Były prezydent Naddniestrza (w latach 2011-16) napisał w czwartek na swoim profilu na Facebooku, że musiał opuścić Naddniestrze, gdyż "szykowano na niego zamach".

O tym, że Szewczuk przekroczył rzekę "na jednostce pływającej", poinformował przewodniczący parlamentu Naddniestrza Aleksandr Szczerba.

Sam polityk twierdzi, że przyjechał do Mołdawii taksówką nocą z wtorku na środę.

Wcześniej wobec Szewczuka władze w Tyraspolu, stolicy separatystycznego Naddniestrza, wszczęły pięć dochodzeń m.in. w sprawie przywłaszczenia "państwowych pieniędzy na wyjątkowo dużą skalę".

Reklama

W środę parlament separatystycznego Naddniestrza podjął decyzję o pozbawieniu Szewczuka immunitetu.

Szewczuk nazwał ten ruch "prowokacją na zamówienie" i napisał na serwisach społecznościowych, że jest to "walka z politycznymi oponentami". Szewczuk oznajmił też, że wielokrotnie docierały do niego doniesienia o tym, że osobom składającym przeciwko niemu zeznania obiecywano pieniądze.

Naddniestrze - zdominowana przez ludność rosyjskojęzyczną (Rosjan i Ukraińców) separatystyczna republika na terytorium Mołdawii - na początku lat 90. wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal pełną niezależność. Ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę.

Niepodległości Naddniestrza nie uznało żadne państwo, w tym Rosja, choć ta ostatnia wspiera je gospodarczo i politycznie. (PAP)

ndz/ kar/