Problem w tym, że Bruksela daje fundusze nie z góry, ale z dołu. Trzeba najpierw inwestycję wykonać za własne pieniądze. I dopiero wtedy ubiegać się o zwrot kosztów. Przedsiębiorcy i samorządy pieniędzy na całość inwestycji nie mają, często ledwie starcza im na tzw. wkład własny. Muszą więc pożyczyć. Z banku. I koło się zamyka.

- Na razie odmowy oceniamy na 20-30 proc. wszystkich przypadków - mówi Rafał Czerkawski, prezes wrocławskiego Centrum Wspierania Projektów Europejskich.

Ministerstwo Rozwoju Regionalnego opracowało projekt nowelizacji rozporządzenia o dotacjach, które na masową skalę dałoby przedsiębiorcom dostęp do zaliczek.

Mechanizm unijnego finansowania zostałby odwrócony. Przedsiębiorca składałby wniosek o dotację (np. na zakup maszyny), po podpisaniu umowy awansem dostawałby z unijnych środków zaliczkę (np. 50 proc. całej kwoty). Nie musiałby biec do banku po kredyt. Sęk w tym, że jak dowiedziała się "GW", projekt został w piątek przyblokowany przez resort finansów. Ministerstwo uważa, że przepisy w sprawie zaliczek są wystarczające, a propozycja MRR bezzasadna - pisze "Gazeta Wyborcza".

Reklama