Piątek po raz kolejny okazał się zły dla warszawskiej giełdy. Mimo że WIG20 zakończył notowania na niewielkim – 0,52 proc. – minusie, to w ciągu dnia tracił bardzo wiele. To nie tylko drugi dzień spadków z rzędu, ale także drugi minusowy tydzień.

Przed godziną 15 indeks spadł poniżej 1550, czyli poniżej poziomu uważanego za dołek trwającej bessy. Później inwestorzy odrabiali straty. Najbardziej było to widoczne na fixingu, który zniwelował większość spadku. Jednak maklerzy są dalecy od nazywania zakończenia sesji kolejnym fixingiem cudów. – Duzi inwestorzy nie chcą kupować akcji w trakcie sesji, kupno na zakończeniu pozwala im poprawić wycenę aktywów, ale nie ma to znamion cudów – mówi jeden z nich.

WIG20 od października znajduje się w szerokiej konsolidacji w przedziale 1500 – 1900 pkt. Próba wybicia się z niej górą skończyła się na początku stycznie niepowodzeniem, teraz analitycy przewidują przynajmniej czasowy spadek poniżej 1500 pkt. W ostatnim tygodniu najbardziej negatywny wpływ na notowania na warszawskiej giełdzie miały banki. WIG-Banki stracił w ciągu tygodnia ponad 10 proc. I na tym nie koniec, bo według analityków sentyment do polskiego sektora bankowego w krótkim terminie wcale nie musi się poprawić. Problemem są ich spadające zyski i konieczność zawiązywania przez banki rezerw z powodu opcji walutowych.

Więcej na ten temat w sobotniej Rzeczpospolitej.

Reklama