak i tych przedświątecznych, będzie zerowa i dopiero przyszły tydzień pokaże, jakie faktycznie nastroje dominują na rynku.

Poniedziałkowa sesja na GPW powinna rozpocząć się od niewielkich spadków. Na realizację takiego scenariusza wskazują poranne minusy na kontraktach terminowych na główne amerykańskie indeksy. To znacznie istotniejszy czynnik, niż obserwowane w Wigilię i świąteczny piątek, niewielkie wzrosty na Wall Street.

Dzisiejsza sesja nie tylko może rozpocząć się spadkami, ale również może nimi się zakończyć. Na horyzoncie brak bowiem krótkoterminowych impulsów, które mogłyby zachęcić do kupna akcji. Natomiast jest bardzo wątpliwe, żeby w końcówce roku wystąpił window dressing. Wyniki funduszy inwestycyjnych w tym roku są tak złe, że zarządzający nie mają powodu, żeby w sztuczny sposób je poprawiać.

Pomimo, że ostatnie kilka sesji na warszawskiej giełdzie upłynęło pod znakiem spadków, sytuacja na wykresie indeksu dużych spółek od kilku tygodni pozostaje praktycznie niezmienna. WIG20 w dalszym ciągu znajduje się w trendzie bocznym, który od dołu ogranicza dołek z końca października, a od góry szczyt z początku listopada br.

Reklama

Na wskaźnikach w dalszym ciągu też utrzymują się wstępne sygnały kupna, co daje lekką przewagę stronie popytowej i nadzieję na kontynuację wzrostowej korekty. Jeżeli jednak początek przyszłego roku nie przyniesie silniejszych wzrostów, to szybko sygnały te zmienią się w sygnały sprzedaży. Wówczas jeszcze w styczniu WIG20 przetestuje kluczowe wsparcia.

W miniony wtorek indeks WIG 20 wzrósł o 0,18% do 1747,82 pkt, a WIG spadł o 0,18% do 26 776,29 pkt. Obroty na rynku akcji kształtowały się na poziomie poniżej 560 mln zł.