"Pytamy: czy chcielibyście rozmawiać? Mamy nasze łącza komunikacyjne z Pjongjangiem. To nie jest tak, że kompletnie nic nie wiemy. Mamy obecnie otwarte dwa-trzy kanały komunikacji" - zapewnił w rozmowie z dziennikarzami Tillerson, ale nie powiedział, o co konkretnie chodzi.
"Badamy (reżim Kim Dzong Una), więc proszę pozostać uważnym" - dodał.
Tillerson od czwartku przebywa w Chinach, gdzie podejmuje rozmowy w sprawie kryzysu związanego z ostatnimi prowokacjami Korei Północnej. Celem kończącej się w niedzielę wizyty w Państwie Środka jest również przygotowanie planowanej na listopad wizyty w tym kraju prezydenta USA Donalda Trumpa.
Wcześniej w sobotę amerykański sekretarz stanu został przyjęty przez chińskiego przywódcę Xi Jinpinga. Podczas rozmowy uzgodniono, że USA i Chiny wzmocnią współpracę w związku z narastającym napięciem wokół programu nuklearnego i rakietowego Korei Północnej - podała agencja Kyodo.
"Jest wiele kwestii, w których Chiny i Stany Zjednoczone muszą współpracować zarówno na dwustronnym, jak i regionalnym, a także globalnym poziomie" - powiedział szefowi amerykańskiej dyplomacji Xi, cytowany przez chiński dziennik "China Daily".
Tillerson przeprowadził również rozmowy z doradcą rządowym Yangiem Jiechi oraz swym chińskim odpowiednikiem ministrem Wangiem Yi.
Chiny to największy partner handlowy i zarazem jedyny poważny sojusznik izolowanego gospodarczo północnokoreańskiego reżimu. Pekin - jak podkreślają ostatnio chińskie władze - konsekwentnie opowiada się za denuklearyzacją Półwyspu Koreańskiego. Waszyngton liczy na to, że ChRL wywrze skuteczną presję na Pjongjang, która zmusi Koreę Północną do zaprzestania wojowniczych prowokacji.
Po szóstej, największej z dotychczasowych północnokoreańskiej próbie nuklearnej przeprowadzonej 3 września Rada Bezpieczeństwa ONZ jednomyślnie rozszerzyła sankcje wobec Pjongjangu.