Pod koniec sesji europejskiej za euro płacono 4,3580 zł, a za dolara 3,3650. Do osłabienia złotego przyczyniły się kontrowersyjne słowa ministra finansów Jacka Rostowskiego. Powiedział on, iż jakkolwiek przyjęcie euro w 2012 roku jest wciąż realne, ale w obecnej sytuacji, jaka panuje na rynku, może być trudne.

Przystąpienie do Eurolandu musi jednak poprzedzić dwuletnie uczestnictwo w systemie ERM II, w którym kurs EUR/PLN nie mógłby podlegać większym wahaniom niż +/- 15% w stosunku do ustalonego parytetu. W obliczu bardzo wysokiej w ostatnim czasie zmienności na rynku złotego, utrzymanie notowań euro w takim paśmie wahań może okazać się niemożliwe.

„Jesteśmy świadomi, że przystąpienie do ERM II zależy od tego, co dzieje się na rynkach i możliwe, że zdecydujemy się przystąpić do ERM II nie w pierwszej połowie roku, tylko w drugiej. Wtedy byłoby przesunięcie, ale absolutnie nie to jest naszą intencją.” Te właśnie słowa ministra finansów wywołały tak wiele sprzeczności – oficjalnie bowiem potwierdzono, iż ryzyko przesunięcia terminu przyjęcia wspólnej waluty jest realne.

Eurodolar przez większość dnia konsolidował się wokół poziomu 1,3000. Informacje, jakie napłynęły z Rosji spowodowały jednak umocnienie amerykańskiej waluty i zniżkę notowań EUR/USD w okolice 1,2900. Na rynku pojawiły się bowiem pogłoski, iż rosyjski bank centralny może dokonać upłynnienia kursu rubla, co wiązałoby się ze znaczącym osłabieniem rosyjskiej waluty. To z kolei pociągnęłoby za sobą zmniejszenie skali wyprzedaży rosyjskich rezerw denominowanych w większości w dolarach.

Reklama

Sporządziła
Joanna Pluta
Departament Doradztwa i Analiz
DM TMS Brokers S.A.