Perspektywy dla światowej i polskiej gospodarki są coraz gorsze. Europę ogarnia recesja, a instytucje finansowe obniżyły prognozy dynamiki PKB na 2009 r. dla Polski nawet do minus 0,5 proc. Pomimo tych sygnałów polski rząd za wszelką cenę chce przekonać rynek, że uda się nam wejść do unii walutowej w 2012 r. Opóźnienie może dotyczyć jedynie wejścia do systemu ERM2, które miałoby nastąpić w drugiej zamiast w pierwszej połowie roku.

Pesymistycznie do tej perspektywy są nastawieni ekonomiści. Zdaniem byłego wiceprezesa NBP Krzysztofa Rybińskiego każdy, kto zna procedury związane z przyjmowaniem euro, doskonale rozumie, że wejście do mechanizmu ERM2 (w którym kraj przebywa zazwyczaj dwa lata) w drugiej połowie 2009 r. oznacza faktyczne przesunięcie przyjęcia euro na 2013 r.

Jeszcze większym pesymistą jest były minister finansów Mirosław Gronicki. Według niego o wejściu do ERM2 możemy pomyśleć, gdy gospodarka przyspieszy, najwcześniej w 2010 r.

Więcej w Rzeczpospolitej.

Reklama