Kryzys gazowy skłonił rząd do podjęcia decyzji o powołaniu pełnomocnika do spraw energetyki jądrowej, którego zadaniem będzie przygotowanie programu energetyki atomowej w Polsce. W jego przygotowaniu i realizacji ma brać udział Polska Grupa Energetyczna, największa polska firma w branży.
- Jesteśmy przygotowani. Nie zaskoczyła nas ta decyzja - mówi Tomasz Zadroga, prezes PGE. Grupa chce zbudować dwie elektrownie jądrowe o mocy 3000 MW każda, a koszty instalacji 1 MW ocenia na 2,5-3 mln euro. Cała inwestycja może kosztować około 18 mld euro.
- Przy 100-proc. poparciu rządu, a takowe mamy, nie widzimy przeszkód, żeby do 2020 uruchomić pierwszy blok jądrowy - mówi prezes Tomasz Zadroga. Kolejne bloki mają być oddawane maksymalnie co dwa lata. Jeśli deklaracje nabiorą realnych kształtów, to PGE raczej nie będzie inwestować sama. Firma nie ma doświadczenia w energetyce atomowej.
- Rozważamy tworzenie konsorcjów z firmami, które są właścicielami elektrowni jądrowych i na co dzień nimi zarządzają. Już prowadzimy rozmowy - ujawnia prezes Tomasz Zadroga.
Reklama
W grę wchodzi każdy doświadczony operator z Europy, USA czy Azji. W planowanej spółce celowej, która ma budować elektrownie, PGE chce mieć co najmniej 51 proc. udziałów. Spółka przyznaje, że chce budować dwie elektrownie, a nie jedną, bo po 2020 roku z powodu obowiązku zakupu 100 proc. uprawnień do emisji CO2 elektrownie węglowe będą znacznie droższe niż atomowe.