Według informacji zamieszczonych na stronach parlamentu raport na temat zamieszek przedstawili deputowanym szef resortu spraw wewnętrznych Adbulreza Rahmani Fazli i sekretarz irańskiej Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ali Szamkani.

"Podkreślono, że zagraniczne elementy, a zwłaszcza Stany Zjednoczone, odegrały podstawową rolę w inicjowaniu niedawnych niepokojów i manipulowaniu nimi" - powiedział irański deputowany Dżalal Mirzei, cytowany przez agencję IRNA.

Wcześniej w niedzielę Gwardia Rewolucyjna oznajmiła, że protesty "wywołane przez (...) Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, reżim syjonistyczny (Izrael), Arabię Saudyjską, hipokrytów (mudżahedinów) i monarchistów" zostały stłumione.

Jednak agencje podają, że w mediach społecznościowych pokazują się informacje o kolejnych protestach, do których miało dojść w kilku miejscach, w tym w drugim co do wielkości mieście Iranu Meszhedzie, gdzie w grudniu rozpoczęła się fala demonstracji. Według Radia Swoboda protesty odbyły się w dziewięciu miastach.

Reklama

Protesty, największe od 2009 roku, przeciwko bezrobociu, korupcji i podwyżkom cen podstawowych produktów spożywczych, rozpoczęły się w Iranie 28 grudnia i z czasem nabrały charakteru antyrządowego; odbywały się one w ponad 80 miastach.

W piątek o protestach jako o spisku USA i Izraela, niemającym nic wspólnego z narodem irańskim mówił irański wpływowy duchowny, ajatollah Ahmad Chatami, który uznał też, że nauczanie języka angielskiego w młodym wieku otwiera drzwi "kulturowej inwazji" Zachodu.

W niedzielę w wystąpieniu telewizyjnym szef rządowej rady edukacji Mehdi Nawid-Adham powiedział, że "nauczanie angielskiego w państwowych i niepaństwowych szkołach podstawowych (...) jest niezgodne z prawem i przepisami".

>>> Czytaj też: Irańska Gwardia Rewolucyjna: "Niepokoje wywołane przez wrogów zagranicznych zostały pokonane"